Zachęcam do zostawiania komentarzy i gwiazdek.
— Musisz zadawać aż tyle pytań z rana? Będzie jeszcze na to czas.— usłyszałam zirytowane westchnięcie mężczyzny.
— Wybacz, czuję się zdezorientowana. Dlatego wolę się do informować. — wyznałam i zaczęłam jeść swoją jajecznicę.
— Nie musisz. Wychodzę. — mruknął i wyszedł z pomieszczenia, nawet nie żegnając się.
Jęknęłam zirytowana i w samotności zjadłam swój posiłek. Poranek już zapowiadał się kiepsko, więc zapewne reszta dnia też nie będzie należała do najmilszych.
Po zjedzeniu śniadania, dopiłam swoją już i tak zimną kawę i zmierzyłam w kierunku swojego pokoju. Stwierdziłam, że muszę w końcu umyć się po nocy, więc wyciągnęłam z walizki białe, luźne spodenki i różową koszulkę.
Ze swoimi rzeczami udałam się do łazienki, która znajdowała się w moim pokoju. Sama łazienka była mała i mieścił się w niej prysznic, a przy nim biała, połyskująca szafka stojąca. Po drugiej stronie był biały, okrągły zlew z dużym lustrem i toaleta. W pomieszczeniu panowała jasność, dzięki białym płytkom z czarnymi wzorkami.
Położyłam kosmetyczkę oraz ubrania na szafce i zabrałam się za ściągnie z siebie piżamy. W szybkim tempie wskoczyłam pod strumień cieplej wody i całe ciało umyłam malinowym żelem. Po skończonym prysznicu założyłam na siebie ubrania i umyłam zęby. Gdy skończyłam już swoją toaletę, postanowiłam, aby poukładać swoje rzeczy do szafki.
Po tym już skończyłam z łazienką, zabrałam się za sypialnie. Wyciągnęłam z walizki swoje ubrania i każde starannie odwiesiłam na wieszak w wielkiej szafie. Było w niej tyle miejsca, że bez problemu mogłyby z niej korzystać trzy osoby.
Niespodziewanie usłyszałam ciche pukanie do drzwi i do pomieszczenia. Byłam pewna, że Noah wrócił już i chciał przekazać mi znów, jednak do środka wszedł mój były przyjaciel. Zachwiałam się delikatnie, ponieważ jego najmniej spodziewałam się w tym dniu.
— Co tutaj robisz? — warknęłam. Mężczyzna stał przy drzwiach i patrzył się na mnie smutno.
— Porozmawiajmy. — powiedział cicho.
— Ale ja z tobą nie chcę rozmawiać i uszanuj moją decyzję. Chociaż jedną. — jęknęłam zniesmaczona na widok Valerio.
— Nie miałem pojęcia, że tak to się potoczy. Nie spodziewałem się, że właśnie wtedy będziesz w gabinecie. Przyszedłem do Noah, aby zapytać o ciebie. — usiadł na łóżku i wpatrywał się we mnie smutnym oczami.
Po jego twarzy można było zauważyć zmęczenie. Jego ubiór składał się z zwykłych spodni i koszulki na krótki rękaw, co jest nowością. Zawsze chodził ubrany w koszule i garniturowe spodnie, nawet jeśli nie musiał wyglądać oficjalnie.
— I co ja mam ci powiedzieć na to? Podziękować za wspaniałomyślność? — sarknęłam.
— Lu, jesteś dla mnie najważniejsza. Od zawsze traktowałem cię jak siostrę i nie chciałem, aby stała się tobie krzywda. Jeżeli wiedziałbym wcześniej o tym to nie poszlibyśmy do żadnego klubu. Pilnowałbym cię cały czas. — wychrypiał, a w jego oczach ukazały się łzy.
Valerio od zawsze był uczuciowym mężczyzną i płakał nawet na swoich koreańskich dramach.
— Zabierz mnie stąd. — szepnęłam i sama nie wytrzymałam tego napięcia.
Łzy same zaczęły płynąc po mojej twarzy, co zauważył mężczyzna i podszedł do mnie, aby mnie przytulić. Niepewnie wziął mnie w ramiona i przycisnął do swojej klatki piersiowej. Poczułam znów ten sam zapach mięty mieszającą się z wonią jego ulubionych perfum. W żaden sposób nie walczyłam z nim. Nie chciałam. Tak bardzo potrzebowałam mojego przyjaciela i jego ciepła. Płakałam w jego ramię jak małe dziecko.
— Zrobię to. Jeszcze nie wiem jak ale zrobię to. Zaufaj mi, Lucrecio. — szepnął w moje włosy dalej tuląc mnie do swojego ciała.
— Idź na policję. Przecież zaraz mnie znajdą i wypuszczą. - spojrzałam w jego twarz, która również była zapłakana jak moja.
— To nie jest takie łatwe jak myślisz, Lucrecio. Musimy zachować spokój. — westchnął, a w jego głosie słyszałam zrezygnowanie.
Odsunęłam się od mojego przyjaciela i popatrzyłam się na niego. Mały uśmiech wkradł się na jego usta, aby chociaż trochę podnieść mnie na duchu. Właśnie za to go uwielbiałam, ratował mnie przed całym światem i samą sobą.
— Nie zostawiaj mnie. — szepnęłam, gdy wytarł moje łzy.
— Chodź, spędzimy trochę czasu. — pokierował się w stronę łóżka, a ja razem z nim.
Wspięłam się na łóżko i przytuliłam do jego klatki piersiowej. Valerio cały czas głaskał moje włosy w ciszy, której nikt nie chciał przerwać. W tej chwili poczułam się jak normalny człowiek. Nie zwracałam już uwagi na to, że jestem porwana, a mój przyjaciel miał w tym udział.
***
Po wizycie Valerio mój humor znacznie się poprawił. Nigdy nie potrafiłam się na niego gniewać i dzisiejsza sytuacja idealnie to pokazała, że zawsze będę w stanie mu wybaczyć. W swoim życiu nie mieliśmy zbyt wielu poważnych kłótni i głównie były one dosyć błahe. Teraz było całkowicie inaczej, jednak nie potrafiłam odpuścić sobie najlepszego przyjaciela, a jego zapewnienia o moim wyjściu dodały mi otuchy. Wierzyłam mu, że będzie w stanie wyciągnąć mnie z tego miejsca.
— Co tutaj robisz? - usłyszałam dobrze znany mi głos, dobiegający za drzwi kuchni.
— Chciałam kawy. — mruknęłam i nawet nie spojrzałam na mężczyznę wchodzącego do kuchni.
Stałam przy ekspresie i czekałam, aż zrobi się moja kawa.
— Nie chcę, żebyś opuszczała pokoju. — Noah obszedł wyspę kuchenną i oparł się lędźwiami o blat, przy którym stałam.
— Jakby nie było tych krat i mogłabym mieć dostęp do telewizji to może nie wyszłabym, wiesz? — przewróciłam oczami, na co blondyn spiął się.
— Kraty zostają, a z telewizją pomyślę. — warknął i zaczął kierować się w stronę korytarza.
— Noah. — odwróciłam się w stronę drzwi, a mężczyzna zatrzymał się. — Dziękuję. Naprawdę, jestem wdzięczna. — uśmiechnęłam się.
— Za co? — zmarszczył brwi, nie rozumiejąc mnie.
— Za dzisiejszego gościa. — zaśmiałam się, na co mężczyzna skinął jedynie głową i wyszedł z pomieszczenia.
Pokręciłam rozbawiona głową na zachowanie chłopaka i wzięłam porcelanową filiżankę z gorącym napojem. Zasiadłam przy wyspie i przyglądałam się widokowi za okna, a właściwie krat. Dalej byliśmy na odludziu w lesie, a posesja nie wyróżniała się niczym specjalnym. Nie było tutaj żadnej roślinności oprócz trawy. Sam dom wygląda jakby nie był na co dzień użytkowany, a jedynie służył za domek wypoczynkowy.
Wyróżniał się na tle domu, w którym znajdowałam się wcześniej. Ten jest jasny i bije z niego ciepło. Tamten był mroczny i sam jego wygląd pogarszał moje samopoczucie. Teraz mam prywatną łazienkę w pokoju i nawet polubiłam swój obecny pokój.
Moje rozmyślenia skierowały się na tory ucieczki. Czy Valerio będzie w stanie mi pomóc i wyjść z tego miejsca? Czy jestem w stanie uwierzyć mu w to? Bałam się, że narobiłam sobie jedynie zbędnej nadziei, która prędzej czy później rozpłynie się.
Nie chciałam również, aby Valerio miał z tego powodu nieprzyjemności, a w konsekwencji poniesie śmierć, której na pewno nie będę w stanie przeżyć. Miałam jedynie nadzieję, że nie zrobi nic głupiego i nie wpadnie w tarapaty, ponieważ teraz oboje mamy styczność z niebezpiecznymi ludźmi. Mogą w każdej chwili zrobić wszystko co zapragną i nie poniosą za to konsekwencji.
CZYTASZ
Honey: Porwij me serce
RomanceOjciec trzymający pod kloszem swoją ukochaną córkę postanawia, aby ten klosz ściągnąć. Po tej decyzji świat nie jest już taki jak był pod ochroną ojca. Zagubiona dziewczyna dopiero poznaje jaki ten świat jest zły, a może po prostu to zło jest jej wł...