Część 8

12K 767 105
                                    

A o to i rozdział ! ;) no więc zastanawiałam się czy w tym czasie kiedy trwały poszukiwania Haruka nie powinien się wykrwawkć? No ale nawet jeśli to mj wybaczycie prawda? O i jeszcze napisałam tam "zaśmiała się perliscie" WTF?! Można zaśmiać się perliście? Mniejsza , to też mi wybaczycie😉 . Zapraszam do czytania:


Tetsuya

Do domu wróciłem godzinę po wyjściu Haruki. Właściwie to cieszyłem się że zostałem sam z Emiko, tęskniłem za nią. Zawsze myślałem że kiedy znowu ją spotkam, będzie tak jak kiedyś, że powiem jej że ją kocham a ona usmiechnie się promiennie odwzajemniając wzrok pełen czułości, że moje ręce zaczną się pocić ze zdenerwowania, a serce będzie tańczyć jakby do jakiejś ballady. Muszę przyznać że moje marzenia wcale nie ziściły się w rzeczywistości. Kobieta której kiedyś oddałem serce tak naprawdę nigdy go nie przyjęła, okłamała, po prostu nigdy naprawdę jej nie poznałem. Wszedłem do domu i zajrzałem do kuchni w ktorej mama pichciła jakąś kolację, wcale się nie zdziwiłem że je dopiero o 23, często tak robiła. Przytuliłem ją od tyłu i cmoknąłem w policzek, kiedy byliśmy sami potrafiłem zachowywać się jak dziecko, ona jedyna zna mnie takiego. Podskoczyła w miejscu łapiąc się prawą ręką za serce, po czym odwróciła się i zaśmiała perliście.
- Cześć mamo - odwzajemniłem uśmiech.
- Nie strasz mnie tak. Poza tm zobacz która godzina, wiesz jak się martfiłam? Po nocy żeby chodzić po wsi...- jej wyraz twarzy zmienił się diametralnie. Zbeształa mnie niczym nastolatka który wrócił z imprezy których i tak nie było tu wiele.
- Przepraszam - odparłem stwierdzając że lepiej się z nią nie kłócić. W końcu mama to mama .
- Dobrze już, nie gniewam się.- powiedziała przymilnie. - a gdzie Haruka?- zapytała czym kompletnie mnie zaskoczyła, przecież już pewnie śpi.
- Jak to gdzie, przecież wrócił wcześniej? - spytałem kompletnie zbity z tropu.
- Jak to wcześniej? - zmarszczyła brwi jakby zastanawiając się czy mówię prawdę.
- No wcześniej.- mruknąłem mając dość tej bezsensownej wymiany zdań.
- Nie było go tutaj !- krzyknęła a w jej głosie dało się usłyszeć usłyszeć zdenerwowanie. Ja również poczułem niepokój, w końcu godzina to długo, a droga od stadniny wynosi około dwudziestu minut.
- Jak możesz być taki nieodpowiedzialny ?!- warknęła, po czym uderzyła mnie ścierką którą akurat trzymała. Zabolało.
- Lepiej chodźmy go poszukać, kłótnie nic nie poradzą.- próbowałem złagodzić sytuację.
- Masz racje - stwierdziła niechętnie, po czym jeszcze raz zupełnie niczego się nie spodziewając moja rodzicielka przyłożyła mi w głowę szmatką.

***

Szukaliśmy już piętnaście minut, a mój niepokój rósł z sekundy na sekundę. Wyrzuty sumienia zaczęły zjadać mnie od środka. Zadzwoniliśmy do Davida który obiecał urwać się z pracy najszybciej jak to możliwe, zabrał on samochód przez co poszukiwania trwały mozolnie, ale za to były dokładniejsze. W pewnym momencie usłyszałem pisk mamy i nie myśląc za wiele ruszyłem w jej stronę. To co zobaczyłem sprawiło że ciężar odpowiedzialności spadł na mnie z hukiem. W ciemnej uliczce oswietlonej jedynie pomarańczowym światłem latarni, pośród zimnego puchu śniegu leżał Haruka, jego twarz wykrzywiona była w grymasie bólu. Nie miał na sobie kurtki więc mogłem stwierdzić że było mu zimno. Leżał na śniegu który pod wpływem szkarłatnej cieczy zabarwił się na czerwono. Stałem chwilę oslupiały ale zaraz się zreflektowałem.
- Haru! Słyszysz mnie?! Haru!- krzyczałem i klęknąłem przy czarnowlosym. Nie znałem się wcale na medycynie, ale w szkole nie raz mówili żeby zatamować krwawienie, co prawda nie wiedziałem czy w przypadku głowy działa to tak samo ale stwierdziłem że lepiej zrobić coś niepotrzebnego, niż później żałować że się tego nie zrobiło. Ściągnąłem kurtkę i koszulę którą obwiązałem jego głowę, w tym samym czasie usłyszałem dźwięk samochodu i chwilę później, David pomagał mi wnieść nieprzytomnego Haru do samochodu. Usiadłem z nim na tylnych siedzeniach i oparłem go o siebie, przytrzymując go w talii wyczułem że ma naprawdę smukłe ciało, ale nie dziewczęce. Matka lamentowała na przednim fotelu a czarnoskóry uspokajał ją prowadząc auto.
- Pojedziemy do domu pani Anko, kiedy mieszkała w mieście była pielęgniarką na pewno nam pomoże. Zanim dojedziemy do szpitala on na pewno się wykrwawi.- powiedział zdecydowanie. Nie minęło parę chwil i już byliśmy przy małym żółtym domku jednorodzinnym, nie miałem nawet czasu się rozglądać aby przyjrzeć mu się uważnie. Wziąłem chłopaka na ręce i podbiegłem w stronę drzwi. David zapukał, a mama próbowała powstrzymać łzy.
- Kto o tej godzinie? - wymamrotała zaspana ledwie uchylając drzwi, jej wyraz twarzy zmienił się diametralnie na widok Haruki, całego we krwi, wpuściła nas do mieszkanka nie potrzebując żadnych wyjaśnień. Pani Anko to kobieta w średnim wieku, na oko czterdziestoletnia. Wprdziła się tu parę lat temu i założyła klinikę która o tej porze była zamknieta. Bardzo kochała swój zawód. i często pomagała ludziom nie pobierając oplaty. Kazała położyć go na łóżku w jednej z sypialni, i wyjść. Oczekiwanie na wieści o stanie Haruki były najgorszym momentem mojego życia.

Yaoi Oni nie muszą znać prawdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz