It's raining again

998 138 43
                                    


 - Jak się miewasz?

Pytanie to wyrwało mnie z zamyślenia. Jego przyjemny głos kontrastował z aurą dnia. Był przyjemny i ciepły, jakby otulał mnie samym dźwiękiem, podczas gdy wyobrażenie o dotknięciu choćby kropli zimnego deszczu bijącego w okna kawiarni przyprawiało mnie o dreszcze. Mimo to widok wydał mi się na tyle fascynujący i wciągający, że wyłączył mnie z rzeczywistości na dobre kilka minut. Gdy tylko zdałem sobie z tego sprawę, odchrząknąłem cicho, mamrocząc słowa przeprosin pod nosem i znów spojrzałem na chłopaka. Delikatny uśmiech na jego ustach ogrzewał nawet bardziej niż sam jego głos.

- Jak zwykle z głową w chmurach - westchnął rozbawiony, po czym ujął w dłonie kubek parującej kawy. Nie odrywając ode mnie wzroku, uniósł ją na wysokość nosa, by poczuć jej subtelny aromat. Zawsze był szczególnie wrażliwy na zapachy.

- Przepraszam, zamyśliłem się. - Nawet nie szukałem dobrej wymówki. Hoseok za dobrze mnie znał... za dobrze znał moje nawyki. Chyba tylko dzięki temu nie poczuł się urażony ciszą między nami i moim nieco lekceważącym podejściem. Przynajmniej wyglądało na lekceważące, bo wcale nie miałem zamiaru urazić starszego.

- W porządku, pewnie jesteś zmęczony. Jak w pracy?

I kto to mówił. Wzrokiem powiodłem po szczupłej postaci chłopaka; ubrany w grafitowy golf wydawał się być jeszcze drobniejszy niż przedtem. Zdawałem sobie sprawę z tego, że to w głównej mierze przez jego wysportowane ciało wydawał się być za chudy, ale rzucało się to w oczy bardziej niż przedtem. Także na jego twarzy widać było objawy zmęczenia i przepracowania. Kości policzkowe były nieco bardziej widoczne, wcześniej niemalże promieniejąca skóra i wesołe oczy przygasły. Nawet jego uśmiech wydawał się być jakiś bardziej zmęczony.

Zdając sobie sprawę z tego, jak uważnym spojrzeniem go lustruję, chrząknął cicho i poprawił okulary. Najpewniej długie godziny ślęczenia przy komputerze zmusiły go do zmiany lekkich soczewek na znacznie mocniejsze, grube szkła okularów. Dodawały mu powagi, pewnie niejeden miałby problem z rozpoznaniem w nim wesołego Hoseoka z lekkim charakterem z czasów liceum. Cóż, czas zmienia ludzi.

- Jest ok.

Odpowiedź na pewno nie zaspokoiła jego ciekawości, mimo to uśmiechnął się ponownie i skinął głową. Zapewne szukając w głowie tematu do rozmowy, postawił na stole kubek. Do ciemnego napoju dosypał dwie łyżeczki cukru, choć wcześniej wsypał już jedną. Następnie zamieszał w kubku z uwagą, przygryzając wargę, jak to miał w zwyczaju. Nie zmienił się aż tak bardzo.

Tym razem to ja się uśmiechnąłem, z westchnięciem zerkając na szybę. Krople wciąż uderzały w nią rytmicznie, wprawiając mnie w dziwnie nostalgiczny nastrój.

- Co u ciebie?

- Nic ciekawego.

- Wciąż boisz się ciemności?

Parsknął śmiechem, zawstydzony i wzruszył lekko ramionami.

- Nie doczekałem jeszcze swojego rycerza na białym koniu, który odpędzi ode mnie koszmary.

- Mhm.

Atmosfera znów zrobiła się dziwnie gęsta, a wszystko dookoła jakby ucichło, sprawiając, że cisza między nami była jeszcze bardziej uciążliwa. Jednak czego można było się spodziewać, zapraszając swojego byłego na kawę? Może gdybym to przemyślał, wpadłbym na to, że takie spotkania nie należą do najprzyjemniejszych. Minęło za mało czasu, byśmy znów mogli być tylko znajomymi, może przyjaciółmi. Nawet pomimo życzliwego nastawienia Junga.

- A ty? – zaczął niepewnie, zaciskając nieco mocniej palce na uchwycie kubka.- To znaczy, ty i Jungkook.

- Wciąż jesteśmy razem – rozwiałem na wstępie jego wątpliwości, jednak ten szybko pokręcił głową. Uciekał spojrzeniem, a na jego policzkach pojawiły się lekkie rumieńce zawstydzenia.

- Wiem, słyszałem.

- Słyszałeś? – spojrzałem na niego nieco zaskoczony.

- Mhm. Rozmawiałem z Jiminem – wyjaśnił prędko, zerkając na mnie, a ja westchnąłem.- Miałem na myśli, jak ty się z tym czujesz. Czy...

- Czy jest lepiej?

W jednej chwili utkwił we mnie spojrzenie ciemnobrązowych oczu, którego jednak nie zbyłem odwróceniem wzroku. Patrzyliśmy na siebie przez chwilę w milczeniu, nim wzruszyłem ramionami.

Jungkook był zupełnie inny niż Hoseok. Mniej szalony, mniej spontaniczny, pomimo tego, że był trzy lata młodszy. Szukałem u niego tego, czego nie znalazłem u Hoseoka: stabilnej bliskości, spokoju. Oczywiście Hoseok także lubił bliskość, zarówno fizyczną, jak i tę głębszą, duchowną. Potrafiliśmy spędzić całą noc jedynie rozmawiając o naszych marzeniach, obawach, codzienności... Mimo to jego charakter nie pozwalał mi wierzyć, że jestem szczęśliwy, spokojny, że nie martwię się jutrem. Martwiłem codziennie. Choć wiele razy zapewniał mnie, że niepotrzebnie, nie umiałem zrezygnować z rozstania z nim. Potrzebowałem tego. Irracjonalnie, szukając leku na samotność i lęk opuściłem osobę, która oferowała mi bezpieczeństwo.

Byliśmy podobni do siebie, mimo wszystko. Oboje nieco zakręceni, ale w różny sposób. Będąc nastolatkami, nigdy nie mieliśmy siebie dość. Jednak dorastając, musiałem zrozumieć, że to nie trwa wiecznie. Potrzebowałem stabilności, nie szczeniackiego, ulotnego uczucia. Hoseok to rozumiał. Rozumiał także, że nie byłem gotowy do dojrzałych uczuć.

- Namjoon. – Spokojny głos znów przywołał mnie na Ziemię. Spojrzałem na niego, w jego oczach odnajdując troskę.- Jesteś szczęśliwy?

- Nie.

Odpowiedź zdawała się zasmucić go bardziej niż wieść o tym, że wciąż jestem z Jungkookiem, jednak od zawsze taki był. Zamartwiał się i smucił, jednocześnie pozostając uśmiechniętym i ciepłym w momentach, gdy ktoś tego potrzebował. Był za dobry. I zbyt naiwny. Wciąż nie pozbył się dziecinnej wiary w to, że może cokolwiek zmienić. Jednak nawet jeśli on się uśmiechał, wciąż padało, wciąż było ponuro. Wciąż umierałem od środka, a on swoimi próbami ratowania mnie, podążał za mną. Pogrążał nas. Egoistycznie nie odpuszczał, jednak ja również go rozumiałem. Nie umiał przejść dalej, zapomnieć.

- To koniec.

- Wiem o tym.

Przełknął głośno ślinę.

- Kocham cię.

- Wiem o tym.

Uśmiechnął się słabo, a ja odwróciłem wzrok i spojrzałem w swoje odbicie. Mój wzrok był równie chłodny co krople płynące po szybie, pogoda zdawała się doskonale oddawać emocje panujące w moim sercu.

Poczułem na swoim ramieniu dłoń, jednak nie zareagowałem.

- Uważaj na siebie.


Tej nocy nie zasnąłem, wsłuchując się w grzmot piorunów i burzę, najsilniejszą odkąd pamiętałem. Rano lokalna stacja podała informację o ofierze śmiertelnej, potrąconej w wypadku spowodowanym prawdopodobnie słabą widocznością na drodze. 

Następnej nocy zasnąłem, wsłuchując się w spokojny oddech Hoseoka. Tuż przed snem usłyszałem pierwsze krople deszczu uderzające o szybę, a między rytmicznymi uderzeniami, słyszałem jakby stłumione wołanie znajomego głosu.

Przepraszam cię, Jungkook. 

It's raining again - KNJ x JHSWhere stories live. Discover now