Rozdział 6 Wyskok.

3.2K 332 249
                                    

>Hej hej heeej!!! :D takkk, już zaczynaliście mnie trochę męczyć o ten rozdział, a akurat złapałam niewielką blokadę na ten rozdział. Nie wiedziałam, jak zacząć i jak skończyć, ale TAK UDAŁO SIĘ! BOB BUDOWNICZY WSZYSTKO SPIERNiczy albo da radę jak ja XDD 
tbh, trochę wyssany z palca ten rozdział i 
as always, pozostaję "mistrzem" improwizacji, bo dla waszej wiadomości, ten fanfic to jeden z największych improwizacji w moim życiu XDD
no anyways, przeczytajcie, oceńcie, napiszcie mi jakieś coś w komentarzu, i te de ;w; <3 <

-Uwierzył mi, we wszystko co powiedziałem, rozumiesz to?! Przyjął to do wiadomości, WSZYSTKO ZAAKCEPTOWAŁ. WSZYSTKO. Tooo...- to nie jest zachowanie osoby, która straciła pamięć; powiedz, gdybyś stracił pamięć i powiedziałbym ci, że jesteś kapitanem drużyny i moim chłopakiem, uwierzyłbyś mi?! -siedziałem roztrzęsiony na fotelu, trzymając w drgającej ręce kubek z gorącą kawą. Daichi obserwował ruchomą taflę napoju o jasnobeżowym kolorze.

-Suga, może... on po prostu jest zbyt zmęczony, żeby zaprzeczać? A może jednak coś pamięta?... Ale to może dobrze, że akceptuje? To łatwiejsze dla nas... -chwycił delikatnie moją dłoń. Odetchnąłem głęboko.

-Po za tym... nie zauważyłeś, że on się zupełnie inaczej zachowuje? To na pewno Hinata? Cholera, bo... Hinata, przecież zawsze był taki energiczny, wszędzie go pełno było a ter-

-Koshi. Minęła jakaś niecała GODZINA, odkąd on się obudził. Stracił pamięć; nie pamięta nas, nie wie dlaczego tu jest, kim jesteśmy, skąd go znamy, SKĄD ZNAMY KAGEYAMĘ... to wszystko jest dla niego oszałamiające, musi być zestresowany! Postaw się na jego miejscu, kochanie. To nie jest takie łatwe. -przerwał mi. Wpatrywałem się w jego ciemne, brązowe ślepia, delikatnie łypiąc swoimi oczami. Chłopak posłał mi zmartwione spojrzenie; zbliżył się, delikatnie musnął w moje usta swoimi, podniósł się i wrócił do pokoju. Wbiłem wzrok w podłogę. Czemu ta sytuacja przerasta nas aż do tego stopnia?

Gdy na niebie pojawiło się więcej gwiazd a do pokoju wpłynęła wiązka chłodnego, księżycowego światła, chłopcy zaczęli usypiać. Żaden z nich nie chciał wracać do domu. Nawet Tsukishima, chociaż mam wrażenie, że został jedynie z uwagi na Tadashiego.

Przyjechała również pozostała trójka, Ennoshita, Kinoshita i Narita. Przywieźli koce, o które poprosiłem, wysyłając im uprzednio SMSa. Hinata dostał więc kolejną dawkę nowych osób, jednak z tymi poszło trochę spokojniej. ¾ naszej drużyny szybko dotknęło zmęczenie; podobierani w pary, pozasypiali wtuleni w siebie. Yuu i Yamaguchi, dość długo kręcili się niespokojnie przy swoich przyjaciołach, Tanaka marszczył brwi i stroił miny przez sen. Udało nam się ustawić światło na połowę mocy, dzięki czemu było trochę ciemniej, ale bez zupełnego mroku.

Kageyama siedział na krawędzi łóżka Hinaty; chłopiec już od dawna był pogrążony w głębokim śnie.

-Uśmiecha się, widzisz? -szepnąłem, siadając na taborecie, obok Tobio. Ten pokiwał smutno głową.

-Straciłem z nim relacje. To zaszkodzi nie tylko mi i jemu, ale i drużynie. -odparł, abstrahując od mojego poprzedniego spostrzeżenia. Skinąłem niezauważalnie.

Tak. Miał racje. Odczuwałem w głębi duszy, wielki, uciskający ból, bo Hinata był... w takim stanie, w jakim był. Jednak obaj mieliśmy relację typu „matka – dziecko"; traktował mnie jak dorosłego, którego trzeba się słuchać, który poradzi i powie coś mądrego, który ucałuje zbite kolano...

...a z Kageyamą było inaczej. To była relacja „kochanek – kochanek". Jeden, kochał drugiego najmocniej na świecie i nie wyobrażał sobie życia bez drugiego – drugi odwzajemniał te uczucia. Wiedziałem, i... byłem przekonany, że Tobio znosi to najgorzej z nas wszystkich. Wlepiłem wzrok w Shoyo. Ekspresja jego twarzy non stop ulegała zmianie. Raz był rozjarzony, za chwilę się marszczył, następnie smucił i znów błogo uśmiechał.

(Haikyuu!! Fanfiction) I forgot to tell you about...Love.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz