32. Skylar

2.1K 140 6
                                    

Justin wrócił do domu zdenerwowany. Na siebie i na wszystko inne. Dał im uciec z Megan. Dał im tak po prostu zwiać z jedyną osobą, która była dla niego coś warta.

- Milo!

Warknął, trzaskając drzwiami. W jego oczach były łzy, które były mieszanką nerwów, smutku i bezsilności.

- Co jest?

Na dole pojawił się Milo. Każdy już patrzył w stronę załamanego Justina. Oczami zilustrował wszystkich obecnych, a w jego gardle powstała ogromna gula, która zabraniała mu mówić. Wziął głeboki oddech i pozwolił jeden łzie wydostać się na zewnątrz.

- Zabrali Megan.

Lily, słysząc to pokręcił głową i zacisnęła pięści.

- Jak to zabrali Megan? Dałeś im ją tak po prostu wziąć?

Blondynka wyskoczyła do Justina z pięśćmi. Chłopak szybko zareagował i zaczął się cofać, a Maxim powstrzymał dziewczynę przed wykonaniem czegoś głupiego. Megan patrzył uważnie na Justina, który zachowywał się w sposób jakiego nikt nigdy nie widział. Pozwolił uczuciom wyjść na zewnątrz. Pozwolił innym patrzeć jak mu zależy. Zaskoczyło to mężczyznę, który podczas kilkunastu lat znajomości z Justinem, nigdy nie widział go tak załamanego.

- To twoja wina.

Syknęła Lily po czym zapłakana pobiegła na górę. Maxim pobiegł za nią, a Rose i Zen razem z Pitem dalej stali i patrzyli na całą sytuacje. Ta wiadomość wstrząsnęła Rose i Zenem, jednak nie dali tego po sobie poznać.

Justin spojrzał na Milo. Chciał znaleźć jakiekolwiek wyjście by odzyskać Megan.

- Justin...Nie możemy nic zrobić...Przynajmniej na razie nie widzę żadnej opcji. Dobrze wiesz, że jeśli pojedziemy za nią to się źle skończy. Jeśli Milicent...

- W dupie mam Milicent!

Krzyknął Bieber i walnął z całej siły w drzwi, które od razu złamały się pod wpływem ciosu.

- Nawet jeśli ta suka współpracuje ze Skylarem, jestem w stanie zabić cała radę w tym ją.

Milo patrzył pustym wzrokiem na Justina. Nie okazywał żadnych emocji. Bieber wkurzony ominął go szerokim łukiem i ruszył do swojego pokoju. Chciał znaleźć inny sposób na odzyskanie Meg, ale nie było takiego.
Jedynym wyjściem było sprzeciwienie się każdemu. Chłopak położył się na swoim łóżku i zaczął zastanawiać się co dzieje się teraz z jego dziewczyną.

Megan przez cały czas widziała drogę, którą widzieli. Nie pofatygowali się nawet by zasłonić jej oczy lub coś w tym stylu. Z jednej strony nie przeszkadzało to dziewczynie, jednak z drugiej mogło to oznaczać, że wcale nie zamierzają jej wypuszczać. Zatrzymali się na podobnym pustkowiu, na którym był dom, w którym mieszkała Meg. Dziewczyna była lekko wystraszona, jednak wiedziała, że ktoś ją uratuje. Tak jak jest zawsze w filmach. Wierzyła, że na pomoc przyjdzie jej ukochany i bedą żyli długo i szczęśliwie.

Dziewczyna została wyciągnięta z furgonetki przez jakichś typków. Byli prawie tak samo brzydcy jak facet, który zabił Josha. Weszli do jakiegoś budynku, który jakoś nie był wielkich rozmiarów. Cały czas była cicho. Nie miała ochoty na jakikolwiek kontakt z kimkolwiek tutaj. Znaleźli się w dużym korytarzu po czym otworzyli pierwsze drzwi i weszli do środka. Wyglądał jak zwykły pokój. Była tam kanapa, telewizor, a nawet lodówka. Mimo że pokój nie był jakoś przyjemnie wystrojony to nie był też okropny. Mężczyźni, którzy przyprowadzili Megan w to miejsce wyszli i zamknęli drzwi na klucz, czemu towarzyszył charakterystyczny dźwięk. Dziewczyna rozejrzała się wokoło i zauważyła, że w pokoju nie ma żadnych okien. Białe światło, którego źródłem było kilka lamp, nie było zbyt przyjemne.

Megan usiadła na kanapie i starała się dostrzec gdzieś coś co mogłoby pomóc jej się stąd wydostać. Wszystko jednak było zabezpieczone tak by nie mogło służyć za broń.

Kilka godzin bezczynnego siedzenia w końcu zmęczyło dziewczynę. Zaczęła krążyć po pokoju i z bliska oglądać każdą rzecz. Drzwi w końcu się otworzyły. Do pomieszczenia weszła niska białowłosa dziewczyna i spojrzała na brunetkę.

- Debby?

Megan zatrzymała się w miejscu. Patrząc na swoją przyjaciółkę nie mogła uwierzyć, że jest cała i zdrowa. Dziewczyna nie wiedziała co zrobić. Czy rzucić się w ramiona Debby czy może poczekać aż to ona zrobi ruch. Tak się jednak nie stało. Za białowłosą stanął ten sam mężczyzna co zabił Josha. Megan zakryła usta ręką i zaczęła cofać się do tyłu, a na obrzydliwej twarzy zabójcy Josha pojawił się uśmiech.

- Cześć Megan. Jestem Skylar.

Przedstawił się wampir, po czym położył dłoń na ramieniu Debby. Brunetka, stojąc po drugiej stronie mieszczenia zerkała to na rękę Skylara, to na pusty wzrok przyjaciółki.

- Debby?

Chciała zwrócić na siebie uwagę przyjaciółki, ale nic nie skutkowało.

- Debby reaguje tylko na mój głos.

Mruknął Skylar, patrząc na Meg z wyższością. Dziewczyna zaczęła domyślać się, że to pewnie za jego sprawą Debby wnikała w jej świadomość. To wszystko była jego sprawka.

- Ty niedługo też będziesz.

Dodał i skinął głową w kierunku brunetki. Dwoje tych samych typków podeszło do niej i siłą posadzili ją na jednych z krzeseł. Skylar podszedł do niej z głupim uśmiechem. Co dziwne nawet on nie sprawiał, że jego twarz wyglądała lepiej.

- Staniesz się więźniem samej siebie.

Szepnął jej na ucho po czym wbił kły w jej szyję. Megan mimowolnie zamknęła oczy i odpłynęła.

-------------------------------------------------------------
Dzień dobry! W ten piękny i słoneczny dzionek dodaje następny rozdział. Jak wrażenia? Podoba się? Powstała mała afera, ale niestety tak musi być xd Czekam na opinie dotyczące rozdziału. Do zobaczenia xx

Touch || J. Bieber ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz