Part 51

2.9K 162 15
                                    

dokładnie tak jak obiecał punktualnie o trzynastej zapukał do drzwi i wszedł do środka

- daj mi jeszcze dwie minuty! - krzyknełam z łazienki gdzie diana kończyła nakładać mi makijaż, byłam cholernie zdenerwowana

- jasne!

zaraz pojawił się calum bo słyszałam ich radosną rozmowę więc mam jeszcze chwilę

- spokojnie to tylko randka - zaśmiała się odkładając pędzel do pudru

- nie rozumiesz, mam ochotę się na niego rzucić... - ostatnie słowo niemal wyszeptałam bo przez ciało przebiegła fala dreszczy

Zachichotała pod nosem, na pewno znała to uczucie ona i calum byli dla siebie wszystkim też czekali na dziecko, tak jak my
Luke jest moim życiem ogarnia mnie przerażenie gdy przypomnę sobie że o mało nie wyjechałam tak daleko od niego

Poprawiłem sukienkę którą sobie kupiłam i byłam gotowa do wyjścia, nie była ani zbyt elegancką ani wyjściowa po prostu odpowiednia dla kobiety w ciąży, ale bez zbędnych wzorów i falbanek

- hej - powiedziałam cicho do stojącego nadal na korytarzy luke'a

Spojrzał na mnie z delikatnym uśmiechem i westchnął głośno jakby starając się ukryć jak bardzo chciałby zamknąć mnie w uścisku zrobiłam to za niego i owiewając delikatnym zapachem perfumów ktore od niego dostałam cmoknełam go w policzek

- hej, idziemy?

Skinełam głową wkładając marynarkę

- więc gdzie mnie zabierasz?

Spojrzał na mnie udając zdziwienie co zbiło mnie trochę z pantałyku

- żartuje - zaśmiał się cicho włączając się do londyńskiego ruchu - mam nadzieję że to ci się spodoba a przy okazji coś przypomni

Przypomni? Ciężko udawać przy nim utratę pamięci ale starałam się ze wszystkich sił bo ta wiadomość na pewno będzie jedną z najszczęśliwszych w jego życiu

wyjechaliśmy za miasto nigdy tu nie byliśmy nawet nie przychodziło mi na myśl co teź mógł wymyślić

gdy zatrzymał auto byłam co najmniej zdezorientowana staliśmy w szczerym polu właściwie

- luke? dlaczego nie jedziemy dalej?

- bo jesteśmy na miejscu - zaśmiał się cicho - no prawie, chodź

złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą niewidoczną dla mnie ścieżką po niskiej trawie wszedł w las i bez słowa szedł na przód

nadal nic nie rozumiałam

- gdy Ashton w końcu się o nas dowiedział zaprosiłem cię na randkę.... - zaczął idąc - zabrałam cię po szkole i pojechaliśmy gdzieś...

zobaczyłam kolorowe światła migające pomiędzy drzewami i zrozumiałam gdzie jesteśmy

- zabrałem cię wtedy do wesołego miasteczka które przyjechało do Sydney... - spojrzał na mnie przelotne i stanęliśmy przy wejściu do milczącej kolorami i śmiechem krainy

chciałam wszystko powiedzieć źe pamiętam to że kocham go nad życie

- wiesz co jest w tym najlepszego?

- hmm?

- że to samo wesołe miasteczko było w Sydney chciałem cię tu zabrać wcześniej no ale wiesz... - podrapał się po karku - dobrze źe się zgodziłaś bo to już ostatni dzień ich wizyty w angli

stałam jak słup ze łzami w oczach, to samo miejsce nie Sydney ale to samo ten sam dom strachu ten sam diabelski młyn

- co powiesz na dom strachu?

- boję się

- chodź będę cię trzymał za rękę

Tak, luke jest zdecydowanie mężczyzną mojego życia

###

LukeyMickeyCalAsh

my boyfriend // l.h.Where stories live. Discover now