ROZDZIAŁ 14

3.1K 257 67
                                    

Lili:

-Wszystko dobrze? - pyta Jess. No tak. Ja stoję na przeciwko niej z otwartą buzią, a w głowie cały czas krążą mi jej słowa.

-Tak. Jasne. Wiesz ja... Muszę iść - i nie czekając na jej odpowiedź, szybko odeszłam.

O co w tym wszystkim chodzi?! Max jest bratem Jess? Dlaczego nic nie powiedział? Ale to wyjaśnia dlaczego Jess wydawała mi się taka znajoma. Muszę z nim poważnie porozmawiać.

Idąc i rozmyślając o wszystkim zobaczyłam jak Matt rozmawia z moim ojcem. Co tym razem? Nie chcąc im przeszkadzać, cicho się zbliżyłam i podsluchiwałam

-Jak to uciekł?! Niby jak?!

-Wykorzystał zamieszanie w szpitalu. Nie wiadomo gdzie jest.

-Nikt nie zauważył że gościu w kaftanie wychodzi ze szpitala?! - Gościu w kaftanie... Miller?

-Ktoś musiał się podszyć pod lekarza i go z tamtąd wyprowadzić. Innej opcji nie widzę - A więc nasz doktorek uciekł...

-Co je... - Nie zdążyłam dokończyć bo ktoś chwycił mnie od tyłu i zatkał usta ręką. Szarpałam się ile wlezie, ale ten ktoś był silniejszy. Że niby próbuje porwać mnie? MNIE? Chyba nie wie kim jestem. Próbowałam jakość dosięgnąć do mojego noża, ale porywacz mocno mnie trzymał nie dając mi na to szansy - Mmmmmmm!

Przed sobą widziałam jak Matt westchnął i odwrócił głowę. Powiem w skrócie : duże oczy, szok na twarzy i refleks. Napastnik jak zobaczył, że czarno włosy biegnie w naszą stronę, puścił mnie i szybko uciekł l. Nie miałam nawet szansy mu się przyjrzeć. Matt jak strzała pobiegł za nim, a do mnie podszedł ojciec.

-Jesteś cała? - pyta z ojcowską troską.

-Tak... - odpowiedziała i kątem oka zobaczyłam jakąś rzecz leżącą na ziemi. Podniosłam ją i przyjrzałam się. Była to bransoleta. Sprawca musiał ją zgubić.

-Skurwiel uciekł - warczy Matt wracając do nas. Schowałam bransoletke do kieszeni - Nic Ci nie jest?

-Tak jestem cała! Jestem dużą dziewczynką! - wzdycham - wale prosto z mostu. Miller uciekł prawda? - pytam a ci patrzą na mnie jakby pierwszy raz mnie widzieli - słyszałam waszą rozmowę i od razu się domyśliłam o co chodzi - przewracam oczami.

-Tak. Uciekł. Nie wiemy gdzie jest.

-No dobra, a o jakie zamieszanie chodziło?

-Któraś z pielęgniarek odkryła ciało w szafie z ubraniami roboczymi - tsa.... To było do przewidzenia...

-Ups...

-Co znaczy to ups? - pyta ojciec.

-Nie mogłaś się powstrzymać prawda? - pyta Matt.

-Nic nie poradzę?! Ta laska mnie denerwowała! Podobnie jak doktorek!

-Czekaj! Byłaś u niego?! - Ojciec patrzył na mnie w przerażeniu.

-Owszem. Skoro nikt mi nie chciał udzielić O nim informacji, sama postanowiłam się o nim czegoś dowiedzieć - wzruszam ramionami.

-Boże dziecko coś ty zrobiła...

-O Co ci chodzi?

-Nie mówiłem Ci tego ale... Miller za wszelką cenę chciał się dowiedzieć, jak działają zdolności twojej mamy. Zanim udało mu się to ustalić twoja mama zginęła... - mówi, a mnie zatkało.

-To dlatego... - szepnęłam. Już wiem dlaczego nazwał mnie Krwawą Mery, ale skoro polował na mamę to znaczy...

-Chwila. Chce Pan powiedzieć że Miller...

-Tak Matt. Lili jest jej córką i na pewno będzie chciał dokończyć badania - mówi ojciec cały spięty.

-Ale jest też twoją córką... - Zaczął Matt ale tym razem ja mu przerwałam.

-To nie ma znaczenia. Wszystkie Geny odziedziczyłam po mamie. Prawie wszystkie - Nie zmienia to faktu, że ja nie dam na sobie robić eksperymentów.

-Powiadomie o tym moich ludzi. Matt odprowadź ją - powiedział stanowczo, ale kiedy miałam zaprotestować przerwał mi - Żadnych "ale". Spotkamy się później - i po tych słowach wyciągną telefon i zaczął gdzieś dzwonić - Leon? Słuchaj jest sprawa... - oddalił się, tym samym zostawiając nas samych.

-I tak się ciebie nie pozbęde więc chodźmy - mówię do chłopaka i ramię w ramię ruszyliśmy w drogę.

-Właściwe to co tu robiłaś? - pyta Matt po chwili ciszy.

-Spotkałam się Max'em - wzruszam ramionami.

-Aha - tylko tyle. Pieprzone "Aha"!

-Dobra mam tego dość! - zatrzymuje się przed nim - możesz mi łaskawie powiedzieć o co chodzi?!

-To znaczy?

-Ty i Max zachowujecie się jak najwięksi wrogowie! Żadne z was nie powie o co chodzi. Najchętniej byście się pozabijali! Co wam jest?! - jak dzieci.

-Naprawdę niczego się nie domyśliłaś? - pyta patrząc mi w oczy.

-Nie rozumiem.

-Okej. Wyjaśnie ci - ale zamiast coś powiedzieć, wziął moją twarz w dłonie i pocałował.
________________________________
Macie rozdział :D

Matt co ty robisz?! Jak zareaguje Lili? Matt ma kopać sobie grób? A może Lili go pozytywnie zaskoczy? O tym dowiecie się Niebawem ^^ Do zobaczenia misie 🐻 🐻 🐻

PS. Rozdział nie sprawdzony więc przepraszam na błędy

Zło Nigdy Nie Śpi (CKM #2)✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz