ROZDZIAŁ 13

3.1K 256 96
                                    

Lili:

Czy ja dobrze usłyszałam?! On mnie widzi?! Jestem Córką Krwawej Mery! Mnie nie można od tak zobaczyć! Co tu się wyprawia!

-Chyba się coś Panu pom....

-Boisz się stanąć ze mną twarzą w twarz? Myślałem, że taka osobistość niczego się nie boi - mówi, uśmiechając się złośliwie. Ja się niczego nie boje! Jestem tylko w lekkim szoku.

-Co tu jest grane...? - pytam sama siebie. Spojrzałam na Matt'a, który również nie mógł w to uwierzyć. Zawahałam się przez chwilę, ale w końcu wyszłam z ukrycia. Na mój widok uśmiechnął się jeszcze szerzej.

-Kto by pomyślał. Sama Krwawa Mery mnie odwiedziła - mówi udając zaskoczenie - Ale nie przypominam sobie abyś miała białe włosy.

-Jak widać źle zapamiętałeś - warcze do niego. Czy to możliwe, że pomylił mnie z moją mamą? A jeśli tak to skąd on ją zna?.

Mężczyzna zmrużył oczy i mi się przyjrzał. Na razie nie wygląda na takiego, który zasłużył sobie na kaftan.

-Ty nie jesteś Mery...

-Też mi odkrycie - prycham pod nosem.

-Lili... - upomina mnie Matt.

-Lili? Nie słyszałem o tobie - mówi wyraźnie zainteresowany.

-Jak siedzi się w czterech ścianach, bez telewizora to tak jest - mówię krzyżując ręce. Zaśmiał się cicho.

-Nic nie poradzę. Nie informują mnie tutaj o niczym... Nawet nie mogę ci podać ręki - wskazuje głową na kaftan.

-Nawet nie próbuj mnie wziąć na litość. Nie ze mną te numery - on myślał że się na to złapie?

-Czyli jednak nie jesteś taka głupia jak co poniektóre pielęgniarki tutaj - śmieje się krótko.

-Postawmy sprawę jasno. Po lesie grasują dziwne i niebezpieczne stwory. Kilka osób już zginęło - mówi Matt.

-A co ja mam z tym wspólnego? - pyta udając głupiego. Ale on mi ciśnienie podnosi.

-Wiemy, że w przeszłości lubiłeś eksperymentować - mówię patrząc na niego uważnie. Uśmiechnął się.

-Nie potwierdzam, ani nie zaprzeczam.

-Nie udawaj debila! Najpierw bawiłeś się zwierzętami, a później eksperymentowałeś na ludziach! Na pewno masz coś wspólnego z tymi ohydnymi mutantami! - tracę już cierpliwość.

-Ja? A niby jak bym miał to zrobić? - pyta z głupim uśmiechem. Podeszłam do niego i położyłam ręce po obu stronach krzesła.

-Denerwujesz mnie. A to może się źle dla ciebie skończyć - warcze mu w twarz. Ten jego pewny uśmiech mnie denerwuje!

-Groźna z ciebie dziewczynka.

-Jeszcze nie wiesz do czego jestem zdolna! Gadaj! Na pewno z kimś współpracujesz!

-Lili ciszej - upomina mnie Matt.

-Złość piękności szkodzi, moja droga - trzymajcie mnie bo nie wyrobie!

-Nie drażnij mnie. Gadaj! - warcze. On tylko głupio się uśmiecha. Nagle usłyszałam jak ktoś chce otworzyć drzwi. Cholera! - spotkamy się na zewnątrz - mówię do Matt'a i szybko wskakuje do lustra.

Jakim cudem wiedział, że ja tam będę? Przecież nie mógł mnie zobaczyć! To jest wręcz niemożliwe! Ten koleś na pewno z kimś współpracuje i ja się dowiem z kim. Wtedy nie będzie mu do śmiechu.

******
-Lili słuchasz mnie? - poczułam szturchnięcie w ramię.

-Tak tak dobry pomysł - mówię do Matt'a. Po tym jak opuściliśmy to wariatkowo, rozmawiałam z Matt'em o tej całej sprawie, a później poszłam spotkać się z Max'em w parku.

-Okey. To w takim razie jutro - mówi wzruszając ramionami.

-Co jutro? - dopiero teraz do mnie dotarło, co powiedział.

-Nie słuchasz mnie! - mówi oburzony.

-Już się nie obrażaj. Ta cała sprawa z Miller'em nie daje mi spokoju - mrucze. Kątem oka zobaczyłam jak lekko się spiął, kiedy tylko wypowiedziałam te słowa.

-Byłaś u niego?

-Tak. W zasadzie to Matt miał z nim porozmawiać, ale jakimś cudem wiedział, że ja tam będę - mrucze zła - wiem też na pewno, że te ohydne stwory to jego sprawka.

-Ale przecież siedzi zamknięty w psychiatryku - mówi z lekka podenerwowany. O co mu chodzi?

-Ktoś mu pomaga - na moje słowa lekko zbladł - Max na pewno wszystko okej?

-Co? A tak jasne. A skąd ta pewność, że ktoś mu pomaga?

-Mnie nie oszuka tymi swoimi gierkami. Wiem, że ktoś mu pomaga.

-Ale co by z tego miał?

-Tego nie wiem. Ale moja w tym głowa aby się dowiedzieć i w ostateczności zabić - Max podrapał się nerwowo po karku - Wszystko okej?

-Tak... Ja muszę już iść. Zobaczymy się później - i nie czekając na moją odpowiedź, szybko wstał i poszedł, zostawiając mnie zupełnie zbitą z tropu.

-Lili? - usłyszałam znajomy głos. Odwróciłam się i zobaczyłam Jessie.

-Jess. Hej. Co tu robisz?

-Właśnie wracałam do domu po zajęciach. Skąd znasz mojego brata?

-Brata?! - Nie wierzę w to co słyszę.

-No tak. To był Max, mój brat - ja pier...niczek...
____________________________
Witam moje misie 🐻 i proszę o ufagę (musiałam xD).

Cieszę się że bronicie mnie przed Qllkaa :) ale to już zaczyna wymykać się spod kontroli.

Próbowałam zgłosić tą całą sprawę (w sensie że Qllkaa), ale jak to nasz kochany Wattpad nic nie wskórałam :( Mówi się trudno. Gdzieś tam głęboko w sobie noszę nadzieję, że jednak Qllkaa się zmieni i zobaczy że obrażanie i pomiatanie innych jej nie da, a tylko pogorszy sytuacje. Jak na razie nie widzę rezultatów, ale nadzieje można mieć :) myślę że już nie warto przejmować się jej komentarzami bo po prostu... Jak to powiedzieć... Jej komentarze są częściowo żałosne. Po jej zachowaniu stwierdzam że ona wie że jest na przegranej pozycji, ale nie chce tego zrozumieć. Na początku grzecznie próbowaliśmy jej pomóc, naprowadzić ale jak na razie zero rezultatu. Niech dalej żyje w swoim cukierkowym świecie, kiedyś przyjdzie czas, że zobaczy co to znaczy życie i ciężka praca :)

Dziękuję że wytrwaliście do końca (jeśli ktoś to w ogóle przeczytał) i widzimy się w następnym rozdziale który nie wiem kiedy się pojawi :( mam teraz mnóstwo pracy bo został niecały miesiąc nauki + egzaminy i jeszcze niespodzianka dla was... (Ale nie powiem co szykuje muhaha). W każdym bądź razie postaram się wstawić rozdział jak najszybciej :) Dziękuję za uwagę moje misie 🐻 i do przeczytania :* 🐻 🐻 🐻 🐻 🐻 🐻 🐻

Zło Nigdy Nie Śpi (CKM #2)✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz