XXXII

19.8K 1.3K 155
                                    

- W którym będę lepiej wygladać? Tym czy tym? - spytała Van, pokazując mi dwa stroje kąpielowe. Oba były dwuczęściowe, z tym, że jeden był cały czarny w neonowe wzorki, a drugi był czerwony.

- Myślę, że powinnaś wziąć czerwony - odparłam z uśmiechem, poprawiając koka, którego przed chwilą zrobiłam. - Chociaż mogą cię wtedy wziąć za ratowniczkę.

- Naprawdę zabawne - żachnęła się, a następnie ruszyła do łazienki, z której wyszła po chwili ubrana w bikini i zwiewną czarną sukienkę bez ramiączek.

Z uśmiechami na ustach opuściłyśmy hotel, kierując się w stronę plaży, którą dzieliło do budynku zaledwie kilka metrów. Szłyśmy jedną z alejek wykładanych różnej wielkości kamieniami, po których obu stronach rósł równo ścięty żywopłot i palmy różnej wielkości oraz niezliczona ilość innych roślin, których nazw nawet gdybym chciała, to nie umiałabym spamiętać. Osobiście uwielbiam zieleń, więc ilość tej tutaj idealnie mi pasowała. Mój tata doskonale wiedział co lubię.

Po kilkunastu minutach poczułam pod stopami miękki, lekko nagrzany piasek, a moją całą twarz poraziło gorące słońce.

- Jestem w niebie - powiedziała Van, patrząc w prawo. Podążyłam za jej wzrokiem i zdałam sobie sprawę co ją zachwyciło. I nie, to nie było morze. Zaśmiałam się, gdy zobaczyłam, że moja przyjaciółka otwiera buzię z wrażenia na widok chłopców grających w siatkówkę. Brzydcy nie byli, ale bez przesady. Walnęłam ją lekko w ramię, a to oburzyła się, patrząc na mnie.

- Spokojnie jeszcze zdążysz kogoś wyrwać. W końcu zostajemy tu dwa tygodnie - powiedziałam. - A teraz chodź. Mam ochotę pójść popływać.

- Ale włosy mi oklapną - zaczęła marudzić, znowu patrząc na chłopaków.

- Nie będziesz ich moczyć i problem z głowy. Ale jak nie chcesz to idę sama - odparłam i ruszyłam w stronę wody.

***

Rozłożyłyśmy ręczniki w niedalekiej odległości od wody i usiadłyśmy na nich. Posmarowałyśmy się kremem od słońca, gdyż nie miałyśmy ochoty jutro być spalone i umierać z bólu.

- Przyjedźmy tu za rok - odparła Van, przekręcając się z brzuch na plecy.

- Dopiero przyjechałyśmy, a ty już chcesz tu wrócić? - zapytałam z niedowierzaniem.

- Owszem.

- W takim razie ucieszysz się jak ci powiem, że mamy w cenie jeszcze spa.

- Żartujesz? - spytała Van, podnosząc się i patrząc na mnie.

- Ja nie żartuje z tak poważnych rzeczy - odparłam, także siadając.

- Kocham twojego tate i ciebie. Dziękuję, że mnie tu wzięłaś - powiedziała, przytulając mnie.

- Wiem i nie ma za co. Nie odwracaj się, bo właśnie jeden z tych przystojniaków się na ciebie patrzy - powiedziałam.

- Który? - spytała, odwracając się. No oczywiście, że mogłam się tego spodziewać. Bo jakby inaczej. To by było dziwne, gdyby się nie odwróciła. Westchnęłam i spojrzałam na chłopaka, który właśnie szedł w naszą stronę.

Fantastycznie.

- Hej dziewczyny. Jestem Rick - powiedział podając dłoń Van i szczerząc się jak mysz do sera. Przypatrzyłam się chłopakowi. Zielone oczy, szatyn. Ideał Van. Będzie ciekawie.

- Jestem Vanessa, ale możesz mi mówić Van. A to Vicky - Przestawiła mnie przyjaciółka.

- Miło poznać - odparłam, także podając dłoń chłopakowi, który odwzajemnił uścisk.

To Tylko Przyjaciele Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz