Rozdział 12

19K 933 54
                                    

Obudził mnie głośny klakson. Gwałtownie otworzyłem oczy i zobaczyłem nieznane mi miejsce.
-Gdzie my jesteśmy?- zapytałem bruneta o imieniu Matt.
- Teraz w New Yorku, później jedziemy do Washingtonu, Jacksonville i Miami- odpowiedział, gdy ja wysiadałem z samochodu.

No to pora zacząć poszukiwania.

***

Ashley P.O.V.

Uderzyłam głową o coś twardego, co mnie przebudziło.

OMG! Jak mnie cholernie boli głowa!

Rozejrzałam sie, ale nic nie zauważyłam, bo niestety było ciemno. Na ustach miałam taśmę, a nadgarstki i kostki miałam związane liną. Wjechaliśmy na drogę z kamienia, a po chwili samochód stanął. Usłyszałam dwa trzaski drzwi co świadczyło, że mój porywacz wyszedł z pojazdu. Chwile później padło na mnie światło dzienne. Okazało sie, że byłam w bagażniku. Co gorsza, gdy ujrzałam twarz Blake'a, prawie krzyknęłam, ale taśma mi w tym przeszkodziła. Z jednej strony twarzy ciekła mu krew i była cała rozcięta. Ale i tak chętnie przywaliłabym mu jeszcze raz kijem w ten pusty łeb.

-Jak nie zaczniesz uciekać rozwiąże cie, ale musisz obiecać- Przytaknęłam mu choć i tak wiedziałam, że zrobie po swojemu. Chłopak zaczął rozwiązywać line, a gdy byłam wolna poprowadził mnie do jakiegoś małego domku. W połowie drogi spróbowałam swoich sił, ale Blake sie tego spodziewał i objął mnie mocno rękami. Uniósł mnie lekko nad ziemie i zaniósł do wcześniej wymienionego miejsca.

- Obiecałaś- wskazał na mnie palcem i zaczął sie przybliżać- niegrzeczna z ciebie dziewczynka- nie mogłam sie dalej cofać, ponieważ moje plecy spotkały sie z zimną ścianą. Nagle chłopak zaczął mnie całować co mi sie nie spodobało. Odepchnęłam Blake'a i uderzyłam go w brzuch. Niestety on tylko na chwile zgiął sie w pół, ale od razu zareagował. Uderzył mnie w policzek tak mocno, że aż spadłam na ziemie.

Czy on to zrobił? Blake uderzył mnie w twarz?

- Albo nauczysz sie mnie kochać, albo nikogo nie pokochasz!- krzyknął i pociągnął mnie do jednego z pokoi. Wepchnął mnie do niego i usłyszałam odgłos zakręcanego zamka - Przemyśl sobie to na spokojnie- powiedział zza drzwi i chyba odszedł, bo było słychać kroki.

I co ja mam teraz zrobić?! Musze znaleźć jakiś pomysł, albo czekać aż znajdzie mnie Chris. Na razie musze wytrzymać z moim porywaczem.

Rozejrzałam sie po pokoju i w sumie jest bardzo ładny. Na środku stało nie za duże łóżko w czerwonym kolorze. Szafa stała w rogu pokoju, a biurko obok. Ściany są koloru białego, a podłoga jest z czarnego drewna. Jest tu wielkie okno balkonowe. Podeszłam do niego, ale niestety zamknięte.

Blake pomyślał o wszystkim.

Są także mniejsze okna już otwarte. Niedaleko łóżka znajdują sie drzwi prowadzące do nowoczesnej łazienki w kolorach podobnych jak w pokoju.

Dzisiaj już nic nie zdziałam.

Z szafy wyciągnęłam czystą bieliznę i jakąś luźną koszulkę. Z przygotowanym zestawem poszłam do łazienki i umyłam sie.

Jestem strasznie zmęczona,a ból głowy nadal nie ustąpił. Czysta położyłam sie do łóżka i zasnęłam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ja nie wiem jak wy to robicie, ale gdy wstawiałam ostatnio rozdział było 618 przeczytanych, a teraz jest 706!! Naprawdę sie cieszę, że to czytacie. Nie zapomnijcie o gwiazdce🌟 i komentarzu 💬.
To do następnego.
~juliaaki130~

Bad boys like bad girls 1/2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz