Nadzieje pogrzebane w pianie o zapachu pomarańczy

33 1 0
                                    

Dlaczego taki tytuł rozdziału? Jak często mawiam, just beacuose. Tak bym ci powiedziała, gdybyś mnie o to zapytał. Ale nie pytasz prawda? Pewnie gówno cię obchodzę, i czytasz to tylko dlatego, że nie masz co robić. Mam rację? Na Boga, który nie istnieje, pewnie nawet nikt tego nie czyta. Po prostu piszę w pustkę, by za jaki czas odnaleźć te żałosne wypociny i przypomnieć sobie, jakim beznadziejnym człowiekiem jestem.

Wracając do piany. Wczoraj postanowiłam wypróbować "Pianotwory", które możesz sobie kupić, jeśli lubisz pianę. Wybrałam kapsułkę o zapachu pomarańczy i kuszącej nazwie pobudzająca pomarańcza. Odkręciłam kurek i włączyłam muzykę. Kiedy piana była gotowa, a dwie pierwsze piosenki z albumu Crybaby zdążyły się skończyć zanurzyłam się w gorącej wodzie. Po około trzech następnych piosenkach zorientowałam się, że wcale nie jest mi wygodnie. Zaczęłam się zastanawiać, co do cholery, ludzie widzą w moczeniu się w gorącej wodzie z pianą. Po pewnym czasie doszłam do rozmyślań ogólnie egzystencjalnych, a jeszcze później przy wtórującej mi piosence Pity party zaczęłam płakać i rzucać pianą po ścianach. Chciałam wyjść z wanny i zniknąć, ale coś kazało mi siedzieć tam i popadać w czarną rozpacz coraz głębiej.

Cała ta wczorajsza sytuacja przydarzyła się zapewne dlatego, że nie wzięłam wczoraj leków. Dziś znów tego nie zrobiłam. Może dlatego siedzę teraz sama w pokoju, podczas gdy na dole rodzice rozmawiają z moim chrzestnym, jego żoną i synem, a moja siostra z kuzynką poszły do parku. A ja siedzę tu sama. Rozpaczając nad swoim żałosnym istnieniem. Siedzę tu z nieodpartą chęcią zjedzenia czego niezdrowego. Ale do tego musiałabym wyjść. Za dużo zachodu. Za dużo pytań. Siedzę tu wbijając paznokcie w pooraną bliznami skórę. Bliznami, które sama sobie zafundowałam. Siedzę tu i tęsknię za osobami, które chyba są moimi przyjaciółmi. Za chłopakiem, którego być może kocham. Za ludźmi, dla których może co znaczę. Siedzę tu w pokoju. W swoim pokoju. Ale nie czuję się tu jak u siebie. Czuję się jak w klatce. Rozpaczliwie próbuję się stąd wydostać. Ale nie potrafię. Wsłuchuję się w tykanie budzika, który tak często budzi mnie do tego koszmaru. Rodzinka chyba wychodzi z domu. Tak. Właśnie sobie idą. Przyglądam się im z ukrycia. Nie chcę żeby mnie zauważyli. Przez uchylone okno słyszę siostrę pytającą się, czy ja też pójdę. I mamę, która odpowiada że siedzę na górze. Przypominam sobie, że przecież dzisiaj jest dzień matki. Dzień w który moja matka darła się na wszystkich od 8:00. Co z tego że spali. I wszystko było moja wina. Co z tego że się starałam. I znów udajemy że wszystko jest ok. Co z tego że nie jest.

Ja znowu czuję się tak samotna że piszę. Co z tego że nie umiem. Co z tego że nie pisałam od bardzo dawna, bo myślałam że mam przyjaciół.

Przepraszam

Przepraszam

P r z e p r a s z a m
 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 27, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

W poszukiwaniu siebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz