Two

373 46 9
                                    

  Wpatrywałem się w jego klatkę piersiową już dłuższą chwilę i robiłbym to dłużej, gdyby nie głos Jimina, który przerwał ciszę.  

-Co robisz, Kookie?- zapytał powoli podchodząc w kierunku mojego łóżka.

-Nic ciekawego- odpowiedziałem, odkładając telefon poza zasięg jego wzroku.

-Czyżby nasz maknae coś ukrywał?

-Nie, dlaczego tak sądzisz?- udałem zdziwienie.

Jednak on w tym momencie zbliżył się jeszcze bardziej i rzucił na łóżko, a właściwie to na mnie, bo łóżko było małe, tylko jednoosobowe. Chciałem zaprotestować, ale on sięgnął po mój telefon i go odblokował. Jedynie co się wyświetliło to moje zdjęcie, które przed chwilą zrobiłem.

-No i czego tu się wstydzić, Kookie? To jest zwykłe zdjęcie na którym jak zwykle bardzo ładnie wyszedłeś.

I wtedy przewinął zdjęcie dalej, na którym również byłem ja, ale...

Jimina na chwilę zamurowało, patrzył z szeroko otwartymi oczami na telefon, po czym wykrzyczał ze śmiechem:

-O, nasz słodki maknae dorasta.- Wymachiwał przy tym moim zdjęciem bez koszulki.

-Jimin, oddaj to!

Ale to on na mnie leżał i przygniatał swoim ciałem, więc miał zdecydowaną przewagę nade mną, mogłem tylko krzyczeć i błagać go o zwrócenie mojej własności. I tak też robiłem.

-No co ty! Oddać takie cudo? 

-Jimin, oddaj to! Nie chcę, żeby ktokolwiek to widział!

-Przecież nie masz się czego wstydzić, a nawet wręcz przeciwnie.- Czy on właśnie oblizał wargi? Czy mi się tylko wydawało?

-Oddaj to- powiedziałem to bardziej zdecydowanym tonem.

-Nie obrażaj się, Kookiś, trzymaj.- I rzeczywiście oddał mi moją właśność.

Wziąłem telefon i zrzuciłem Jimina ze mnie, a następnie odwróciłem się do niego plecami.

-Kookie, nie masz o co się obrażać.

Odpowiedziałem mu jedynie ciszą. Wiedział, że nie lubię się pokazywać bez koszulki.

-Kookieee- zaczął specjalnie przeciągać litery mojego imienia, wiedział, że wtedy był bardzo słodki i przekonujący. - Nie obrażaj się. Kookieee no.

Mimowolnie uśmiechnąłem się. Chciałem być na niego obrażony, ale jemu naprawdę ciężko nie ulec. Na szczęście leżałem do niego plecami i nie mógł tego dostrzec.

-Nie będę obrażony, pod jednym warunkiem- powiedziałem, starając się aby nie słychać było w moim głosie żartobliwego tonu.

-Niech ci będzie- słychać było w jego głosie cień zmartwienia.

Mogłem go poprosić o cokolwiek, na pewno zrobiłby wszystko żebym tylko się do niego odzywał. Mogłem go prosić o kupienie mi czegoś, zrobienie prania, posprzątanie na łóżku, pocałunek. Nie, trochę się zapędziłem. Tego nie będę mu proponował. Przecież się nie zgodzi. Ale zaraz, o czym ja myślę. Nieważne.

-Będziesz mnie nosił na barana, kiedy tylko zechcę i zrobisz mi obiad. Ale będziesz go gotował w różowym fartuszku Jina.

Jedyną jego reakcję był śmiech. Odwróciłem do niego głowę. Uznałem, że się nie zgodzi, bo ten różowy fartuszek może urazić jego męską dumę. Postanowiłem więc dalej się do niego nie odzywać. Zapatrzyłem się na ścianę, jednak w pewnym momencie on przestał się śmiać, miałem ochotę zapytać o co chodzi, ale przecież byłem obrażony. Jednak po chwili ciszy poczułem jego ręce oplatające moje ciało w pasie i usłyszałem cichy szept tuż przy uchu:

-Mogłeś poprosić o tyle rzeczy, a ty z taką drobnostką mi tu wyskakujesz? Ale i tak dla ciebie wszystko, kochanie.

Niby wiedziałem, że mówi to w żartach, ale i tak zrobiłem się cały czerwony. Zadrżałem pod wpływem ciepłego oddechu Jimina, który owiewał moją skórę na karku.

-Co jest, Kookie? Aż tak mocno reagujesz na mnie?

Nawet nie wiesz jak bardzo.

-Nieprawda!- krzyknąłem oburzony, próbując przy okazji ukryć moje zdenerwowanie. Sam nie wiem, czemu tak na niego reagowałem. Od jakiegoś czasu na każdy jego dotyk moja twarz płonęła niepohamowaną czerwienią. Starałem się to ukrywać, ale nie zawsze mi się to udawało. Teraz także musiałem wyglądać jak dorodny pomidor.

-Idź do swojego łóżka, chcę iść spać.

-A to ze mną się nie da? Przeszkadzam ci w czymś? Ze mną naprawdę się wygodnie śpi, sam masz ochotę się o tym przekonać.

Czy mi w czymś przeszkadzasz? Tak! Przez ciebie jest mi tak cholernie gorąco. I jak ja bym miał zasnąć, wiedząc, że leżysz tuż obok, gdy ja mam na ciebie tak straszną ochotę, na twoje usta, twój dotyk. Stop, Jungkook! Opanuj swoje chore myśli.

-Jimin!- Czy to możliwe, że moja twarz stała się jeszcze bardziej czerwona? Najwyraźniej tak. Ukryłem twarz w poduszce, modląc się aby Jimin nie postanowił mi jej zabrać.

-Dobra,dobra.Już idę- śmiał się na cały głos, jednak zszedł na podłogę, Od razu zrobiło mi się jakby chłodniej. W jego objęciach czułem jakieś dziwne ciepło, które chciałbym zatrzymać na zawsze, ale wiedziałem, że to niemożliwe. Z jednej strony tak bardzo go pragnąłem, ale z drugiej sam przed sobą nie chciałem się przyznać, że mogę być zakochany w osobie tej samej płci. Co by na to powiedziała reszta zespołu? Co by powiedział Jimin?

Jimin, stojąc już na podłodze, ostatni raz delikatnie pogładził moje plecy, szczelnie otulił mnie kołdrą i życzył dobrej nocy. Zasnąłem naprawdę szybko. Nawet hałasy chłopaków i ciągłe przechodzenie koło mojego łóżka nie było w stanie mnie obudzić.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 09, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Czy ty tego nie widzisz? | Jikook [zawieszone]Where stories live. Discover now