Rozdział 9

18.1K 930 820
                                    

Nie mogłam wyrazić swojego zdania na ten temat, ponieważ natychmiast podeszła do nas McStaraNiewydymka i powiedziała :

- Panno Shields. Co to ma znaczyć? Rozmowy podczas lekcji, a na ławce masz coś co nawet trochę nie przypomina kota. Jeżeli nadal marzysz o karierze aurora to powinnaś popracować nad transmutacją - rozejrzała się szybko po klasie i wskazała palcem brązowowłosą gryfonkę. - Panna Granger Ci pomoże, bo jest najlepsza z tego przedmiotu. Będę na bieżąco sprawdzać Twoje postępy. Panno Black, proszę się przestać śmiać, bo Pani kot ma zamiast ogona kijek od szczotki.

- To i tak wygląda lepiej niż kot Wieprzleja - powiedziałam cicho.

- Uważaj sobie Black! - krzyknął Weasley wstając. Jego szczotka od czasu do czasu wydawała kocie dźwięki.

- Bo co?! Bo naślesz na mnie swojego matołatowatego ojca jak Malfoy? - spytałam zdenerwowana.

- Przesadzasz Black - odezwał się wspomniany wcześniej blondyn.

- Spokój! - krzyknęła McGonnagal. - Ma Pani dzisiaj szlaban u mnie o 17. I tak co tydzień do końca tego semestru.

- Należało Ci się - powiedzieli siadając równocześnie Draco i Weasley.

- Nie cieszcie się tak panowie - zauważyła ta stara jędza. - Wy też macie szlaban. Razem z Leią. A teraz możecie wyjść.

Wzięłam swoje książki z ławki, spakowałam je do torby i szybko wyszłam z klasy. Chciałam spytać Isabelle co teraz mamy za lekcję, ale nie było jej za mną. Stał tam za to ten tleniony blondyn i chwycił mnie za nadgarstki.

- Pożałujesz tego kiedyś Black - powiedział całkiem serio.

- I co? Powiesz swojemu tatuśkowi? - spytałam głupio się śmiejąc. Ale nie było mi to dane zbyt długo, bo poczułam pchnięcie i momentalnie wylądowałam na ścianie pustego już korytarza, odbiłam się od niego i upadłam twarzą na podłogę. Obróciłam się obolała na plecy i zostałam czarami podniesiona przez tego samego ślizgona z powrotem do pozycji stojącej.

- To tylko początek tego co mogę Ci zrobić - powiedział ostro.

- Wielki arystokrata bije bezbronną kobietę w zupełnie pustym korytarzu. Gdzie Twoja duma Malfoy? - zapytałam go, a na mojej twarzy znowu pojawił się głupawy uśmieszek.

- Głęboko w moim poważaniu - powiedział ostro i przyciągnął mnie bliżej do siebie. Spojrzał na mnie i zaczął całować.

Nie podobało mi się to, więc próbowałam odsunąć go od siebie, ale uścisk jego ramion był zbyt silny. Po chwili jednak sam przestał, odsunął się ode mnie i podniósł palcem mój podbródek. Spojrzałam mimowolnie w jego piękne stalowe oczy i nie ujrzałam w nich ani krztyny gniewu, jaki przed chwilą reprezentował. Widziałam w nich teraz smutek i rozpacz, które zdjęły maskę nienawiści. Nie przestając patrzeć w jego cudowne oczy spytałam :

- Po co to robisz?

- Nie mam wyjścia - powiedział spuszczając wzrok. - I ty powinnaś wiedzieć o tym lepiej niż ktokolwiek inny.

- Nie rozumiem - szepnęłam, chociaż rozumiałam doskonale. Chodziło o list, który przeczytałam przypadkiem jakiś czas temu. Jak on się dowiedział?

- Rozumiesz więcej niż Ci się wydaje - mówił, ale tym razem on też patrzył mi w oczy. Kiedyś Ci to wytłumaczę. Jak rozszyfruję zagadkę z kartki.

I odszedł. Chciałam za nim krzyknąć, dlaczego już odchodzi nie pożegnawszy się. I zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę chciałam, żeby Draco mnie pocałował. Zdziwiona jego zachowaniem poszłam na kolejne lekcje.

***

O godzinie 16:40 stałam już przed gabinetem McGonnagal czekając na nią i resztę osób, z którymi miałam mieć szlaban. Kilka minut po mnie pojawił się Weasley idący z głową spuszczoną na dół niczym skazaniec.

- Matka Ci nowe buty kupiła, że wzroku od nich nie odrywasz? - spytałam jak tylko go zobaczyłam.

- Chciałabyś - odpyskował.

- No właściwie to nie - zauważyłam. - Pieniądze zmarnowane na biedotę to późniejszy ich brak na kształcenie tych co na to zasługują.

- Uważaj, bo... - zaczął i wyciągnął różdżkę. Nie minęła sekunda, a zaklęciem niewerbalnym wyciągnęłam ją z jego ręki i złapałam w swoją.

- Bo co? - spytałam machając mu różdżką przed oczami.

- Bo ja Ci ją zabiorę - powiedział Draco pojawiając przed moimi oczami zabierając różdżkę łasica z ręki. - Żebyśmy mogli pośmiać się z niego...

Tu podszedł do mnie i przytulił.

- ...razem - dokończył wcześniej zaczęte zdanie.

- Razem? - spytałam zdziwiona.

- No oczywiście, że razem - powiedział i udając, że całuje mnie delikatnie w ucho wyszeptał „ Przepraszam".

- To wy jesteście razem? - zapytał wiecznie zdziwiony łasic.

- No oczywiście, że tak - powtórzył jak zwykle pewny siebie Malfoy. - Zazdrościsz jak zwykle? Nie masz nawet szans u Milicenty, a co dopiero u Lei.

W tym miejscu Weasley zrobił nieokreślony ruch ręką, ale przyszła McGonnagal i niestety, lub stety, nie mógł już niczego podejrzanego zrobić.

*Perspektywa Draco*

- Będziecie musieli przejrzeć wszystkie książki w moim gabinecie, ponaprawiać zepsute i odkurzyć zakurzone. Gdy skończycie to robić, będziecie musieli je wszystkie zakatalogować, bo pani Pince ma ważniejsze sprawy na głowie i nie ma na to czasu. Mam nadzieję, że wiecie co robić? - Nie. Nie miałem zielonego pojęcia co robić, ani po co tu właściwie jestem.

- Tak - powiedziałem, mimo wszystko.

- No to życzę miłej pracy - odparła i wyszła trzaskając drzwiami.

- No to żeś nas nieźle wkopała Black - rzuciłem, gdy tylko przestałem widzieć McGonnagal.

- Mogłeś się nie odzywać - powiedziała szorstko i usiadła na jednym z foteli rzucając przy tym swoimi idealnie prostymi włosami. Uwielbiałem, gdy to robi.

- Mieliśmy pracować - sprytnie zauważył Wieprzlej.

- No to pracuj - mówiłem. - Do tego jesteś stworzony.

Łasic już chciał rzucić na mnie jakieś zaklęcie, ale w porę przypomniałem sobie, że nadal mam jego różdżkę, więc tylko pomachałem mu ją przed oczami.

- Tego szukasz? - spytałem śmiejąc się.

- Oddawaj to Malfoy! - krzyknął.

- A co jeśli Ci nie dam? - zapytałem, ale szybko mu ją rzuciłem widząc, że Leia chce mi coś powiedzieć.

- Po co to zrobiłeś? - zapytała. - Po co udawałeś, że jesteśmy razem?

- A to nie jesteśmy? - zrobiłem głupią minę.

- Odpowiedz - powiedziała oschle, jak to zwykle ona.

- Podobasz się Łasicowi.

Nie odpowiedziała mi i całą resztę szlabanu przepracowaliśmy w milczeniu.

___________________________

Zupełnie o was zapomniałam, przez mój konkurs. ;/ Miało to się pojawić w środę, bo czekało na udostępnienie już od niedzieli. ;D Przepraszam bardzo, ale myślę, że akcja i długość wynagrodzą wam te dodatkowe dni czekania. ;)



Gdy zapada zmrok...Where stories live. Discover now