23 - Maskarada

901 100 6
                                    

Z samego rana, książę Teus zjawił się konno z dwojgiem swoich ludźmi przed naszym statkiem. Tak samo książę Igaz, przyprowadzając dla nas wierzchowce. Moją towarzyszką była Mira i tylko Arian był sam. Ruszyliśmy w milczeniu wzdłuż traktu za miastem, który po chwili stał się węższy i ginął między drzewami pobliskiego lasu. 

Według wczorajszych ustaleń miałam dzisiaj powiedzieć księciu Teusowi, że przyjmuję jego zaproszenie. Że popłynę do Bashaanu, choć tak naprawdę nie miałam na to większej ochoty. Przyzwyczaiłam się już do nowego miejsca i mojego nowego życia. Co prawda nadal będzie ze mną Tal-go i jego ludzie, a także Arian, jednak książę Igaz nie dał mi żadnej, jednoznacznej odpowiedzi. Być może mimo wszystko nie chciał opuszczać swojego kraju w obecnej sytuacji politycznej? A być może z bardziej prozaicznego powodu. On sam nie czuł się zaproszony do Bashaanu. 

Dla mnie oczywistą sprawą było to, że mogę zabrać ze sobą, kogo tylko chcę, a książę Teus na pewno na to przystanie i nie będzie wnosił żadnych sprzeciwów. Jednak swego rodzaju duma księcia Igaza mogła okazać się tutaj nie lada przeszkodą. A przecież książę Teus nie będzie się go o to prosił, nawet gdybym ja sama o to zabiegała. Na pocieszenie, Tal-go odprowadzając mnie do pokoju, powiedział, iż książę Igaz na pewno z nami popłynie.

- Przecież już wcześniej przybył tutaj ponownie pani, tylko po to, by cię pilnować. Przed Arianem - sprostował. - Nie sądzę, by w przypadku księcia Bashaanu miało być inaczej.

Uśmiechnęłam się tylko do niego, życząc spokojnej nocy. A z pewnością taka dla niego była, gdyż wszystko układało się według jego planu. 

Tak więc ponownie wszystko miało się zmienić, a najgorsze w tym wszystkim było to, że oddalałam się od strażnika. Jak miałam go ponownie spotkać i zobaczyć, skoro byłam coraz dalej i dalej od niego? Wiedziałam, że on sam pochwaliłby moją ucieczkę, ale ja nadal miałam w sobie to uparte dziecko, które po prostu chciało do niego. 

Teraz kiedy zerkałam na księcia Teusa, nie budził on już we mnie żadnych obaw. Najwyraźniej efekt pierwszego wrażenia przeminął. Owszem, nadal był przystojny i zachowywał się, jak na księcia przystało. Ogłada, dobre maniery, opanowanie. Taki prawdziwy książę, o którym czyta się w bajkach i być może marzy, będąc szarym kopciuszkiem w zwykłym świecie. A mimo to, coś mi w tym wszystkim przeszkadzało i nie do końca pasowało. Miałam wrażenie, że tego człowieka nie da się poznać "naprawdę". Że zawsze będzie wiedział, co powiedzieć i zrobić, lecz czy będą to jego prawdziwe intencje, zamiary, pragnienia ? Tak jakby brakowało w tym wszystkim prawdy i szczerości, którą tak bardzo sobie w ostatnich dniach ceniłam. I która była mi teraz bardzo potrzebna. 

Pod tym względem książę Igaz bił go na głowę i prawdę mówiąc, wolałabym jego towarzystwo w obskurnej melinie, niż księcia Teusa w pięknej komnacie. Musicie także wiedzieć, że choć książę Igaz lubił rzucać różne aluzje pod moim adresem, odnoście relacji damsko męskich, to wiedziałam, że nigdy nie odważyłby się na coś więcej niż tylko same słowa. Byłam tego pewna w stu procentach. I tylko pod tym jednym względem wydawał mi się nie tyle nieszczery, ile skryty. Jakby chciał odwrócić moją uwagę od czegoś istotnego. Nigdy mu o tym nie powiedziałam, ani też nie miałam odwagi, by go o to zapytać. Być może było to coś ważnego dla niego, a jako iż graliśmy ze sobą zawsze w otwarte karty i nie poruszał tego tematu, to widocznie miał ku temu powody. A może to tylko moja kobieca wyobraźnia dopisywała sobie scenariusze do rzeczy, które nie miały miejsca?

W każdym razie żaden z nich nie był choć trochę podobny do strażnika. Żaden z mężczyzn, którzy mnie otaczali. I choć bywało czasami tak, że byli oni bardzo blisko mnie (chociażby podczas treningu), nie czułam do nich wstrętu czy też przyciągania. Podobne wrażenie odbierałam z ich strony i bardzo mnie to cieszyło. Gdyż jak już wcześniej zaznaczałam, obecnie tylko jeden mężczyzna mógł się do mnie zbliżyć na odległość mniejszą niż grubość mojego włosa. I bardzo za tym tęskniłam, a na samo wspomnienie tamtej nocy, coś ściskało mnie za gardło.

Śpiąca królewnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz