cinco

1K 119 51
                                    

[ jeśli szanujesz moją pracę zostaw po sobie komentarz i gwiazdkę 💞]

Grill zakończył się przed północą, co właściwie było dla mnie zaskoczeniem, bo gdy zawsze urządzaliśmy obiad poza domem, siedzieliśmy około trzech godzin, nie więcej. Ale nie przeszkadzało mi to jak długo byliśmy na zewnątrz, ponieważ spędziliśmy czas w naprawdę miłej atmosferze, choć przez pierwsze dwie godziny czułem się skrępowany przez zachowanie Zayna. Zachowywał się jak...jak na początku naszej znajomości. I to było dziwne, jak i oddalone od normalności, ale czyż nie o to mi chodziło? Przecież pragnąłem rozrywek.

- Niall, chodź na chwilkę! - Louis zawołał mnie ze schowka i w sumie nie wiem czy chciałbym wiedzieć co tam robił. W dodatku z Harrym - Niall! - krzyknął znów, więc po przewróceniu oczami i przerwaniu wnoszenia reszty naczyń z tarasu, udałem się do Louisa, który grzebał w pościeli, szukając pewnie czegoś odpowiedniego dla Zayna, bo wiecie, Malik jest dość wysokim dwudziestotrzylatkiem, a Louis ma jedynie jedną kołdrę, która jest w stanie pomieścić jego i Harrego, resztę kupował na swój wzrost, i to całkiem idiotyczne, nie?

Harry siedział na podłodze w rogu, przypatrując się nam z dołu, choć przez większość czasu obczajał tyłek Louisa i nawet nie próbował się z tym kryć.

- Słucham cię - mruknąłem, opierając się o framugę ze skrzyżowanymi rękami na torsie.

- Zaniesiesiesz Zaynowi czystą pościel - powiedział pod nosem, przez co ledwo słyszałem jego słowa.

- Nie mogłeś mnie po prostu zawołać, kiedy byś to znalazł? - burknąłem - Byłem zajęty sprzątaniem naczyń z tarasu.

Louis odwrócił się do mnie z sapnięciem, po czym pokręcił głową, udając czyste niedowierzanie.

- Kiedy stałeś się taki zrzędliwy? - uniósł brwi, kiedy nie spuszczał ze mnie spojrzenie.

Parsknąłem, odsunąłem się od framugi i wyprostowałem się.

- Życie z Zaynem mnie zmieniło - burknąłem lustrując gniewnie przyjaciela. Louis nagle wraz z Harrym wybuchnęli śmiechem, który był słyszalny prawdopodobnie w całym ich domu. Zamrugałem szybko nie bardzo wiedząc co śmiesznego zrobiłem - Nie rozumiem waszego zachowania.

- Niall, padło ci na głowę? - wykrztusił rechotający Styles.

- Ja...Co? Nie - powiedziałem powoli. Czułem się coraz bardziej zmieszany i zażenowany. Może rzeczywiście zrobiłem coś głupiego?

- Poznałeś Zayna dziesięć godzin temu! - krzyknął Louis, wyrzucając ręce w powietrze.

Patrzyłem na Tomlinsona, a następnie na Stylesa jak na wariatów, podczas gdy oni robili to samo w moim kierunku.

- Mam dosyć - mruknąłem cicho i podszedłem do szafki, przed którą stał Louis. Wygrzebałem z niej jakąkolwiek kołdrę i poszewkę, po czym wyszedłem ze schowka, od razu udając się na piętro do pokoju, gdzie chwilo Zayn pomieszkiwał. Wszedłem do środka bez pukania, musiałem zrobić sporo hałasu, bo chłopak podskoczył z joystickiem w dłoniach i spojrzał na mnie zaskoczony. Jednak nie przejmowałem się tym faktem, gdy był w samych bokserkach. Czułem do Zayna jedynie pociąg seksualny jak teraz mogę stwierdzić, ale to wszystko.

- Um, hej Niall - usiadł prosto zakrywając się kocem, jakbym nigły nie widział go w takim wydaniu. Głupie. Wywróciłem oczami i poszedłem do niego kładąc pościel na jego nogach

- Przyniosłem ci kołdrę z poszewką, jak widzę masz już poduszkę, to dobrze - wymamrotałem wciąż się nad nim pochylając i czekając na buziaka z przyzwyczajenia, który nie nadszedł.

- Możesz...możesz się odsunąć? - uniósł brwi i mogłem stwierdzić, że próbuje powstrzymać złośliwy uśmiech. Zamrugałem szybko i odsunąłem się.

- Wybacz...po prostu jesteś brudny na nosie - skłamałem wskazując na jego czysty nos.

- Oh...okej - wymamrotał i przez chwilę widziałem u niego niedaleko grymas. Nie mam pojęcia czym mógł być spowodowany. Wytarł rzekomo brudne miejsce i uśmiechnął się słabo - I dziękuję...za to i za pościel - powiedział ciepło.

Wyprostowałem się, po czym przeczesałem włosy dłonią.

- Drobiazg - odwzajemniłem uśmiech i ruszyłem do wyjścia. Przed opuszczeniem pokoju odwróciłem się jeszcze na chwilę, żeby spojrzeć na Zayna, który wciąż mnie obserwował - Um - podrapałem się nerwowo po karku - To do jutra, tak?

Jego uśmiech poszerzył się, kiedy pokiwał energicznie głową.

- Jasne, do jutra - odwróciłem się - Poczekaj! - krzyknął cicho przed moim wyjściem, dlatego zatrzymałem się, jednak nie zwróciłem się w jego stronę. Po prostu czekałem - Dobranoc, barbie - mruknął złośliwie, a wtedy moje serce uderzyło mocniej w piersi.

Tak dawno nie słyszałem tego wrednego przezwiska. Ostatnio w liceum i...to nie ma znaczenia i nie będzie miało.

Big Boys Don't Cry | Ziall ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz