Rozdział 14

15.9K 841 143
                                    

- Jakoś nie mam ochoty iść na to przyjęcie do Ślimaka – mówiła Isabelle zakładając swoją szmaragdową sukienkę.

- Nie idź jak nie chcesz – rzuciłam przekładając stronę w książce.

- Ale Blaise mnie zaprosił, a to przyjęcie bożonarodzeniowe. Wypadałoby iść – powiedziała i odwróciła się w moją stronę. – Jak wyglądam?

Spojrzałam na swoją przyjaciółkę. Oprócz wcześniej wspomnianej sukienki miała na sobie ciemne, płaskie balerinki oraz pasującą do wszystkiego kolię. Włosy spięła w wysokiego, eleganckiego koka.

- Wyglądasz naprawdę fajnie – powiedziałam zgodnie z prawdą. – Jesteś już spakowana?

- Tak – odparła. – Zaraz po przyjęciu wpadam po walizki i jadę do domu.

- To znaczy, że nie będziesz długo na przyjęciu? – zapytałam.

- Nie, raczej nie. Musimy zdążyć na pociąg z Hogsmeade – odpowiedziała przygładzając włosy. – Okej, to ja idę. Pożegnamy się jeszcze zanim wyjadę.

Powiedziała i trzasnęła drzwiami. Wyszłam zaraz za nią i zeszłam po schodach. Kątem oka zauważyłam, jak wita się ze swoim chłopakiem, przytulają się i całują. Momentalnie pomyślałam o pewnym ślizgonie, ale szybko rozwiałam swoje myśli. Przynajmniej, tak mi się wydawało.

***

Nigdy nie lubiłam świąt. Atmosfera zawsze była sztuczna i udawana, a ludzie zachowywali pozory normalnych i całkiem miłych. Jedynie ja starałam się pozostać chłodna jak zazwyczaj. W święta nie było to trudne. Isabelle wieczorem poprzedniego dnia razem z Blaisem wyjechała do swoich dziadków, do Irlandii. Meredith w tym roku również wyjechała, ze względu na wcześniejsze sytuacje w jej rodzinie. Nawet całe grono fanek Malfoya, które go wielbiło całymi dniami, i którego szczerze nie trawiłam wyjechało do swoich rodzin. Ze Slytherinu na święta zawsze zostawało niewiele osób, ale w tym roku ich ilość naprawdę się zmniejszyła, bowiem zostałam tylko ja, Teodor Nott i o dziwo nasz niekompetentny kapitan Draco Malfoy. Rano, jak tylko wstałam, uczesałam się i ubrałam, zeszłam na dół do Pokoju Wspólnego. Tam pod wielką choinką znajdowało się całkiem sporo paczek jak na trzy osoby. Sięgnęłam po pierwszą, owiniętą w szaro – zielony papier, podpisaną moim imieniem. Rozrywając wierzchnią część moim oczom ukazał się naprawdę śliczny naszyjnik z jakimiś dziwnymi symbolami, które były mi dziwnie już znajome. Zapięłam ozdobę na szyi i zaczęłam szperać w poszukiwaniu kolejnych pakunków. Zanim do Pokoju Wspólnego zawitał kolejny ślizgon zdążyłam znaleźć jeszcze paczkę słodyczy i książkę od Isabelle, oraz sweterek od Meredith. Zabrałam swoje paczki i nie zwracając uwagi na nowo przybyłego zwróciłam swoje kroki ku mojemu dormitorium.

- Bardzo ładny naszyjnik – zauważył Malfoy.

- Czyżbyś podarował taki sam Astorii? – spytałam niegrzecznie.

- Nie – odparł krótko i uklęknął pod drzewkiem, by wyłowić spod niego paczuszkę owiniętą w bordowy papier.

- A którejkolwiek z Twoich wiernych fanek? – pytałam dalej, tym razem lekko już zdenerwowana.

- Powiedziałem tylko, że Twój naszyjnik mi się podoba, a nie, że dałem taki sam komukolwiek – rzucił odpakowując kartonik, który trzymał w ręce i znajdując w nim pudełko słodyczy. Za chwilę zaczął znowu mówić, ale cichszym głosem. – Co roku im przypominam, żeby nic mi nie wysyłali, ale oni chcą zrobić z siebie dobrych rodziców.

Westchnął i rzucił prezent na czarną, skórzaną kanapę. Udał się do barku i wyciągnął z niego dwie szklanki, które potem napełnił bursztynowym napojem. Butelkę odstawił na blat, chwycił szklanki w ręce i jedną z nich podał mnie.

- Nie mówiłam Ci kiedyś, że nie chcę nic od Ciebie? – spytałam odstawiając naczynie na drewniany stolik znajdujący się niedaleko mnie.

- Mówiłaś, ale wtedy jeszcze nienawidziłaś wszystkiego co się rusza – odparł i napił się ze szklanki.

- Uważasz, że teraz jestem dla Ciebie chociaż tolerancyjna? – zadałam kolejny raz pytanie.

- Skończ zadawać te głupie pytania i pogadajmy jak ludzie – powiedział już lekko zirytowany moją postawą.

Nie odpowiedziałam mu już nic, tylko wyszłam z Pokoju Wspólnego.

***

Świąteczne śniadanie dłużyło mi się niesamowicie. Uczniów było na tyle mało, że wszyscy siedzieliśmy przy jednym stole. Niestety przy stole Gryffindoru. Szczęściem dla mnie było to, że na posiłku nie pojawił się Malfoy. Chociaż, może to nie szczęście? Nie mogłam wtedy patrzeć na jego idealne, stalowe tęczówki oczu, które świetnie dopełniały jego jasną cerę i platynowe włosy. Zaraz jednak skarciłam się za takie myślenie. Malfoy? Zdradziecka fretka. Ma Astorię i ona mu całkowicie wystarczy. Spojrzałam na stół nauczycielski. Snape dzisiaj przyglądał mi się bacznie, więc szybko odwróciłam wzrok. Obok mnie usiadł właśnie Teodor Nott.

- Cześć Leia – zaczął po przyjacielsku i nałożył sobie jedzenia na talerz.

- No cześć Teo – powiedziałam spoglądając na swoje prawie puste naczynie.

- Czemu nic nie jesz? – spytał i ugryzł kęsa potężnej kanapki, którą wcześniej wziął z półmiska.

- Myślę – rzuciłam krótko.

- Malfoy? – zapytał jeszcze raz

- Tak – powiedziałam i za chwilę zrozumiałam swój błąd. – Czekaj, co? Nie!

- Wiedziałem – odparł i uśmiechnął się do mnie szczerze. Odłożył chleb na talerzyk i napił się swojego soku.

- Dlaczego wiedziałeś? – spytałam obracając się w jego stronę. – Tego nawet ja nie wiedziałam.

- To widać po Tobie – powiedział i zrobił to samo co ja, obrócił się w moją stronę.

- Widać? Po mnie? – niedowierzałam. Odgarnęłam włosy z czoła i spytałam jeszcze raz. – Jak?

- Normalnie. Przynajmniej ja to po Tobie widzę – odparł spokojnie i spojrzał mi w oczy. – Widzę jak na niego patrzysz, nie tak jak na mnie, czy na Blaise'a. Widzę jak się zachowujesz kiedy on podchodzi. I co najważniejsze, widzę jak patrzysz na Astorię.

To powiedziawszy uśmiechnął się jeszcze raz, ale zanim zdążyłam odpowiedzieć cokolwiek, jego już nie było w Wielkiej Sali.

__________________________

Miała być środa i jest środa. :D Zapewne jutro nie wstawię nic, a więc życzę wam już dzisiaj Szczęśliwego Nowego Roku i udanego Sylwestra. :)

Podziękujcie Martynie znowu za rozdział. Potrzebuję od czasu do czasu solidnego kopa w dupę.



Gdy zapada zmrok...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz