/bad habits/

118 10 0
                                    

Motyle potrafią czasem rozerwać tętnicę, wiesz?

Przyszłaś do mnie, usiadłaś mi na kolanach i mocno się wtuliłaś. A później powiedziałaś mi to do ucha, jak dziecko opowiadające straszne historie pod kołdrą z latarką przy buzi.

Odpowiedziałem ci serią krótkich pomrukiwań i przytuliłem ręką twoje mokre włosy przesiąknięte zapachem naleśników i słodkich perfum. Przygładziłem palcami koszulkę na twoich plecach, w którą zdążyła wsiąknąć sól i drobinki piasku, skrzącego się na podłodze przy rozrzuconych w nieładzie trampkach.

Nie rozumiałem, co miałaś wtedy na myśli, chciałem to rozwiązać po swojemu, ale ostatecznie jedynie odwinąłem bandaż z twojej kostki i ubrudziłem kanapę krwią.

To nic, powiedziałaś i przycisnęłaś swoje usta do moich. Ukradłem ci trochę naskórka, a ty się uśmiechnęłaś, jakby rzeczywiście to było miłe.

Nie chciałem ci mówić tego, co kotłowało się we mnie od początku, gdy weszłaś do domu i rozsypałaś bursztyny po dywanie. Przytrzymywałem swoje nerwy na uprzęży, aż w końcu udusiła nas przeciągana cisza.

Chyba nawet coś szeptałem parę razy pod nosem, naprawdę tego nie pamiętam, ostatnio mam problemy z zapamiętywaniem różnych rzeczy i odczytywaniem czasu z poruszających się wskazówek. Przez ciebie czas przestał istnieć.

Koszulka ci wyschła, uprasowałam ją.

Dotknąłem twoich przeciętych warg, chciałem przez to powiedzieć dziękuję, bo słowa ugrzęzły mi w gardle.

Wyjąłem z etażerki papierosa, którym się zakrztusiłem. Zgasiłem go w ustach i przypalonym językiem objąłem twój. Ty też się zakrztusiłaś. Nawet wcześniej niż ja. Oboje się sobą udławiliśmy.

Ugryzłaś mnie przez nieuwagę i z wargi ściekła mi krew na kolejną koszulkę, którą miałaś mi uprać, ale nie zdążyliśmy sobie wybaczyć. Bo gdy przystawiłem ci do gardła nóż, ty nie powiedziałaś nic, tylko się uśmiechnęłaś, jakby to naprawdę było przyjemne, a potem wyszłaś na palcach, jeszcze pospiesznie rzucając po drodze, że jajecznica stoi na stole i prawie wystygła, tak jak pościel w naszej sypialni i moje dłonie.

Zapomniałem ci powiedzieć, to było coś ważnego, a przynajmniej tak mi się wydawało, teraz jednak nie mogę sobie przypomnieć, co dokładnie przez to rozumiałem.

Wydaje mi się, że od samego początku chciałem ci powiedzieć o tym, jak długo marzyłem o byciu tym motylem, delikatnie łaskoczącym ścianki twojego przewodu pokarmowego.

I o tym, że nigdy nie chciałem cię zranić.



/understatements/Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang