#2 Cześć jednorożcu!

154 19 1
                                    


Pie spojrzała na mnie zdziwiona.

-Taak. Nie wiedziałam, że Rarity jest zakochana!

Tak bardzo zakochana we mnie, że nawet mnie nie zna. Szczerze wątpiłam w to, że to ją widziałam w tłumie. Co taki elegancki kucyk by tam robił? Chociaż miałam nadzieję, że jednak Lyra się nie pomyliła i to była ona. Od dawna Rarity mi się podobała ale nigdy nie miałam okazji jej bliżej poznać. Byłam pewna, że nie pomyśli o mnie nic więcej niż znajoma, a to by mnie bolało mocno.

We trójkę weszłyśmy do środka cukierni. W środku pachniało świeżymi ciastami i innymi wypiekami przez co zrobiło mi się nie dobrze. Nie lubię słodyczy ale skoro Rarity ma się tu czuć komfortowo to niech im będzie. Jakoś przeżyję, prawda?

Jednorożec siedział przy stoliku na drugim końcu pomieszczenia, grzebiąc kopytkiem w kawałku kolorowego ciasta. Lyra pokazała mi głową, że dalej mam iść sama i wyszła.

-Uhm...H hej...-wyjąkałam siadając naprzeciwko. Klacz wyglądała na zdziwioną.

-O jeju to ty! Nie spodziewałam się ciebie!

-Czy to źle?- odpowiedziałam kładąc jedno kopyto na stół.

-Czemu źle? To super! To znaczy...To dobrze, że to ty, a nie jakiś inny kucyk...

Plątała się w słowach tak uroczo. Wyglądała tak ładnie. Chyba się zauroczyłam. Dalej nie mogłam sobie wyobrazić siebie z nią. Przecież ona jest taka cudowna.

-Twój wczorajszy koncert w Świecącym Rogu był super!

-Naprawdę? Byłaś tam?- spytałam zdziwiona. Czyżby Lyra znalazła moją klacz?

-No tak. Uwielbiam Twoją muzykę. Pinkie mówiła, że mnie szukałaś wczoraj Naprawdę wybacz mi ale szybko musiałam wracać do Ponyville.

-Okej nic się nie stało. Ważnie, że cię znalazłam.

Zapach słodyczy zaraz mnie zabije.

-Tak w ogóle co się stało? Chyba nie szukałaś mnie bez powodu.

-Bo ja...widziałam ciebie...i...-jąkałam się okropnie.

-I i i co?

Czułam jej wzrok na sobie. Jest mi tak słabo. I ten przeklęty zapach wanilii. Nie mogłam tam wytrzymać. Nie mówiąc nic wybiegłam z cukierni.

Kiedy już złapałam oddech, Rarity wyszła.

-Co się stało? Jak się czujesz?- wyglądała na przejętą. Dalej jest taka urocza.

-Nie. Już jest dobrze. Tylko źle się poczułam, wybacz.

-Oh...Okej to może się przejdziemy?

Chodziłyśmy po całym Ponyville przez parę godzin i rozmawiałyśmy o różnych duperealach. Dowiedziałam się, że Rarity jest moją fanką i uwielbia muzykę, którą tworzę chociaż na taką nie wygląda. Powiedziała też, że zaczyna projektować nową kolekcję i chciała by mojej pomocy

-ale nie wiem czy zdążę. To znaczy...Nie ważne. Pomożesz mi?

-Czekaj. Z czym masz nie zdążyć?- spytałam zdziwiona

-Mówię, że nie ważne!- krzyknęła- P przepraszam. To pomożesz mi?

-Uh no jasne. Tylko nie znam się na modzie.

-To nic! Nauczysz się wszystkiego i nasza kolekcja będzie najlepszą w całej Equestrii. Jak będzie...

Ostatnie zdanie szepnęła ale i tak to usłyszałam. Wolałam nie zaczynać naszej znajomości od kłótni i nie drążyłam tematu. To nie tak, że mnie to nie obchodziło. Zmartwiłam się tym dość mocno.

***

Następnego dnia poszłam do Rarity dość wcześnie. Nawet Octavia była zdziwiona, że wstałam przed południem sama ale czego nie robi się dla ukochanej. Technicznie nie byłam jeszcze z fioletowo grzywą w związku ale to tylko kwestia czasu. Jestem tego pewna.

Butik Rarity był bardzo...w jej stylu. Nie ukrywam, że nie podobało mi się ale wystrój miał w sobie jakiś urok.

-Cześć Vinyl!- krzyknęła i rzuciła kawałek materiału na Opal.

-Heej. Co teraz szyjesz?

-A tam...Sweetie Bell chce dać członkom Znaczkowej Ligii peleryny członkowskie czy coś. A sama oczywiście nie potrafi ich uszyć, więc to zadanie spadło na mnie uhh...co ja się z nią mam.

Przytaknęłam i zaczęłam się rozglądać. Kiedy dotknęłam jednej z sukien klacz krzyknęła:

-Nie dotykaj! To jest wstępny projekt głównego stroju z nowej kolekcji. Nie chcę żeby się zniszczył. Jak ci się podoba?

Sukienka była biała z zielono-niebieskimi wstawkami. Rękawy były dość długie i fioletowe. To znaczy w moich okularach wszystko wydawało mi się fioletowe ale to chyba było naprawdę fioletowe. Chyba.

-Jest super. Tylko nie podoba mi się ta falbanka na dole czy co to jest...

-To jest podszewka głuptasie. Jeszcze nie wyrównałam tego.- Powiedziała, po czym położyła mi kopyto na ramieniu i objęła.-Chodź na górę tam mam specjalną pracownię.

Ruszyłam za nią schodami w górę. Druga pracownia jednorożca była w jej sypialni. Od razu rzuciłam się na jej duże łóżko.

-Wstawaj. Masz mi przecież pomóc.

-Mówiłam ci już, że się nie znam? Za wiele ci nie pomogę.

Odwróciła się trzymając w kopytkach kartki i kawałki kolorowego materiału.

-Ty masz być moją inspiracją.

Usiadła na podłodze i zaczęła szkicować co chwila spoglądając na mnie. Nie powiem, schlebiało mi być jej 'muzą', ale jednocześnie trochę mnie to krępowało. Po pół godzinie zgniotła kartkę i krzyknęła:

-To jest zbyt mało prawdziwe! Nigdy nie zdążę...

Podniosłam szkic. Był naprawdę fajny. To znaczy nie wiele rozumiałam co czym jest i jak to ma wyglądać naprawdę ale i tak mi się podobało.

-Przecież dobrze jest.

-Właśnie! Jest DOBRZE! A ma być I D E A L N I E! Nie tworzę rzeczy po to żeby były tylko DOBRE!

Podeszłam do niej i ją objęłam.

-Nie denerwuj się tak. Jak dla mnie to jest idealne. Tak samo jak ty...

Spojrzała mi w oczy i się zarumieniła. Wyglądała tak cudownie. Przewróciłam ją na podłogę i nachyliłam się nad nią. Jej włosy tak pięknie pachniały lawendą. Nasze pyszczki były od siebie zaledwie parę milimetrów. Musnęłam ją delikatnie w szyję kopytem, a drugie miałam na jej biodrze. Spróbowałam ją pocałować ale wtedy ona się odwróciła.

-Ja... ja nie mogę. To potem będzie tylko cię boleć. Prze...przepraszam...

Wstałam z niej, a ona usiadła i zaczęła płakać.

-Ale co się stało? Zrobiłam coś źle?

-Nie... to nie twoja wina, a moja. Przepraszam. Lepiej...lepiej już idź.

Zrobiłam tak jak kazała. Wyszłam z butiku co chwilą się odwracając. Widziałam ją wyglądającą przez okno i ocierającą łzy. Gdybym wiedziała o co chodzi bym spróbowała ją pocieszyć...


Diamentowe SercaWhere stories live. Discover now