05

252 15 1
                                    

Los Angeles jest naprawdę...

Wielkie?

A do tego nigdy nie śpi.

Jest godzina dwudziesta druga, zaczyna zachodzić słońce, a ja gapię się z hotelowego okna na metropolię. Mój brat wróci najpewniej dopiero nad ranem.

Nie wiedząc co właściwie powinnam ze sobą zrobić, wchodzę na twittera. Co robi normalna nastolatka w piątkową noc?

Na pewno nie to, co ja. Normalni ludzie imprezują, jak mój brat.

***

Czuję, że ktoś brutalnie próbuje mnie obudzić poduszką.

Otwieram powoli oczy, żeby ujrzeć skacowanego Grega, który wyciera włosy ręcznikiem.

- Gotowa na spotkanie życia?

- Ani trochę - mamroczę i wychodzę spod kołdry. W co powinnam się ubrać? Przecież to ważne! Podobno pierwsze wrażenie jest istotne...

Pierwsze i ostatnie, Mels, pomyślałam. Wzdycham, kiedy wyciagam fanowską koszulkę i czarne, krótkie spodenki. W tym samym czasie mój brat siada na łóżku i włącza telewizor.

Będąc w łazience, przebieram się, rozczesuję włosy (mówię wam, makabra). Później nakładam krem bb, maluję rzęsy i w sumie, to jestem gotowa.

Boże, jestem gotowa fizycznie, ale psychicznie leżę i kwiczę.

- Zmywajmy się stąd - rzucam w przestrzeń i siadam, by założyć buty.

- Weź bluzę, bo wieczorem jest zimno - mówi Greg, gdy wiążę trampki.

Idąc za jego poleceniem, wrzucam nakrycie do torby, razem z portfelem, legitymacją i identyfikatorem, który dostałam jeszcze w Dover.

- Kierunek The Forum! - wystawia palec wskazujący w stronę drzwi.

Po raz setny tego dnia wywracam oczami, ale co innego mi pozostało jak tylko za nim pójść? Podchodzimy do postoju, wsiadamy do jednego z pojazdów i... Cholera.

Po raz kolejny: nie jestem gotowa.

derpcon girl 》m.cWhere stories live. Discover now