1.

86 10 1
                                    

**Mike**

   Ruszyłem w kierunku najbardziej znienawidzonego przeze mnie budynku. Szkoła. To przecież nawet źle brzmi. Oczywiście jak zawsze byłem już spóźniony. No bo jakby, że inaczej. Jeden dzień bez mojego spóźnienia to dzień stracony.

   Wszedłem przez duże drzwi do środka tego całego piekła w którym przesiedzę następne 7 godzin. Pośpiesznie udałem się do sali matematycznej. Oh jak ja kocham matematykę w poniedziałek rano! Czujecie ten sarkazm, czy za mało się postarałem? Nieważne.

   Otworzyłem drzwi klasy bez zbędnego pukania i nagle wszystkie spojrzenia utkwiły na mnie. To dziwne, że nie przyzwyczaili się jeszcze do tego, że się spóźnię. W sumie dziwie się, że jednak mnie zauważają.

-Pan Clifford jak zawsze spóźniony. Co dzisiaj jest powodem twojego spóźnienia Michael?- usłyszałem ten okropny piskliwy głos zza biurka. Pani Bennson. Stara, wkurzająca i wiecznie czepiająca się baba.

-Autobus mi uciekł. To tylko 10 minut więc jeśli pani pozwoli usiądę do ławki i zacznę słuchać pani zrzędzenia chyba i tak jako jedyny w tej klasie.-syknąłem i udałem się do ławki na końcu klasy. Oczywiście nie obyło się bez uwagi i wizyty w kozie po lekcjach. Nie przeszkadzało mi to ponieważ i tak nie miałem co robić w domu.

                            \Lunch\

    Przerwa obiadowa to coś czego nie znoszę. Ruszyłem w kierunku stołówki. Niestety moje biedne ciałko spotkało się z czymś bardzo twardym i ciepłym. Uniosłem swoja głowę, a moje zielone oczy spotkały się z czystym oceanem. Przez chwile wpatrywałem się w blondyna i mimo, że on jako osoba był piękny to i tak się go bałem. Poczułem jak ktoś szarpie moją koszulkę był to nie kto inny jak Calum aka przydupas Hemmingsa.

    Moja głowa zderzyła się z twardą ścianą, a ja poczułem przeszywający ból w plecach. Przestraszony spojrzałem na Luke'a, który wyglądał dość przerażająco. Nie chcąc wyjść na mięczaka uśmiechnąłem się wyzywająco co nie było dobrym pomysłem ponieważ, zaraz poczułem na swojej twarz pięść niebieskookiego. Z mojego nosa zaczęła wypływać ciepła i czerwona krew. W moich oczach na sto procent można było zobaczyć łzy. Hemmings patrzył na mnie z dziwną satysfakcją w oczach tak jakby krzywdzenie mnie sprawiało mu mega frajdę.

   Wybiegłem ze szkoły nie chcąc już dzisiaj wpaść na Luke'a i jego przyjaciół. Szedłem powoli z kapturem na głowie. Było dość pochmurnie, pewnie bedzie za niedługo burza, którą swoją drogą uwielbiam.

Jet Black HeartWhere stories live. Discover now