One

492 49 6
                                    


Trening trwał już od ponad 2 godzin i zapowiadało się na to, że kolejną spędzimy także w tym miejscu ćwicząc nową choreografię.

-Zróbcie sobie małą przerwę i z powrotem wracamy do pracy- powiedział trener.

Przyjęliśmy tę propozycję z ulgą i usiedliśmy, a właściwie padliśmy na podłogę. Jak zwykle pełen energii Hobi rozpoczął rozmowę:

-Chłopaki, po treningu idziemy coś zjeść?

-Pewnie, ostatnio widziałem całkiem sympatyczną knajpę- odezwał się Jin, który jak zwykle myślał tylko o jedzeniu.

-O nie, nie ma mowy, jestem tak zmęczony,że nie dam rady nigdzie dojść. Zamówmy coś do domu- wtrącił nasz marudny lider.

-Masz rację, też nie dam rady. Nogi już mi odpadają, a nawet jeszcze nie skończyliśmy- zgodził się Jimin.

-Dobra, wstawajcie, koniec leniuchowania- rozbrzmiał głos trenera.

Bez pośpiechu, ale też i bez zbędnego marudzenia zwlekliśmy się z podłogi, wracając z powrotem do tańca. Po około godzinie trener powiedział, że na dzisiaj mamy już wolne. Wolne oznaczało, że możemy wrócić do domu, ale mieliśmy jeszcze dzisiaj dość sporo do roboty. Mieliśmy zamiar posprzątać w dormie , dawno tego nie robiliśmy, a cóż, mieszkanie siedmiu młodych chłopaków z pewnością nie miało nic wspólnego z czystością. Wręcz przeciwnie. Wszędzie porzucone były nie tylko czyste, ale i brudne ubrania. Skarpetki, które zapewne nigdy nie znajdą prawowitego właściciela. Znając życie, jak komuś zabraknie czystych to weźmie któreś z tych walających się po całym mieszkaniu.

Jednak od razu po wejściu i zdjęciu ubrań wierzchnich zamiast wziąć się do sprzątania lub nawet do przygotowania posiłku rozpoczęła się walka o miejsce na kanapie i tym samym o pilot do telewizora. Miejsca było niewiele. Pierwszy dobiegł J-Hope i rzucił się na kanapę, zaraz za nim do pokoju wpadł Suga, Jimin i V. Wszyscy padli na kanapę zajmując przy okazji całą. Za bardzo się rozpędziłem, nie zauważając, że nie ma już miejsca i z impetem wpadłem na Jimina, który już siedział. Znalazłem się na jego kolanach, a nasze twarze były zaledwie kilka centymetrów od siebie.

-Kookie, jeżeli tak bardzo pragniesz mojej bliskości to wystarczy powiedzieć- zaczął się śmiać.

-Przepraszam, hyung, ja za bardzo się rozpędziłem i..i no tak wyszło. Przepraszam- zacząłem się plątać we własnych słowach.

-Spokojnie Kookie. Wybaczam, ale jak już masz zamiar tak na mnie siedzieć to może jakoś inaczej usiądziesz? Trochę mi niewygodnie- dalej się uśmiechał.

Chciałem jak najszybciej z niego zejść i wyszło to trochę niezgrabnie. Gdy w końcu usiadłem na podłodze byłem cały czerwony ze wstydu. Na szczęście wśród ogólnego zamieszania i walki o pilot nikt nie mógł tego zauważyć. W końcu po krótkiej chwili walkę wygrał V, który z mściwą satysfakcją załączył jakąś kreskówkę.

-V, naprawdę cię kochamy, ale nie zmuszaj nas znowu do oglądania tego- powiedział ze zbolałą miną Suga.

-Trudno, kto ma pilota, ten ma władzę- odparł młodszy uśmiechając się od ucha do ucha.

Po okołu 10 minutach usłyszeliśmy niesamowicie głośne burczenie w brzuchu. Wszystkie głowy zwróciły się w stronę źródła hałasu.

-Może w końcu zrobimy coś do jedzenia?- zaproponował Namjoon, który był teraz w centrum zainteresowania.

-Fakt, ja też umieram z głodu- odparłem.

Następnie skierowałem wzrok na tego, który najlepiej gotuje. Reszta, wraz ze mną, jedyne co umiała zrobić to przypaloną jajecznicę.

Czy ty tego nie widzisz? | Jikook [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz