Co by było gdyby #1? "Koseki w krainie Kuroshitsuji."

3.2K 74 12
                                    


Słowem wstępu: Jest to rozdział który mam nadzieję pozwoli wam trochę bliżej poznać mnie i moją chorą wyobraźnie. (Będzie jeszcze kilka takich rozdziałów)


*Kilka godzin wcześniej*

- Ej a co jeżeli Grell, Seba i Unduś istnieją naprawdę tylko ich nie widzimy bo nie mamy z nimi kontraktu, albo nie jesteśmy bliskie śmierci?

Koseki, a w towarzystwie które jako tako jeszcze miała była nazywana Rudełem, oraz Kiwi - jej koleżanka siedziały pod jednym ze sklepów w zapyziałym mieście gdzieś w środku Polski i zajadały się lodami cytrynowymi.

-Ja się do ciebie nie przyznaje! - powiedziała Kiwi patrząc na biedną i podjaraną swoimi rozkminami Koseki.

-Ale pomyśl! Jeżeli właśnie w tej chwili Grell albo William, albo Ronald, albo Unduś siedzą gdzieś na którymś z tych drzew i planują nas zabić, bo o nich rozmawiamy i wiemy za dużo? Na przykład na tym drzewie naprzeciwko nas. - powiedział Rudeł wskazując na niskie drzewo palcem. Jej myśli pędziły jak oszalałe a mózg prawie parował od nadmiaru podekscytowania.

Kiwi patrzyła się na Koseki z politowaniem i nie zważając na jej głupie zachowanie, które przyciągało dużo spojrzeń osiedlowych mocherów.

-Nie znasz się. - fuknął Rudeł siadając obok Kiwi na czymś co przypominało ławkę.

Przez jej głowę przelatywało tysiące myśli na minutę. Gdy Koseki coś sobie ubzdura od razu robi sobie zbyt wielkie nadzieje co skutkuje tym, że potem jest wielce rozczarowana sobą i całym życiem. Jednak najbardziej bolało ją to, że nikt nie rozumiał jej chorej czasami przeradzającą się w obsesję fascynacji światem Kuroshitsuji.

*Wieczór*

Koseki leżała już wygodnie na jej wielkim kochanym łóżeczku czytając jeszcze jakiś znaleziony fanfik i słuchała muzyki. Planowała już powoli kolejną miniaturkę z udziałem jej kochanych męskich bohaterów Kuroshitsuji którą miała napisać na jutrzejszej religii i lekcji chemii. Czuła jednak, że jej powieki są coraz bardziej ciężkie. Odłożyła telefon na bok włączając jeszcze budzik, który był jej nie odłącznym „przyjacielem" w przeciągu ostatnich jedenastu lat i poszła spać.

Kilka godzin później poczuła jak materac jej łóżka nagina się pod dodatkowym ciężarem. Koseki zaczęła mruczeć z nie zadowolenia pod nosem, bo przypomniało jej się, że nie zamknęła wieczorem drzwi i to zapewne jej pies nie daje jej spać. Jęknęła przewracając się na drugi bok strącając tym samym nie proszonego osobnika z jej prywatnego łóżka.

-Ałaaaa. - usłyszała jęknięcie. Jak poparzona wstała natychmiast z łóżka zakrywając się kołdrą. Na podłodze pod kocem w tygrysy leżał nie kto inny jak najprawdziwszy Grell Sutcliff. Mężczyzna z niezadowoloną miną rozmasowywał sobie ramię na które spadł. - Jak możesz ja tu do ciebie przychodzę, chcę się przytulić a ty traktujesz mnie jak jakiegoś pluszaka.

Koseki stała sparaliżowana nie wiedząc co ma robić. To sen. Zasnęła czytając fanfik o Kuroshitsuji i jej się to przyśniło.

-Emm? Koseki? Żyjesz? - pytał shinigami podnosząc się z podłogi. Otrzepał się teatralnie z kurzu i poprawił roztrzepane włosy.

-Ty wiesz jak się nazywam. - szepnęła dziewczyna z nie dowierzaniem. Miała ochotę się uszczypnąć ale ten sen był tak piękny, że nie chciała go kończyć.

-No oczywiście, przecież Ciel i Sebastian przedstawili nas sobie rok temu na balu zimowym. - powiedział podchodząc jeszcze bliżej i chcąc założyć włosy za jej ucho.

Kuroshitsuji - One Shots [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz