ROZDZIAŁ 3: The Long Commute (part 1)

8.3K 327 14
                                    

Hermiona siedziała w ustronnym powozie przez przynajmniej dziesięć minut. Westchnęła i sprawdziła swój zegarek raz jeszcze - nie, jednak jedenaście.

Ten dziwaczny środek transportu generalnie był bardzo ładnie ozdobiony, wszystkie podbicia i wykładziny były złote, siedzenia czerwone, a wszelkie drewniane elementy wyrzeźbione w mahoniu. Ten cały przepych sprawił, że Hermiona poczuła się w pewnym stopniu królewsko. Mogła sobie tylko wyobrazić niezliczone razy, kiedy Malfoy podróżował w ten sposób, patrząc na zwykłych ludzi z góry. Ale pomimo przyjemnego zapachu jego drogiej wody kolońskiej, aksamitnych poduszek za jej plecami i delikatnego wiatru mierzwiącego jej włosy, Hermiona czuła się absolutnie zirytowana w tamtym momencie.

W dalszym ciągu byli jeszcze przed Norą, choć wydawałoby się, że całe wieki temu kobieta wyszła na zewnątrz do ogrodu, a potem na ulicę, a wtedy Malfoy pomógł jej wsiąść do powozu, obiecując, że za niedługo wróci. Od tamtego czasu minęło trzynaście minut.

Zaczęła się bawić nitkami, które wystawały na brzegach lekko postrzępionych poduszek, odrywając te dłuższe. Zerknęła znowu na Norę. Mogła zobaczyć Rona stojącego przy oknie na drugim piętrze, wpatrującego się ze smutkiem w stojący przed domem pojazd. Hermiona nie była pewna, czy może ją zobaczyć, ale wiedziała, że ponowna rozmowa spowodowałaby, że obydwoje odczuwaliby ból związany z rozstaniem jeszcze mocniej.

Postarała się opanować swoje uczucia, więc wbiła wzrok w ścianę naprzeciwko niej i zaczęła wpatrywać się w swoje palce, które z niewiadomego powodu drżały. Jej cierpliwość była na wykończeniu. Wiedziała, że Malfoy nie był zbyt zachwycony przydzielonym mu zadaniem, ale nie miał żadnego prawa, aby ją tam zostawić.

W końcu usłyszała ciche, odległe kroki zbliżające się w kierunku powozu. Im bliżej były, tym dłuższy stawał się cień, pojawiający się na skrawku ziemi, który mogła zobaczyć z okna.

- Jesteś gotowa, Granger? - zapytał Malfoy, zaglądając do powozu.

- Tkwię tutaj od piętnastu minut. Jestem cholernie gotowa - odwarknęła Hermiona. Wiedziała, że było to bardzo niegrzeczne z jej strony, ale cała cierpliwość, jaką posiadała uległa zużyciu.

- Prawda - powiedział krótko mężczyzna i odsunął się od powozu.

Hermiona podniosła się bardzo szybko ze swojego miejsca, przez co uderzyła mocno głową w sufit.

- CZEKAJ! - wrzasnęła za nim. Jej głowa pulsowała tępym bólem. Spojrzała na elegancki sufit  i zdała sobie sprawę, że pod spodem zrobiony on był z litego żelaza. Użyła parę dobrze dobranych słów, aby przekląć Malfoya i osunęła się powoli na siedzenie, pocierając wnętrzem dłoni obolałe miejsce.

- O co chodzi tym razem? - zapytał ze złością Draco, wtykając głowę z powrotem do powozu.

- Dlaczego jeszcze nie wyjechaliśmy? - rzuciła wściekle Hermiona. Malfoy przewrócił oczami.

- Ponowne rzucanie czarów na powóz zajmuje całkiem sporo czasu. A myślałem, że będziesz całkiem łatwa w utrzymaniu.

- Łatwa w utrzymaniu? - oburzyła się kobieta. Wyraz drwiny zagościł na twarzy jej towarzysza.

- Łatwa w utrzymaniu - powtórzył.

- A co to ma niby znaczyć? - praktycznie wydarła się na niego Hermiona, ale Malfoy zdążył już zniknąć. Westchnęła głęboko i rzuciła się ze złością na ozdobne poduszki. - Głupi osioł - mruknęła sama do siebie.

Pogoda uległa pogorszeniu, na ziemię zaczęły spadać wielkie krople deszczu. Hermiona zerknęła znowu w kierunku okna na drugim piętrze, ale Rona już nie było. Nie chciała tego przyznać, ale czuła się nieco urażona, że nie obserwował jej aż do chwili odjazdu. Ona by tak zrobiła. Jednakże dalsze rozmyślanie na ten temat zostało brutalnie przerwane przez Malfoya. Tym razem jednak nie wsadził samej głowy do powozu, ale wsiadł, zajmując miejsce naprzeciwko Hermiony.

LADY MALFOY (Dramione)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz