~ Rozdział 13 ~

842 107 35
                                    


- Troy? - Nie dowierzałam.

- Dove, pozwól mi się wytłumaczyć. Porozmawiać. Przed wyjazdem i pożegnaniem się ze wszystkimi.- Powiedział zrozpaczony.

- Żartujesz sobie? Ja... Nie... Niech będzie mów.- Chciałam zaprzeczyć, ale z niewiadomych przyczyn nie jestem w stanie.

- Wiesz już na pewno, że nie powinienem pić, ale to zrobiłem. Poniosło mnie, a ty... ty jesteś taka śliczna, delikatna i idealna i tak jakoś wyszło. Najgorsze jest to, że wszystko pamiętam, miałem wtedy świadomość swoich czynów, a nie potrafiłem przestać. Później ta cała Liv. Zraniłem Rain tak bardzo, a jest dla mnie ważna. Zepsułem, wiem, ale to tobie należą się największe przeprosiny. Nie chciałem tego. Gdyby nie Ryan... Nie... Nie chcę o tym myśleć. Po prostu... Tak bardzo cię przepraszam.- Schował twarz w dłoniach, a gdy znów na mnie spojrzał zaczął powoli odchodzić.

- Troy... Ja... Już dobrze- zrobiłam pauzę, by wziąć głęboki wdech.- To prawda, że gdyby nie Ryan, to lepiej nie myśleć co, by się stało, ale już okay...- Na mojej twarzy pojawił się grymas, który mam nadzieję, choć trochę przypominał uśmiech. Chłopak odwzajemnił gest, ale jego wydawał się smutny.

- Dziękuję, Dove, dziękuję.- Szepnął i zniknął.

Przecież mam go już więcej nie zobaczyć. Trudno zebrać myśli. Zamknęłam drzwi z trzaskiem. Co się dzieję? Chcąc zmyć z siebie wydarzenia z dzisiaj udałam się do pokoju, wzięłam piżamę i mój ulubiony krem do twarzy. Zaniosłam wszystko w docelowe miejsce i odkręciłam wodę, aby napełnić wannę. Usłyszałam ciche dudnienie o parapet. Czyżby deszcz? Podeszłam do okna i przez chwilę obserwowałam kropelki spadające z nieba. Obróciłam się i zerknęłam na termometr, który wskazywał dwadzieścia dwa stopnie. Ciepło, a nawet bardzo, jak na początek jesieni. Uśmiechnęłam się do siebie, zbiegłam na dół, a po chwili już stałam na tarasie. Zaczęłam kręcić się wokół własnej osi śmiejąc się z letniej ulewy. Dawno nie czułam się tak wolna i lekka. Cała już przemoczona od dobrych pięciu minut robię wianek z kwiatów, które w tym deszczu udało mi się zebrać. Stopniowo przestaje padać, a ja kończę ozdobę pod zadaszeniem. Zostawiam go na stoliku i biegnę do domu po ręcznik, by nie wejść do posiadłości cała przemoczona. Wyschłam już na tyle, by nie narobić śladów.

- Woda! - powiedziałam do siebie  i pędem ruszyłam do łazienki. Na szczęście nic się nie wylało, a jest wręcz idealnie. Upewniam się czy zamknęłam drzwi tarasowe, zabrałam rzeczy, a wianek położyłam w bezpieczne miejsce. Wchodzę do mojej ulubionej, wypełnionej pianą i cudnie pachnącej wanny wcześniej ściągając po kolei części garderoby. Puściłam jedną z moich ulubionych, a jednocześnie odprężających piosenek i cała zanurzyłam się w wodzie po chwili wypływając. Trudno jest myśleć o wszystkim, co się wokół dzieje, kiedy jest tego za dużo. Czy tylko ja mam dość ciągłego zadręczania się wszystkim, co dzieje się wokół? Każdy potrzebuje na chwilę zapomnieć. Nie mogę żyć tylko rozsądkiem. Zostałam zraniona wiele razy. Nigdy nie wyolbrzymiam sytuacji. Przecież Liv zniszczyła naszą przyjaźń lata temu, ale ją odbudowałyśmy. Dlatego w ten sposób zareagowałam na jej kłamstwo, które usłyszałam po raz pierwszy od tak dawna. Teraz zraniła też Rain. Nie zasługuje na setną szansę i niech zobaczy, co to znaczy być samotnym. Zaczęło mi się robić chłodno, a mój zbiór piosenek chyba się skończył, więc wyszłam z wanny.

Wytarłam ciało ręcznikiem i nasmarowałam balsamem. Ubrałam piżamę- szare spodenki i białą koszulkę w pandy. Sprzątnęłam łazienkę, a na twarz nałożyłam krem. Czym prędzej wbiegłam do pokoju i nakryłam się kołdrą. Moje powieki stały się ciężkie, a ja sama nie wiem, kiedy po prostu zasnęłam.

***

Podniosłam się z łóżka i uchyliłam okno. Dziś słońce zakryły szare chmury, więc raczej nie zjem szarlotki na tarasie, bo przy okazji mocno wieje. No cóż, przecież to jesień. Nie ma opcji, by ciepło zostało na dłużej. Wyjęłam z szafy czarne legginsy i białą koszulkę z kwiatową, małą kieszonką. Przygotowałam się i zeszłam na dół. Najpierw zabrałam z dworu wianek, a pózniej udałam się do kuchni. Zrobiłam owsiankę z granatem, a do szklanki nalałam soku pomarańczowego. Usiadłam i w spokoju zjadłam pyszne śniadanie zastanawiając się, co mogłabym dziś porobić. Sprzątnęłam po sobie i wzięłam beżowy sweter, ponieważ jest zimniej niż sądziłam. Włączyłam moje ulubione piosenki i przygotowałam składniki potrzebne do zrobienia jabłecznika. Nuciłam kolejną piosenkę i wstawiłam ciasto do piekarnika. Dzięki czemu, zwykle po domu roznosi się mój ulubiony zapach.

RoadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz