Matematyka mijała nie miłosiernie długo. Przez 3/4 lekcji Liz pisała z Cat. Siedzący obok niej uczniowie również nie wyglądali na zainteresowanych lekcją.
Czy tutaj ciągle pada??? Spytała siebie samą.
- Dzisiaj mamy biegać... Ciekawie będzie... - wyszeptała.
Siedzieli razem w bibliotece. Na szczęście bez Mali, a za to zamiast niej był chłopak z jej rocznika o imieniu Liam.
- Trener wam nie odpuści... -stwierdził Scott.
Mało pocieszające...
- Nie martw się.. Wiem którędy biegać jak pada. Po prostu trzymaj się mnie -oznajmił Liam. - Chociaż jeden umie podnieść na duchu! -zaśmiała się.
- A jak ci się tu podoba? -spytał Stiles.
- Jak na razie jest super.
Po zakończonej przerwie razem z Liamem udali się na angielski. Ciągle padało, a następna lekcja miało być wychowanie fizyczne... Nie chodzi o to, że nie lubiła deszczu czy biegania w nim... Chodzi o to, że to uwielbiała! Po prostu bała się, że da się ponieść emocjom i ujawni swoje prawdziwe oblicze. Biorąc pod uwagę fakt, że każda minuta zbliżała ją do ukazania się księżyca w pełni nie pocieszała jej.
Biegnąc trzymała się Liama. Chłopak biegł wolniej niż zwykle. Bał się, że nowa koleżanka zostanie w tyle. Uśmiechnęła się pod nosem i przyspieszyła tempo.
- Nie martw się... Nie wymięknę! -zawołała.
Liam już po chwili biegł przy niej. Szybko zostawili resztę uczniów w tyle. Był to dość długi dystans. Długi dla ludzi...
Elizabeth i Liam mieli jeszcze z dwa i pół kilometra do końca. Podbiegli pod górkę. Oboje trochę zwolnili. Nie mieli ochoty na bliskie spotkanie z ziemią. Zbiegli ostrożnie i wrócili do poprzedniego tempa.
-LIAM!!!
Chłopak się zatrzymał. Krzyknęła w ostatniej chwili. Spojrzał na nią nie mając pojęcia, o co jej chodzi. Stała wpatrzona przed siebie. Podszedł do niej i skierował wzrok w to samo miejsce.
- Jasna cholera.... - wyszeptał.
Martw ciało... A raczej jego górną część leżało z dwa metry przed nimi. Był to młody mężczyzna z poszarpanym torsem.
- Co robimy? -spytała drżącym głosem.
Nie odpowiedział. Odwrócił się tyłem. Nie mógł na to patrzeć.
- Co tu się wyprawia? Elizabeth, twój krzyk słychać na pół lasu... Osz w mordę.... -ostatnie słowa wypowiedział wpatrując się w ciało.
Po chwili reszta uczniów nadbiegła, ale szybko się wycofała.
Trener od razu zadzwonił na policję. Uczniowie wrócili do szkoły. Liz, Liam i trener pojechali na komisariat.
- Nic podejrzanego nie widzieliście? -spytał po raz kolejny Stlinski.
- Nie -odparł Liam ściszonym głosem.
Elizabeth siedziała wpatrzona w podłogę. Wiedziała, że to był wilk.
Czy już nigdzie nie jest bezpiecznie???!!! Wykrzyczała w myślach.
- Elizabeth? Wszystko w p....
Nie zdążył dokończyć. Jego syn wyleciał do gabinetu.
- Na miłość Boską Stiles!!!! -krzyknął na syna.
- Odwołali lekcje. Wszyscy już wiedzą... -rzucił te słowa jakby na wiat nie zwracając zbytnio uwagi na ojca.
Podszedł do Liz, która ciągle była jakby nie obecna.