Rozdział 7

329 21 0
                                    


Obudziła się na sofie przykryta miękkim kocem. W mieszkaniu unosił się zapach kawy. Usiadła się. Ciągle była w mieszkaniu Dereka. Poszła do kuchni, gdzie zastała Petera. Petera robiącego śniadanie bez koszulki...
- Derek jeszcze nie wrócił?
- Dzień dobry. Tak dobrze mi się spało dziękuję, że pytasz...
Przewróciła tylko oczami. Chciała mu odpowiedzieć, ale przerwał jej telefon. Stiles.
- Hej! -przywitała się radośnie.
- Hejka. Jutro mamy trening po lekcjach. Może wpadniesz? -spytał.
- Jasne -uśmiechnęła się sama do siebie.
- Słodzisz? -wypalił Peter nie przejmując się, że dziewczyna prowadzi rozmowę.
- Nie -wyszeptała.
- Muszę kończyć... -jego głos jakby posmutniał i rozłączył się.
Liz skarciła Petera wzrokiem i wróciła na kanapę.
Po chwili dołączył do niej z kubkiem kawy.
- Ubrałbyś się...
- Jestem u siebie jakbyś nie zauważyła.
Ponownie w mieszkaniu zapanowała cisza. Upiła łyk kawy. Smakowała jej. Nie była rewelacyjna, ale była dobra.
- Pójdę już... - wyszeptała.
- Derek jeszcze nie wrócił...
Zignorowała to i wyszła.
Derek i Cat siedzieli w salonie. Całe szczęście, że ubrani pomyślała. Spojrzeli na nią z lekkim zdumieniem. Derek uśmiechnął się w stronę Cat i wyszedł.
- Masz mi coś do powiedzenia?
- Przepraszam?... Okay zachowałam się nie odpowiedzialnie.... -zaczęła się tłumaczyć.
- Mam nadzieję, że się zabezpieczaliście...
- Elizabeth! A tak w ogóle gdzie spędziłaś noc?
- Wujek Dereka mnie przenocował.
- Wspominał coś o nim...
- Wie? -Liz spytała przyciszonym głosem.
- Wiesz inne dziewczyny pytają się jak było czy coś w tym stylu...
- Wie??? -naciskała.
- Oczywiście, że nie. Umiem się kontrolować.

Chłopaki siedzieli na podłodze oparci o łóżko. Mama Scotta miała dyżur. W całym domu panowała cisza.
- Jesteś pewien, że to był on? -spytał po raz kolejny McCall.
- Na pewno to był Peter... Nie rozmawiajmy o tym. Jak się czujesz?
- Lepiej. Rany się już prawie zagoiły...
- Co zrobimy, kiedy już znajdziemy tego wilka?
- Podziękuję jej. W końcu uratowała mi już dwa razy życie.
- Jej? Czyli jesteśmy pewni na sto procent?
-Tak. Jej zapach był kobiecy.
- Chociaż to mamy ustalone...
Rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. Scott nie chętnie się podniósł i zszedł po schodach.
W drzwiach stał Argent. Weszli z powrotem na górę.
- Śnieżny wilk. Biały kruk wśród istot nadprzyrodzonych -powiedział Chris.
- Wiemy coś jeszcze? -dopytywał się Stiles.
- Śnieżny Wilk żyje najczęściej w Tybecie, ale jak widać zawitał do nas, jest to kobieta.
Tybet. Czerwona lampka zaświeciła się Stilinskiemu.
- Masz pomysł żeby ją złapać?
- Musimy ją przechytrzyć...
- Scott, jako przynęta? Póki, co tamtym się udawało... -zaproponował, Stiles.
- Właśnie, tamci... Nie możemy jej ani nas narażać i zwabić ją do lasu. Mam plan, ale nie możecie się w niego wtrącać.
- Dzięki.. -wycedził Stiles.
- Jeżeli to jest Elizabeth zna wasz zapach i od razu ucieknie.
- To ma sens... - stwierdził Scott.
- Lydia mi pisała, że w środę ma u niej nocować.
- Świetnie. Stiles przekaż jej to.
Chris wyciągnął z kieszeni mała saszedkę z jakimś proszkiem.
- Zaczynam się obawiać twoich planów -wycedził Stiles i wziął to od niego.
Argent skarcił go wzrokiem.
- To specjalna mieszanka tojadu. Niech wsypie jej do herbaty rano w czwartek -wytłumaczył.
- Nic jej nie będzie?
- Nie.. Wiem, co robię.
Po tych słowach wyszedł.
Stiles wpatrywał się w zawartość saszetki.
- Co my robimy ze swoim życie....-wyszeptał.

***

Poniedziałek. Szkoła... Cieszyła się, że poprzedni dzień spędziła z Cat. Zrobiły sobie całkowicie babski dzień. W szkole od razu podbiegł do niej Liam.
- Masz z historii????
- Taa... zaraz ci dam -odpowiedziała śmiejąc się.
Lubiła tego chłopaka. Bała się, że on też może być wilkołakiem i wszystko wskazywało na to, że nim jest.
Stanęli przy szafkach. Gdy Liam przewidywał historię ona zauważyła Isaaca. Dał jej dyskretny znak, że ma za nim pójść. Od razu tak zrobił. Pożegnała się z Liamem i zostawiła mu zeszyt. Zgubiła go z oczu. Prowadził ją jego zapach. Męskie perfumy i odrobinka potu. Wyprowadził ją na tyły szkoły do jakiegoś starego magazynu. Stał oparty o ścianę jakby nigdy nic zza duża dozą pewności siebie.
- Czego chcesz? -przeszła do sedna.
- Powinnaś mi dziękować, że Cię kryję...
- Ta dozgonne dzięki... A teraz odpowiadaj -zbliżyła się do niego. Jego pewność siebie osłabła.
- Nic.
Spojrzała na niego z niedowierzaniem.
- Czyli po to mnie tu wywlokłeś? Po nic?!
- Uuuu ostra jesteś...
- Isaac! -Warknęła i rzuciła chłopaka w ścianę.
Nawet nie przeszło jej przez myśl żeby spytać się, kto jeszcze jest taki jak ona.
- Słuchaj po prostu chcę Cię ostrzec. Nie jesteś bezpieczna. Nie sama! Żeby tu przeżyć potrzebujesz sojuszników - oznajmił podnosząc się z podłogi.
- I ty chcesz nim być???
- Aktualnie nie mam nic ciekawszego do roboty...

Zaczynało się chmurzyć i zbierać na deszcz. Nad Beacon Hills zawisły czarne chmurzyć.
- Musiałeś ją przenocować??? -mówił poirytowany Derek.
- Miałem ją zostawić na schodach, gdy ty zabawiałeś się z jej kuzyneczką?!
- Wystarczy. Peter dobrze zrobił. Poproszę o pomoc Deatona - Argent powiedział łagodnym tonem.
- Jak chcesz to zrobić? -spytał młodszy Hale.
- Zwabię ją z Deatonem w bezpieczne miejsce, a później trochę sobie porozmawiamy. Derek mógłbyś wtedy zająć się jej kuzynką? Chodzi o to żeby nam nie przeszkodziła.
- Jasne...

Na dworze lało jak z cebra. Przytulna kawiarnia była idealnym miejscem na schronienie. Lydia wraz z Elizabeth zajęły miejsce przy dużym oknie.
- Co się stało z Malia? -spytała Liz.
- Wyjechała... Nie chcę o tym gadać. Mam ważniejsze pytanie... -powiedziała z kamienną twarzą. - Tak?
- Jaki film oglądamy w środę?
W kawiarni spędziły prawie godzinę. Pożegnały się i każda ruszyła w swoją stronę. Na szczęście już prawie nie padało.
Po jakichś pięciu minutach marszu zatrzymał się przy niej jeep. Od razy weszła do środka.
- Co się stało? -spytała patrząc na przygnebionego Stilesa.
Z kieszeni kurtki wyciągnął woreczek, który dostał od Chrisa i wręczył go Lydii.
- Wsyp to do herbaty Elizabeth w czwartek rano.
Dziewczyna patrzyła na niego z osłupieniem.
- Co to?!
- Plan Chrisa... -odrzekł obojętnie. - Stiles, co się z tobą dzieje?
- Po prostu weź ten woreczek!
- Dobrze...

Oto i rozdział! Który myślałam, że się dodał z tydzień temu.... ale wattpad postanowił mi zrobić małego psikusa... ehhh...
Miłego czytania xx

Snow Wolf|Teen WolfDove le storie prendono vita. Scoprilo ora