Rozdział 2

486 29 3
                                    

Zbliżała się pora wyjścia na mecz. Caterina postanowila też iść.

- Skąd wiesz, że czymś jest?

- Musiałabyś widzieć jej wzrok! - tłumaczyła starszej koleżance.

- Wilkołak? - wyszeptała Cat.

- Nie... Na pewno nie...

Jeszcze chwilę o tym porozmawiały. Liz nie mogła przestać o tym myśleć. Nagle przypomniała sobie jak bardzo brakuje jej lasu.

- Kiedy tam pójdziemy? -spytała wpatrzona w las w oddali.

- Nie możemy budzić żadnych podejrzeń Liz... Chodźmy lepiej na ten cały mecz.

Elizabeth westchnęła głęboko i ruszyła w stronę drzwi.

Na dworze lekko wiało, ale nie zapowiadało się na deszcz.

- Czy on w ogóle wychodzi z mieszkania? - spytała Liz przenosząc wzrok na okno w mieszkaniu Dereka.

- Nie wiem...

Znowu ten rozmarzony głos... Pomyślała i spojrzał na Cat.

- Tylko się nie zacznij ślinić...

- Uważaj sobie młodą!!! -otrząsnęła się i posłała dziewczynie piorunujące spojrzenie.

Na boisku była już spora grupa ludzi. Usiadły się w tym samym miejscu, gdzie Liz siedziała na treningu.

- Tam siedzi... - wyszeptała do Cat i dyskretnie wskazała na Malie.

- A te obok niej?

- Lydia i Kira...

Z każdą minutą pojawiało się coraz więcej ludzi. Mieli ze sobą różne plakaty i tego typu rzeczy.

Zaczynało się robić coraz chłodniej, a Elizabeth miała na sobie zwykły sweterek. Mimo to nie odczuwała chłodu. Była przyzwyczajona do bardziej ekstremalnych warunków. Lekki chłodek nie robił już na niej większego wrażenia.

- Tego ci zazdroszczę... Mi już stopy zamarzają... - wyszeptała Cat.

Nastolatka tylko się delikatnie uśmiechnęła. Chwilę później zawodnicy wbiegli na boisko.

- Ten z numerem 24 to Stiles, a z 14 to Scott - szybko wyjaśniła.

- Znasz jeszcze kogoś?

- Nie przesadzajmy.... Co za dużo do nie zdrowo...

Jej przyjaciółka nie zdarzyła odpowiedzieć, bo mecz się zaczął, a na trybunach zaczęły rozbrzmiewać radosne okrzyki.

Dziewczyny wciągnęły się w mecz i również zaczęły dopingować swoją drużynę.

Nagle zobaczyła, że dziewczyna o miodowych włosach zmierzą w jej stronę.

- Hej! -przywitała się z uśmiechem.

- Em.. Hej!

Musiały mówić dosyć głośno, aby się usłyszeć... To znaczy, aby Lydia ją usłyszała... Liz nie miała z tym problem.

- Jestem Lydia! -przedstawiła się i stanęła obok dziewczyny.

- Elizabeth!

- Jesteś nowa koleżanką Stilesa?

- Nie wiem, co tobie i twoim koleżankom się roi w glowie, ale ledwo go znam i tak jestem tylko jego koleżanką... -powiedział nawet nie patrząc na nią.

- Spokojnie... Chciałam Cię tylko poznać.. Stiles nie jest typem chłopak, który szybko nawiązuje nowe znajomość... zwłaszcza z dziewczynami... No i żebyś nie przyjmowała się wzrokiem Malii -uśmiechnęła się.

Snow Wolf|Teen WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz