9. Jednak nie

2.5K 163 4
                                    

- My na polowanie...
Odezwał się Zen podekscytowany. Megan wydawało się, że chłopak również był głodny, jednak po nim nie było tak tego widać jak po niej. Zewnętrzną dłonią przetarła czoło by wytrzeć pot. Mężczyzna w drzwiach patrzył na nich tajemniczo, jakby zastanawiał się czy ich wpuścić. Po chwili odsunął się by mogli wejść.
Okazało się, że są na tyłach zwykłej restauracji. Normalni ludzie - bynajmniej na takich wyglądali, jedli ciasto, pili kawę i rozmawiali ze swoimi przyjaciółmi. Dla dziewczyny było to trochę dziwne, ponieważ spodziewała się wszędzie latających zwłok i pełno krwi, która piją wampiry.
Megan poczuła ostry ból brzucha, dlatego znów złapała się za niego i ścisnęła chcąc złagodzić ból, jednak to nic nie dało. Zen złapał ją za ramię i skrecili w ciemny korytarz. Na samym końcu znajdowały się drzwi, w kierunku których zmierzali. Crush bez pukania wszedł do środka, a dziewczyna nerwowo wciągnęła powietrze. Bała się tego co tam zostanie.
Jej nerwy i strach, jednak okazały się zbędne. W środku było zwykle pomieszczenie oświetlone białymi, jednak bardzo ciemnymi światłami. Pod ścianą były jakieś dziwne małe pomieszczenia zasłonięte czerwonymi zasłonami. Wyglądało jakby to były budki do robienia zdjęć.
- Jednak nie jest tak źle...
Szepnęła do siebie, a Zen spojrzał na nią i się zaśmiał.
- Myślałaś, że naprawdę będziesz polować?
Uniósł jedną brew z głupim uśmieszkiem na twarzy. Niepewnie pokiwała głową, potwierdzając jego przypuszczenie. On pokręcił głową śmiejąc się ciągle.
- Serio powinnaś usunąć wiadomości o nas ze swojej głowy.
Mruknął Crush siadając na fotelu pod ścianą.
- Chodź.
Zen złapał brunetkę za ramię i poprowadził do jednej z budek, w której odsłonięta była zasłona. W środku były dwa krzesła.
- Usiądź i poczekaj.
Powiedział chłopak i odszedł. Niepewnie usiadła na krześle i rozejrzała się po małej budce. Nic nadzwyczajnego. Białe drewniane ściany i dwa krzesła. Po krótkiej chwili, w końcu wrócił Zen z uśmiechniętą starszą kobieta. Megan zmarszczyła brwi kiedy starszą pani usiadła na przeciwko jej. Chłopak odszedł, zostawiając dziewczynę samą przez co nerwowo przełknęła śline.
- Widzę, że jesteś tu po raz pierwszy.
Zaśmiała się siwa kobieta. Jej twarz była nadzwyczaj blada, dlatego brunetka pomyślała, że może jest wampirem. Pokiwała niepewnie głową, potwierdzając jej słowa.
- Musisz poprostu położyć dłoń na moim nadgarstku tak by czuć mój puls...
Pokierowała ją kobieta, a dziewczyna powoli zrobiła to co powiedziała.
- A teraz wbij zęby w moją szyję. Musisz wyczuć odpowiedni moment by przestać, a będzie on wtedy kiedy mój puls zacznie spadać, rozumiesz?
Spojrzała na Megan czekając na odpowiedź. Brunetka nie była jednak do końca pewna czy wszystko wyjdzie tak jak powinno. Przełknęła ciężko śline i pokiwała głową, dodając sobie w myślach trochę odwagi i pewności. Niepewnie nachyliła się nad szyja starszej pani i wzięła głęboki wdech. Wbiła zęby w jej szyję i zaczęła ssać. Zamknęła oczy czując ukojenie. To uczucie było lepsze niż uczucie podczas jedzenia normalnego jedzenia. Euforia przeszła przez jej ciało i prawie zapomniała o tym, że ma wyczuwać puls w ręce kobiety. Skupiła się zatem na jej dłoni i z ulgą odkryła, że jej puls jest jeszcze normalny. Piła krew czując się doskonale. W końcu jej puls zaczął spadać, a Megan niechętnie, powoli wyjęła swoje zęby. Wytarła usta, na których zostały małe krople krwi i wstała uśmiechnięta z krzesła. To pożywienie dało jej jakiegoś kopa. Poprawiło humor. Działało jak narkotyk. Nie była pewna czy ma podziękować tej pani czy nie. Postanowiła, że zachowa resztki kultury.
- Dziękuję.
Uśmiechnęła się, a kobieta zmarszczyła brwi zdziwiona jej słowami. Nikt nigdy nie dziękował jej za coś tak normalnego. Kobieta była tu tylko nic nie znaczącym karmicielem, którego krew ważniejsza jest niż życie. Wszystko tylko przez narkotyki. Gdy nie stać było jej już na używki znaleźli ją i przywieźli tu, a ona godziła się na to tylko dlatego, że takie mało bolesne ukłócie sprawia, że czujesz się jak po sporej dawce anfy.
- Już?
Obok pojawił się Zen, a Megan odwróciła się do niego z uśmiechem. Nie musiała nic mówić by zrozumiał, że jest najedzona.
- No to wracamy. Milo się niecierpliwi.
Pokiwała głową i jeszcze raz odwróciła się do kobiety, która dziwnie się na nią patrzyła.
- Do widzenia.
Pożegnała się z nią, lecz niestety nie usłyszała odpowiedzi. Starsza pani trafiła w swój narkotykowy trans i nie liczyło się dla niej otoczenie, a jej własny świat. Brunetka ruszyła za Zenem, który rozmawiał z Crushem. Uśmiechnęła się do nich. Krew w jej organizmie zaczęła działać. Poczuła dziwną pewność siebie. Oparła się o ramię Crusha i położyła palec na jego klatce piersiowej, kreśląc nim kółka.
- Hej przystojniaczku.
Zaśmiała się jak głupia, zastanawiając się, dlaczego wcześniej nie zauważyła jaki on jest przystojny. Ciemnowłosy chłopak spojrzał na Zena jakby był wystraszony.
- Co ty jej dałeś?
Odezwał się Crush kładąc rękę na czole dziewczyny i lekko ją od siebie odsuwając. Zen zaśmiał i tym razem ten śmiech nie wydawał się Megan irytujący tylko zabawny.
- To pierwsze karmienie, więc zakładam, że to...
Wskazał palcem na brunetkę, która bardzo zaciekawiła się niedaleko stojącym kwiatkiem.
- Efekty uboczne.
Zen znów wybuchł śmiechem, a Crush wywrócił oczami i wyszedł z budynku. Zielonowłosy śmiejąc się nadal, podszedł do Megan i wziął na ręce.
- Idziemy mała.
Mruknął również wychodząc. Postawił ją na ziemi, wsiadł na motor i podał jej kask.
- Wracamy do domu.
Mruknął, a dziewczyna zachichotała. Nie zdawała sobie w tamtej chwili sprawy, że dom wampirów to jej nowy dom, a oni sami są dla niej teraz jedyną "rodziną".
-------------------------------------------------------------
Ojej męczyłam się z tym rozdziałem chyba od dwóch tygodni. Jakoś nie mogłam się zmotywować by go dokończyć, ale w końcu mi się udało. Następny postaram się dodać w weekend.
Podoba wam się? Pierwsze picie krwi xD jak wrażenia? Jakieś uwagi?
Czekam na komentarze
Do zobaczenia

Touch || J. Bieber ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz