755 85 8
                                    

Z nieukrywanym zaintrygowaniem przyglądałem się jego gładkim dłoniom, za pomocą foremki sprawnie odciskającym w cieście kształt gwiazdek. Dopiero kiedy nagle się zatrzymał, ocknąłem się i uniosłem wzrok, zauważając jego niepochlebną minę.

-Pomożesz mi czy będziesz się tak gapił? - zapytał z wyrzutem. Automatycznie wziąłem się do pracy.

Cholera, co miałem poradzić na to, że obraz Levi'a w błękitnym fartuszku robiącego świąteczne pierniki wciąż mnie szokował? Czy jest na świecie chociaż jedna osoba, która nie byłaby zdziwiona tym widokiem? Mimo całej komiczności sytuacji starałem się zachować powagę, wciąż nie do końca wiedząc kiedy odczytywać jego kamienny wyraz twarzy jako spokojną aprobatę a kiedy jako gniewną naganę. Chociaż w zasadzie teraz zupełnie się tym nie przejmowałem. Coś innego nieustannie zaprzątało mi głowę – od wczorajszego wieczora, gdy odebrałem sms'a z zaproszeniem na kolację, aż do teraz. Pierwszy raz od bardzo dawna mogłem powiedzieć, że jestem szczęśliwy. Naprawdę szczęśliwy. I... Chyba nawet trochę za bardzo. Nie miałem pojęcia jak spożytkować to uczucie. Jego nadmiar wypełniał każdy mój mięsień, każdy centymetr ciała i zasnuwał umysł jakimś dziwnym niepokojem. Wciąż czegoś mi brakowało. Tylko czego? W zamyśleniu pochyliłem głowę nad pokrytą mąką deską i machinalnie wyciskałem w cieście kształty serduszek.

Nagle, przez ułamek sekundy zobaczyłem coś białego majaczącego mi przed twarzą, by po chwili poczuć dotyk na nosie. Odruchowo na moment przymknąłem powieki. Chyba wiedziałem co się stało, choć nie do końca mogłem w to uwierzyć. Nieśmiało podniosłem zdziwiony wzrok na jego pogrążoną w skupieniu twarz. Chwilę później przestał udawać, że o niczym nie wie i popatrzył na mnie, uśmiechając się lekko na widok mojego pokrytego mąką nosa. Nie wiedzieć czemu nabrałem jakiejś dziwnej pewności siebie i zdecydowałem się odegrać. Chyba jednak użyłem do tego celu za dużo mąki, bo gdy moje palce dotknęły jego policzka, proszek rozsypał się w mglistą chmurę i pokrył znaczną część jego twarzy drobnym, białym pyłkiem. Cholera, przesadziłem. Gdy Levi popatrzył na mnie z niezadowoleniem, spuściłem wzrok i pokornie wróciłem do produkcji pierników. Z głębokiego rozczarowania, że nawet tak sielankową sytuację udało mi się zepsuć, już po chwili wyrwał mnie widok wielkiej, białej chmury, zmierzającej w moim kierunku. Po kilku mrugnięciach, gdy część mąki zsypała mi się już z rzęs, totalnie zdezorientowany spojrzałem na Levi'a, wciąż jak gdyby nigdy nic skupionego na swoim zajęciu. Jednak gdy moment później przeniósł na mnie spojrzenie, w ułamku sekundy dostrzegłem ten błysk satysfakcji zasnuwający jego kobaltowe tęczówki. Chyba nie mogłem mieć już jakichkolwiek wątpliwości, że chwilę wcześniej faktycznie obrzucił mnie mąką. Z każdym dniem okazywał się w coraz mniejszym stopniu być Levi'em jakiego dotąd znałem: ponurym, nadętym, chłodnym i obojętnym gburem. Szczerze mówiąc, trochę mnie to przerażało. Sam już nie wiedziałem czego się po nim spodziewać. Chociaż akurat ta sytuacja wyjątkowo mnie rozbawiła.

Nie namyślając się długo również chwyciłem w dłoń garść mąki i posłałem w jego kierunku. On jednak przewidział moje posunięcie i w ostatniej chwili przykucnął, chcąc uchronić się przed atakiem. Chyba jednak nie do końca przewidział efekt swoich działań. Gdy po chwili wyłonił się zza blatu, z głową i ramionami pokrytymi grubą warstwą białego proszku, z moich ust wydobył się krótki, niekontrolowany śmiech. Udało mi się dłonią ochronić część twarzy przed kolejną, zmierzającą w moim kierunku chmurą pyłu.

Wojna na mąkę nie trwała długo. Głównie dlatego, że już po chwili jej zasoby niemal zupełnie się wyczerpały. Po ostatnim ataku wciąż stałem nieruchomo i delikatnie mrugałem, chcąc pozbyć się nadmiaru białego proszku z rzęs. Gdy szerzej otworzyłem oczy i zobaczyłem rozciągające się wokół pobojowisko, z niespokojną niepewnością przeniosłem wzrok na Levi'a, który również zastygnął w bezruchu, jakby nie do końca świadomy tego, co się przed chwilą wydarzyło. Gdy nasze spojrzenia się spotkały o dziwo prychnął z rozbawieniem, rozpylając przed sobą białą chmurę. Ja również uśmiechnąłem się szeroko, z nadzieją, że nie zauważy panującego wokół bałaganu. Miałem dziwne przeczucie, że wtedy cały czar pryśnie.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 03, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Chciałbym tu zostać na zawszeWhere stories live. Discover now