❖ Rozdział czwarty

2.7K 230 45
                                    

Szła za funkcjonariuszem z przybitym wyrazem twarzy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Szła za funkcjonariuszem z przybitym wyrazem twarzy. Chociaż jej serce cierpiało po utracie „Diamond people", strach przed spotkaniem ojca był o wiele większy. Wiedziała, że jej twarz znajdzie się teraz w gazetach i stanie się pośmiewiskiem na uczelni, a to oznaczało, iż przyniosła ogromny wstyd swojej rodzinie.

Podpisała jakieś dokumenty i wyszła na zewnątrz, napawając się przyjemnym, chłodnym wiatrem. Dostrzegając stojące na krawężniku białe Lamborghini i wysokiego mężczyznę w garniturze, poczuła, jak serce cisnęło jej się do gardła. Ze spuszczoną głową zeszła po schodach i podeszła bliżej, pozostawiając kilkucentymetrowy dystans między ojcem. Nie miała odwagi, by powiedzieć coś na swoją obronę. Wiedziała, że to i tak nie miałoby najmniejszego znaczenia. Zawsze powinna robić dobre wrażenie i być poukładaną, przykładną córką, za którą nikt nie musiał się wstydzić. Słyszała to już nie raz.

Cofnęła się jeszcze bardziej, gdy poczuła na policzku brutalne uderzenie. Od razu złapała się za piekące miejsce, a w jej oczach zalśniły łzy.

– Przynosisz wstyd naszej rodzinie! – wykrzyczał Chansung, piorunując dziewczynę spojrzeniem. – Wstydzę się ciebie, Rian! Nie jesteś córką, z której mógłbym być dumny. Znowu mnie zawiodłaś.

Nim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, mężczyzna wsiadł do samochodu i odjechał z piskiem opon, pozostawiając po sobie echo bolesnych słów. Żadne dziecko nie chciałoby usłyszeć od rodzica czegoś równie okrutnego.

– Tato... – Rian opadła na chodnik, po raz kolejny tego dnia pozwalając spłynąć łzom. Wiatr rozwiał jej gęste, proste włosy, tworząc kołtuny. Zaciskała dłonie, próbując pozbyć się bolesnego uczucia, które rozrywało jej serce na strzępy. Nawet jeśli pragnęła z kimś porozmawiać, nie miała z kim. Siostra jeszcze bardziej by ją dobiła, a Junsu... nie potrafiła zaufać mu na tyle, by otwarcie porozmawiać z nim o problemach z ojcem. W końcu świetnie dogadywał się z Chansungiem i kto wie, czy o wszystkim by mu nie powiedział. Nie był Chanem, do którego biegła nawet z najmniejszą błahostką, a i tak zawsze jej wysłuchał i posłużył dobrą radą. Jak mógł z dnia na dzień ją porzucić skoro wiedział, jak bardzo go potrzebowała? Chociaż zawsze chodziła z wysoko uniesioną głową i była bardzo pyskata, nie raz kuliła się jak przerażone dziecko, które nie wiedziało, co zrobić. Choć wszyscy uważali ją za silną i twardą dziewczynę, wcale tak nie było. Przynajmniej nie zawsze. Czym jednak byłoby życie bez zakładanych na twarz masek? Gdyby ludzie dookoła widzieli jej słabe strony, od razu zostałaby zdeptana przez nich niczym robak. Odebrałby jej tarczę, która ją chroniła.

Otarła łzy, wzięła głęboki oddech i ruszyła w stronę niewielkiej budki z napojami. Kupiła mrożoną herbatę i ruszyła w stronę opuszczonej pralni, by odnaleźć ukojenie dla swej duszy. Musiała pogodzić się z tym, że jej szkoła została zburzona. Zawiodła nie tylko dzieciaki, ale i siebie. Udowodniła rodzicom, że nie była wystarczająco silna, by zrobić coś na własną rękę i nie pozwolić temu upaść. Przegrała wojnę, choć walczyła do samego końca.

Cena marzeń | EXO ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz