doce

857 98 19
                                    

[ jeśli szanujesz moją pracę zostaw po sobie komentarz i gwiazdkę 💞]

Wszedłem jako pierwszy do naszego wspólnego salonu i och, cholera, było tu idealnie dla mnie. Przestronne pomieszczenie z dużymi oknami na przeciwnej ścianie od drzwi, ziemna panelowa podłoga, w centralnej części stały trzy wielkie kanapy o jasnym odcieniu, szklany stolik przy jednej z nich i fotel, za którym zostały postawione dwie duże lampy, między nimi było wyjście na ogromny taras z jacuzzi i mnóstwem kwiatów. Z lewego boku salonu stał duży barek ze szklanymi krzesłami do tego, przy nim znajdowały się białe drzwi, zaś z prawego bilard i mała, czarna kanapa w kształcie półokręgu oraz dwie pary drzwi. Było tu bajecznie i naprawdę cieszyłem się jak dziecko, że mama cisnęła mnie do nauki w szkole średniej, teraz w zamian ciągłego siedzenia przed książkami mogłem mieć to razem z Zaynem, jednak teraz
na osobności.

Uśmiechnąłem się smutno i pokręciłem głową, ruszając na prawo. Minąłem bar, po czym podszedłem do jednych z trzech par drzwi, pchnąłem je, naciskając klamkę i wszedłem do środka, robiąc od razu wielkie oczy na sypialnie, którą zdecydowanie zaklepuję.

Była o połowę mniejsza od salonu, ale równie zjawiskowa jak on. Na przeciwległych ścianach znajdowały się okna na całą długość i szerokość. To wyglądało niesamowicie, kochałem różne widoki, a ten ukazujący panoramę miasta był po prostu niewalający. Łóżko stało naprzeciw jednego okna, a obok drugiego. Po obu jego stronach stały małe stoliki ze szklanymi lampami. Na ścianie przy której stało łóżko znajdowały się także drzwi, prowadzące do łazienki, którą musiałem zobaczyć, dlatego do niej szybko wszedłem. Cała była w odcieniu bieli, na środku stała wielka wanna, w rogu sedes a po drugiej stronie kabina prysznicowa. Jedna ze ścian była cała oszklona i ukazywała równie piękny widok na Nowy Jork.
Chciałem zostać w tym hotelu wieczność, ale to wiązałoby się z bankructwem. Doby w tym miejscu były naprawdę drogie, ale chciałem zrobić coś szalonego z chłopakami i oto tu jesteśmy.

- Twoja łazienka jest lepsza od mojej - podskoczyłem lekko na zawiedziony głos Zayna, zaraz potem odwracając się do niego przodem.

- Trzeba było nie wlec się po hotelu, tylko od razu tu przyjść - bąknąłem pod nosem, nie mając ochoty ani na rozmowę z Zaynem, ani na jego towarzystwo. Minąłem go i wyszedłem z łazienki, zostawiając za sobą otwarte drzwi. Mulat opuścił zaraz po mnie łazienkę, niemal depcząc mi po piętach. Złapał mój lewy nadgarstek, by odwrócić mnie przodem do siebie. Spojrzałem mu w oczy i mogłem zobaczyć wyrzuty sumienia w jego.

- Przepraszam - powiedział cicho, gładząc delikatnie kciukiem moją skórę, przez co przeszły mnie dreszcze. Zmrużyłem na niego oczy.

- Po prostu wyjdź stąd - powiedziałem cicho z jadem, po czym wyrwałem się i cofnąłem do tyłu z mocno zaciśniętą szczęką.

- Niall... - zaczął błagalnie, lecz przerwałem mu z krzykiem.

- Wyjdź. Stąd. Mam. Cię. W. Dupie. Zayn. Zrozum. To. W. Końcu! - warknąłem przez zaciśnięte zęby i teraz to ja czułem ogromne wyrzuty sumienia po tym, jak zobaczyłem wzbierające się łzy w oczach mojego byłego. Cholera, tak nie powinno być.

- T-tak...przepraszam - wymamrotał i wyszedł, a ja opadłem na łóżko, wcześniej zrzucając torbę z ramienia na podłogę. Schowałem twarz w dłoniach i jęknąłem żałośnie. Co ja robię ze swoim życiem?

Big Boys Don't Cry | Ziall ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz