– Poznałam Zarina krótko po rozpoczęciu się wojny, tuż przed tym, jak Heda zabrał cię do wioski – zaczęła wyjaśnienia Risa, przenosząc co chwilę spojrzenie ze mnie na wojownika. – Byłam poza wioską, zbierałam zioła, i nie wiedziałam, że jesteśmy w stanie wojny z Ludźmi Jaskini. Oddział Uaimkru pojawił się znikąd i mnie zaatakował. Byłam nieuzbrojona, zaczęłam uciekać... i o mało nie spadłam z urwiska. – jej głos zadrżał. – Zarin uratował mnie w ostatniej chwili. Wiedział, kim jestem i co dzieje się pomiędzy naszymi kru, ale to zrobił. Zawdzięczam mu życie, Ailey. – przeniosła na niego pełen wdzięczności wzrok.
Zorientowałam się, że cały czas mam otwarte usta, więc szybko je zamknęłam.
– Nigdy nic nie powiedziałaś – pokręciłam głową z niedowierzaniem. – Ani mnie... ani Theo, prawda?
Zbolałe spojrzenie Risy od razu potwierdziło moje słowa.
– Nie mogłam mu powiedzieć. Kazałby mnie uwięzić za spoufalanie się z wrogiem... albo gorzej. – jej twarz wykrzywił grymas na samą myśl o gniewie Theo.
– To dlatego za każdym razem mówisz, że idziesz po zioła... – przeniosłam wzrok na Zarina. – Jesteś z Uaimkru. Jak to możliwe, że nie jesteś naszym wrogiem? Nie powinieneś teraz przygotowywać się do wojny?
Cień przemknął przez jego twarz.
– Powinienem. Ale, jak widzisz, nie robię tego. – przysunął się bliżej Risy, zauważyłam, że złapał ją delikatnie za rękę. – Są w życiu rzeczy o wiele ważniejsze niż wojna, Dziewczyno z Nieba.
Zauważyłam, jak Risa rumieni się delikatnie – co chyba nigdy dotąd jej się nie zdarzyło – i przenosi wzrok z Zarina na mnie.
– Kocham go – prawie wyszeptała, patrząc na mnie błagalnie, a jej oczy błyszczały. – Musisz mnie zrozumieć, Ailey. Musisz zrozumieć nas oboje. Nie możemy walczyć przeciwko sobie, nie mogę pozwolić mu zabijać moich ludzi. – jej głos zadrżał.
– Dlaczego nie próbowałaś porozmawiać o tym z Theo? Może go nie doceniasz. Może zrozumiałby – zasugerowałam, ale niezbyt wierzyłam we własne słowa.
Risa pokręciła smutno głową.
– Od razu kazałby go wytropić i stracić. To Heda wybiera mi męża, pamiętasz?
Zamyśliłam się. Rzeczywiście, sytuacja wydawała się być bez wyjścia. Westchnęłam i spojrzałam z powrotem na Risę.
– Więc... czego ode mnie oczekujecie? Dlaczego mi o tym powiedzieliście? – założyłam ręce na piersi.
Zarin spojrzał na Risę, a potem na mnie – dziewczyna zrobiła to samo. Poczułam dziwne mrowienie w żołądku na widok więzi między nimi, którą mogłam zauważyć już od pierwszej chwili. Miałam wrażenie, że rozumieli się bez słów.
– Chciałam... chciałam, żebyś wiedziała, zanim to się stanie – powiedziała cicho Risa, przenosząc na mnie smutne spojrzenie. – Odchodzimy stąd, Ailey. Oboje.
– Słucham? – wytrzeszczyłam oczy. – Uciekacie?
– Odchodzimy – powtórzył Zarin z naciskiem. Jego spojrzenie na powrót stało się stanowcze. – Nie możemy przelewać swojej krwi nawzajem.
– Ale Risa, nie możesz tak po prostu odejść – podeszłam do niej i z ledwością powstrzymałam się, żeby nią nie potrząsnąć. – Pomyśl o Theo. Pomyśl, jaki będzie wściekły. Na pewno każe cię szukać, będzie się martwił, a trwa wojna i...
– Wiem o tym – przerwała mi dziewczyna. – Nie chcę go ranić, ale nie mogę wypełnić jego woli.
– Risa, proszę...
YOU ARE READING
Survivors || the 100
Fanfiction"Who we are and who we need to be to survive are two very different things. In this ruthless world, who have we become?" Ailey Theen nigdy nie sądziła, że kiedykolwiek opuści Arkę - statek kosmiczny, który przez całe życie był jej domem. W wyniku wy...
28 - Jomp
Start from the beginning