5

368 48 6
                                    

Przemierzałem korytarze wraz z blondynką. Nie dość, że była świetnym przewodnikiem, to jeszcze swoim zachowaniem potrafiła ubawić człowieka do łez. Och, a najlepsze, że wcale jej to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie! 

- Hej! - krzyknąłem. - Poczekaj na mnie! 

- No chodź, muszę Ci coś pokazać! 

Uśmiechnąłem się pod nosem i pobiegłem za nią. Nie chciałem zgubić następnej osoby. Nie dziś.

Skręciłem w prawo, bo tam przed chwilą mignął mi jej gruby warkocz. Jakie to szczęście, że go zaplotła. Chociaż właściwie... 

Przystanąłem gwałtownie, gdy zobaczyłem dziewczynę szarpiącą struny gitary. 

Nie miałem pojęcia, co ona wyrabia, ale, kurde, zaśmiałem się tak głośno, że aż musiałem się zgiąć w pół

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Nie miałem pojęcia, co ona wyrabia, ale, kurde, zaśmiałem się tak głośno, że aż musiałem się zgiąć w pół. Przez mój nagły napad śmiechu, rozbolał mnie brzuch i nie mogłem normalnie stać prosto. No ja przepraszam bardzo, ale takiego występu jeszcze nie widziałem. 

O, proszę! Przez trzepanie głową, rozpuściły jej się włosy. One naprawdę były prześliczne! O kurcze, a jakie długie! 

Po jakiś pięciu minutach odłożyła gitarę, a następnie ukłoniła się. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że tyle osób ją oglądało. Dlaczego? No cóż, zostałem ogłuszony brawami i piskami. Poważnie, musiałem zasłonić uszy...

- Dzięki, dzięki! - podziękowała Roszpunka. - Jesteście wspaniali, kocham Was! - kiedy to powiedziała, cmoknęła dłoń i przesłała tak zwanego buziaka. 

Odłożyła gitarę na miejsce, a później zeskoczyła na podłogę tuż obok mnie. 

- Nie wiedziałem, że masz taki talent - pochwaliłem ją.

- Och - zarumieniła się słodko. - Dziękuję. 

- Nie ma sprawy - puściłem jej oczko. 

- Chodźmy! 

I znów ruszyliśmy na poszukiwanie pokoju. 



~Perspektywa Ariel~

Nie wiedziałam, kiedy i gdzie zgubiliśmy Jack'a. Próbowałam go szukać, naprawdę. Jednak ten mały, wkurzający skrzat siadał mi na nodze za każdym razem, gdy próbowałam się gdziekolwiek indziej ruszyć. Nie przeszkadzałoby mi to zbytnio, gdyby nie ten przeklęty dzwoneczek na jego czapce. Specjalnie nim ruszał, a właściwie to swoją głową! Wredziol mały! Teraz już chyba cała żeńska część budynku wiedziała, gdzie mieszkam, no super! 

Musiałam odpuścić i pójść do tego przeklętego pokoju. Fakt, faktem, taki brzydki to on nie był. Ba, całkiem śliczny. Jakby...specjalnie dla mnie. 

Jego wyposażenie, niby skromne, jednak miało swój urok.




[A/N] Nieco udało mi się napisać z perspektywy Ariel. Niby malutko, ale zawsze coś.. Do jutra!;)

Szkoła Specjalna| Jack FrostWhere stories live. Discover now