Rozdział 3

2.6K 202 36
                                    

- Oliver- szturchnął mnie Will- kochanie wstawaj... kochanie...

- Jeszcze pięć minut- ziewnąłem.

- Twoje pięć minut to pięć godzin!- zwalił mnie z łóżka na co jęknąłem.

Wstałem i spiorunowałem go wzrokiem. Jak on mógł mnie zepchnąć z łóżka. No to już jest chamstwo! Wziąłem ubrania i skierowałem się do toalety. Po dwóch godzinach spędzonych w toalecie zszedłem na dół. Will się kręcił po kuchni. 

- Notariusz czeka na ciebie w salonie- odwrócił się do mnie Will- idź.

Notariusz? To zaczyna mnie powoli ciekawić, a jednocześnie przerażać. Wszedłem do salonu i spojrzałem na czarnowłosego mężczyznę. Kiedy zorientował się, że jestem w tym samym pomieszczeniu co on natychmiast wstał i podszedł do mnie. 

- Dzień dobry-przywitałem się.

-Dobry jak pewnie Pan już wie jestem notariuszem i przyszedłem odczytać testament pańskiego ojca- mocno się zdziwiłem, aż wpadłem na ścianę- wszystko dobrze?

-T-Tak - jęknąłem się.

On nie żyje? Dlaczego ja nic nie wiem? To mnie tak mocno zdziwiło, że ledwo kontaktowałem. Czego może ode mnie chcieć i to po swojej śmierci. Przypisał mi coś?

- Wie Pan jak zginął mój ojciec?- zapytałem cicho siadając na kanapie.

- Przyczyna śmierci jest nieznana wiadomo tylko, że w wyniku postrzału w głowę- tu jeszcze mocniej się zdziwiłem- jak Pan pozwoli przejdę do odczytania ostatniej woli Pana ojca.

- O-Oczywiście- wydrukałem nieśmiało.

- A więc...

Drogi synu przepraszam za te wszystkie lata. Napisałem jeszcze ten testament przed moją śmiercią. Przypisuję ci wszystko to co jest moje tym również moją firmę... 

Wystarczył tylko jedno zdanie. Przypisał mi swoją firmę? Will wszedł do salonu, ale ja nie kontaktowałem. Przemienił jeszcze kilka słów z notariuszem i pożegnał go odprowadzając do drzwi. Siedziałem blady jak ściana i patrzyłem drętwo w moje ręce. Z moich zamyśleń wyrwał mnie głos Willa. 

-Oliver słyszysz mnie? Kochanie martwię się- przytulił mnie. 

- Wieszzz...

- Właśnie nic nie wiem mógłbyś mi powiedzieć?- pocałował mnie w czoło.

- O-On przypisał mi firmę i mam się tam s-stawić jut-jutro...

Will otworzył szeroko oczy. Mocniej mnie przytulił do siebie bo wiedział, że tego potrzebuje. 

- On mnie przeprosił na jakiś świstku dopiero teraz i to na... na świstku...co za...- rozpłakałem się już na dobre.

Mocniej wtuliłem się w niego. Siedzieliśmy w tej pozycji, aż w końcu przestałem płakać (bo skończył mi się zapas wody w oczach). Miałem opuchnięte oczy. Od tego płakania, aż zakręciło mi się w głowie. Will wziął mnie na ręce i zaniósł do jego pokoju. Posadził mnie na łóżku i otarł moje łzy z kącików oczu.

- Nie płacz kochanie on nie jest tego warty- przytulił mnie- ciii...

Popchnął mnie delikatnie do tyłu i szybko się pozbył mojej białej koszulki. Przyssał się do mojej szyi. Cicho jęknąłem, kiedy przygryzł płatek mojego ucha. Polizał moje wargi i zmusił do tworzenia ich. Złączył ich usta w namiętnym pocałunku. Później pocałunkami zszedł niej na moją szyję.Jęknąłem cicho z rozkoszy. Will szybko pozbył się moich ubrań jak i jego wracając do poprzedniej czynności. Ciągle całował moją szyję robiąc na niej malinki. Will schodził niżej pocałunkami. Zatrzymał się na moim brzuchu i przygryzł moją skórę. Syknąłem cicho. W końcu pozbył się mojej ostatniej części czyli bokserek i zassał się na moim członku powodując u mnie coraz głośniejsze jęki. Will jednak szybko zaprzestał tej czynności i włożył swoje palce do swoich ust szybko je wyjmując. Na początku zaczął poruszać jednym palcem, a potem dodał drugiego poruszając nimi coraz szybciej. Wydawałem z siebie coraz bardziej głośniejsze jęki rozkoszy. Po chwili wyjął je ze mnie i wszedł we mnie tak szybko, że kilka łez popłynęło mi po policzkach. Kiedy przyzwyczaiłem się do bólu zacząłem poruszać biodrami. Mruczałem i i jęczałem z przyjemności. Przyciągnąłem do siebie Willa i namiętnie pocałowałem. Will poruszał się coraz szybciej, a ja coraz głośniej jęczałem z przyjemności. Will zaczął znów się bawić moim uchem co wywołało u mnie nieprzyjemny dreszcz. Zaczął całować mnie po szyi zatrzymując się na moim obojczyku, na którym zrobił soczystą malinkę. Byłem już u kresu spełnienia. Siedzący na mnie Will jęknął głośno co było dla mnie bardo przyjemnym dźwiękiem. Po chwili moja biała sperma pobrudziła brzuch Willa. Niedługą chwile potem i on doszedł, nie wychodząc z mnie. Na sam koniec Will złączył nasze usta w dzikim i namiętnym pocałunku. Will padł obok mnie zdyszany na łóżku uśmiechając się do mnie szeroko. 

-Kocham cie Will- wyszeptałem zdyszany.

- Ja ciebie też kochanie.

Will przysunął mnie do siebie i złożył na moim czole pocałunek. Zasnąłem, kiedy usłyszałem spokojny i wyrównany oddech Willa. To było wspaniałe.




No, a więc mam pytanie...chłopiec czy dziewczynka? Co wolicie? Proszę napisać w komentarzach? 

Czytasz=komentarz :))) 



Always You Love MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz