Rozdział 2

2K 80 4
                                    

Podciągam majtki i spuszczam wodę. Boże, czy we wszystkich publicznych kiblach musi tak śmierdzieć? Wychodzę z kabiny, myję ręce i płuczę twarz wodą.
Zerkam do lustra wiszącego nad umywalką i nie mogę powstrzymać głośnego komentarza.
-O kurwa, aż tak źle nigdy nie było.
Zmazując resztki misternego makijażu, o mało co nie dostaję zawału słysząc jak czyjś głos mi odpowiada.
-Nie jest aż tak źle jak na kilka godzin imprezowania. -Wysoki mężczyzna, starszy o jakieś 10 lat ode mnie, podpiera ścianę obok drzwi. Ja pieprzę, albo jestem tak pijana, że go nawet nie zauważyłam, albo wszedł przed chwilą.
-Nie chcę być niegrzeczna, ale to damska toaleta. Męska jest w drugim korytarzu. -silę się na niezręczny uśmiech.
-Wiem. Tak mi się spodobałaś na parkiecie, że musiałem podejść do tak pięknej dziewczyny. - uśmiech mi spełzł z twarzy i zastąpił go krzywy grymas.
Duży koleś zbliżył się do mnie i kontynuował.
-..myślisz, że moglibyśmy porobić tu co nieco? Czy wolisz przenieść się w jakieś mniej tłoczne miejsce?
-Nie jestem raczej zainteresowana jakimkolwiek zbliżeniem z tobą. - probuję go minąć, jednak ten zasłania mi przejście.
-Taką niedostepną zgrywasz? No coś ty, maleńka. -złapał się za krocze - wiem, że chętnie poczułabyś w sobie tego skurwiela.
-Nie będę się z tobą bzykać, zboczeńcu. Zejdź mi z drogi.

Popycham go licząc na to, że odpuści i da mi spokój. Jednak facet robi coś czego kompletnie się nie spodziewałam.
Śmieje się.
-Ej, słyszeliście ją? -mówi do uchylonych drzwi przez które chwilę później wchodzi trójka osiłków. Śmieją się głupio razem z nim.
I właśnie w tej chwili poczułam prawdziwy strach, nigdy nie byłam w takiej sytuacji, więc nie mam pojęcia co powinnam robić.
Jeden z mężczyzn którzy dopiero przyszli, przyciągnął mnie do siebie i złapał za pośladki.
-Ze mną też się nie zabawisz? -próbowałam go odepchnąć, ale trzymał mnie w stalowym uścisku z którego nie miałam jak się wydostać.
-Zapomnij, psie.

I splunęłam na jego twarz.
Pozostali śmiali się jeszcze głośniej, jednak jemu uśmiech zniknął.
-Doigrałaś się szmato. - chwycił mnie za włosy i szarpnął tak gwałtownie, że uderzyłam z impetem w ścianę obok. Usłyszałam trzask a moją głowę zalała fala bólu. Upadłam na ziemię i poczułam solidnego kopniaka w brzuch przez którego momentalnie się zwinęłam i zawyłam.
Mężczyzna podwinął moją sukienkę i rozpiął rozporek swoich spodni. Zebrałam resztki sił i kopnęłam go kolanem w krocze drąc się o pomoc.
Usłyszałam syk bólu.
-Zróbcie z nią coś! I niech ktoś pójdzie pilnować drzwi. -powiedział zniecierpliwiony.
W następnej chwili zobaczyłam jak jeden, trochę młodszy facet się do mnie zbliża... I bum.
Jego pięść na mojej twarzy sprawiła, że czułam się jakbym płonęła. Moje zdarte gardło płonie, moje krwiawiące usta płoną, moje krocze do którego wsunął się jeden z napastników płonie żywym ogniem.
Czuję lepką krew na całym ciele.
Ten który uderzył mnie w twarz, przytrzymuje teraz moją głowę na swoich kolanach. Mam mroczki przed oczami i pół martwa jestem w stanie tylko powiedzieć do niego cicho:
-Proszę..proszę, proszę, proszę...

Mężczyzna zasłania mi usta ręką, nachyla się do mojego ucha i mówi szeptem
-Ćśśś..

Ostatni oddechWhere stories live. Discover now