Rozdział 3

469 26 0
                                    

Matematyka mijała nie miłosiernie długo. Przez 3/4 lekcji Liz pisała z Cat. Siedzący obok niej uczniowie również nie wyglądali na zainteresowanych lekcją.

Czy tutaj ciągle pada??? Spytała siebie samą.

- Dzisiaj mamy biegać... Ciekawie będzie... - wyszeptała.

Siedzieli razem w bibliotece. Na szczęście bez Mali, a za to zamiast niej był chłopak z jej rocznika o imieniu Liam.

- Trener wam nie odpuści... -stwierdził Scott.

Mało pocieszające...

- Nie martw się.. Wiem którędy biegać jak pada. Po prostu trzymaj się mnie -oznajmił Liam. - Chociaż jeden umie podnieść na duchu! -zaśmiała się.

- A jak ci się tu podoba? -spytał Stiles.

- Jak na razie jest super.

Po zakończonej przerwie razem z Liamem udali się na angielski. Ciągle padało, a następna lekcja miało być wychowanie fizyczne... Nie chodzi o to, że nie lubiła deszczu czy biegania w nim... Chodzi o to, że to uwielbiała! Po prostu bała się, że da się ponieść emocjom i ujawni swoje prawdziwe oblicze. Biorąc pod uwagę fakt, że każda minuta zbliżała ją do ukazania się księżyca w pełni nie pocieszała jej.

Biegnąc trzymała się Liama. Chłopak biegł wolniej niż zwykle. Bał się, że nowa koleżanka zostanie w tyle. Uśmiechnęła się pod nosem i przyspieszyła tempo.

- Nie martw się... Nie wymięknę! -zawołała.

Liam już po chwili biegł przy niej. Szybko zostawili resztę uczniów w tyle. Był to dość długi dystans. Długi dla ludzi...

Elizabeth i Liam mieli jeszcze z dwa i pół kilometra do końca. Podbiegli pod górkę. Oboje trochę zwolnili. Nie mieli ochoty na bliskie spotkanie z ziemią. Zbiegli ostrożnie i wrócili do poprzedniego tempa.

-LIAM!!!

Chłopak się zatrzymał. Krzyknęła w ostatniej chwili. Spojrzał na nią nie mając pojęcia, o co jej chodzi. Stała wpatrzona przed siebie. Podszedł do niej i skierował wzrok w to samo miejsce.

- Jasna cholera.... - wyszeptał.

Martw ciało... A raczej jego górną część leżało z dwa metry przed nimi. Był to młody mężczyzna z poszarpanym torsem.

- Co robimy? -spytała drżącym głosem.

Nie odpowiedział. Odwrócił się tyłem. Nie mógł na to patrzeć.

- Co tu się wyprawia? Elizabeth, twój krzyk słychać na pół lasu... Osz w mordę.... -ostatnie słowa wypowiedział wpatrując się w ciało.

Po chwili reszta uczniów nadbiegła, ale szybko się wycofała.

Trener od razu zadzwonił na policję. Uczniowie wrócili do szkoły. Liz, Liam i trener pojechali na komisariat.

- Nic podejrzanego nie widzieliście? -spytał po raz kolejny Stlinski.

- Nie -odparł Liam ściszonym głosem.

Elizabeth siedziała wpatrzona w podłogę. Wiedziała, że to był wilk.

Czy już nigdzie nie jest bezpiecznie???!!! Wykrzyczała w myślach.

- Elizabeth? Wszystko w p....

Nie zdążył dokończyć. Jego syn wyleciał do gabinetu.

- Na miłość Boską Stiles!!!! -krzyknął na syna.

- Odwołali lekcje. Wszyscy już wiedzą... -rzucił te słowa jakby na wiat nie zwracając zbytnio uwagi na ojca.

Podszedł do Liz, która ciągle była jakby nie obecna.

Snow Wolf|Teen WolfWhere stories live. Discover now