02.

156 16 2
                                    

Abby siedziała wprost przede mną. Wzięła dwa głębokie wdechy i wydechy po czym spojrzała mi prosto w oczy.

-Naprawdę nie wiem od czego mam zacząć-Mówi cicho.

-Najlepiej od początku-Doradzam jej.

-Więc tak. Kiedy mnie zostawiliście bo myśleliście, że nie żyję, to Ava wraz ze swoimi strażnikami zabrała mnie do swojego helikoptera po czym zostałam eskortowana prosto tutaj, gdzie od razu trafiłam na stół operacyjny. Ona załatwiła mi najlepszych lekarzy jakich tutaj miała i udało się, uratowali mnie. Później dowiedziałam się, że to wszystko było ustawione. Ava dobrze wiedziała gdzie strzelić tak by kula przeszła na wylot i nie wyrządziła mi zbytnio dużej krzywdy. Kiedy wyzdrowiałam Ava zaczęła mi opowiadać o tym dlaczego mnie postrzeliła, opowiedziała również o tym gdzie ty teraz jesteś. Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałam ją zabić gdy dowiedziałam się, że musisz przejść przez dwa tygodnie sto pięćdziesiąt kilometrów. Bardzo się o ciebie martwiłam, no wiesz cały czas myślałam tylko o tym czy nic ci nie jest, czy nie jest ci zimno, czy nie zostałaś ranna- Ostatnie słowa wypowiada nieco ciszej, ponieważ dobrze wie o mojej ranie na nodze.

W tym momencie chciałam naprawdę mocno przytulić siostrę do siebie. Zadałam sobie sprawę, że odkąd tu jestem, to ani razu jej nie przytuliłam, jednak czułam, że zanim to zrobię, muszę poznać całą prawdę, mam tylko nadzieje, że Abby mówi mi tą prawdę. Chciałam ją zapytać o tak wiele rzeczy. Na przykład co robiła tutaj przez dwa tygodnie? Czy traktowali tu ją dobrze? Czy to  naprawdę ona mówiła do mnie kiedy byłam na pogorzelisku? Jednak kiedy przypomniały mi się jej słowa "Ava zaczęła opowiadać mi o tym dlaczego mnie postrzeliła", wszystkie inne pytania wyleciały mi z głowy.

-Powiedziałaś, że Ava wyjaśniła ci dlaczego ciebie postrzeliła prawda? Więc dlaczego-Pytam patrząc na nią.

Zauważyłam w niej zakłopotanie, kiedy usłyszała moje pytanie. Długo mi nie odpowiadała, zapewne układała sobie w głowie dokładnie słowa które zaraz mi powie.

-Ona powiedziała mi, że postrzeliła mnie tylko dla badań naukowych. Powiedziała, że gdy ty myślałaś, że ja nie żyję, to twój mózg dał jej wiele bardzo cennych wyników. Dodała jeszcze, że dzięki twoim odczuciom po mojej stracie są już blisko odnalezienia leku- Odpowiada w końcu po długiej ciszy.

Naprawdę nie wiedziałam jak mam się teraz zachować. Bez namysłu wybiegłam z sali nie zważając na krzyki siostry. Kompletnie nie wiedziałam gdzie jestem ani gdzie biegnę. W końcu nie miałam już sił i z hukiem opadłam na podłogę szlochając.

Jak można być takim potworem by upozorować śmierć mojej kochanej siostry, tylko dla jakiś głupich wyników. Jakim prawem grzebali w moim mózgu?! Jakim prawem mówią, że dzięki moim odczuciom są coraz bliżej leku?

Bzdura! Nic nie wiedzą! O niczym nie mają pojęcia! Nie wiedzą co przeżywałam, nic nie wiedzą. Oni już dawno stracili prawo do jakichkolwiek uczuć. Mają serce z kamienia. Życzę im aby kiedyś całkowicie się w ten kamień zamienili!

***

Kiedy udało mi się trochę ochłonąć, wróciłam do pokoju, lecz mojej siostry już w nim nie było. Postanowiłam udać się na stołówkę. Miałam nadzieję, że tam będzie ponieważ mam jeszcze wiele pytań.

Tak jak myślałam wchodząc do stołówki moim oczom padły grupki streferów siedzących przy stołach oraz zajadających swój posiłek.  Kiedy miałam zamiar odszukać moją siostrę, niespodziewanie ktoś się na mnie rzucił mocno mnie przytulając. Gdy tylko odchyliłam głowę w bok zauważyłam, że był to Minho.

-Cześć! Wieki ciebie nie widziałem!-Wykrzykuję odsuwając się ode mnie. Kiedy tylko zauważa moją napuchnięta od łez twarz przestaję się uśmiechać.

-Ej coś się stało? Czemu płakałaś?-Spytał z troską.

Chciałam go szybko zbyć i odnaleźć Abby. Jednak zdałam sobie sprawę, że ani razu nie rozmawiałam jeszcze z Minho, Thomasem i Jace'm. Zrobiło mi się trochę głupio ponieważ chłopcy na pewno się o mnie martwili. Postanowiłam, że Abby na razie zaczeka.

-Nic się nie stało. Mogę się do was dosiąść?-Pytam niepewnie.

-Oczywiście!-Krzyczy łapiąc mnie za rękę i prowadząc w stronę stołu gdzie siedzi wraz z Thomasem i Jace'm.

-Cześć-Mówię siadając naprzeciwko nich.

-Cześć Luci. Dobrze się już czujesz?-Pyta Thomas podając mi talerz z sałatką.

-Tak. Dzięki-Odpowiadam zaczynając jeść sałatkę.

Minho wraz z Thomasem cały czas gawędzili. Natomiast ja siedziałam cicho zupełnie nie wiedząc jak nawiązać z nimi rozmowę. Od czasu do czasu tylko przytakiwałam głową gdy mnie o coś pytali.

Odwróciłam się by poszukać mojej siostry. Długo mi to nie zajęło ponieważ Abby siedziała tylko trzy stoły za mną w towarzystwie Newta. Zastanawiałam się dlaczego blondyn wraz z moją siostrą nie siedzą z chłopakami. Przecież oni lubią Abby i pewnie chcieliby dowiedzieć się jakim cudem przeżyła.

-Minho?-Szturchnęłam szatyna łokciem.

-Tak?-Pyta patrząc na mnie.

-Dlaczego nie siedzicie razem z Newtem i Abby?

-Cóż wiele razy chcieliśmy się do nich dosiąść niestety jak widać nie jesteśmy mile widziani- Odpowiada ze smutkiem w głosie.

-To prawda-Wtrąca się Thomas- Od tygodnia Newt wraz z Abby nawet nie patrzą w naszą stronę. Cały czas spędzają ze sobą czas zawzięcie o czymś rozmawiając-Mówi bawiąc się swoim jedzeniem na talerzu Thomas. 

-Zaraz zaraz czy ja dobrze usłyszałam? Powiedziałeś od tygodnia?-Pytam niepewnie.

-No tak, czemu pytasz?-Mówi brunet patrząc na mnie.

-Byłam nieprzytomna tydzień?-Ponownie pytam mając nadzieję, że to nie prawda.

-Tak Luci byłaś nieprzytomna tydzień. Nie wiedziałaś?-Spytał Minho.

W tym momencie wypadł mi widelec z ręki.

xxx

Przepraszam, że długo nic nie pisałam. Niedawno przeprowadziłam się do nowego mieszkania, i jak wiecie trzeba było pomagać rodzicom :)

Do następnego :*

We Are Not Save||TheDeathCureWhere stories live. Discover now