Rozdział 4

187 16 19
                                    

Riley

Chłopcy rozpierzchli się natychmiast. Przestraszony szybko założyłem bluzę i uśmiechnąłem się sztucznie.
-Shaun... co tutaj robisz? Przecież do domu masz w drugą stronę.

-Taaak... ale chcę cię odprowadzić.-mruknął z lekkim uśmiechem. Czułem jak się rumienię. Kolczyk w jego wardze błysnął lekko.
-D-dobrze... nie mam nic przeciwko.-mruknąłem i poprawiłem fryzurę.
-Wiesz... masz ładne włosy.-uśmiechnął się szeroko.

Rumieniec na mojej twarzy stawał się coraz bardziej wyraźny.
-S-Shaun... idziemy już?-zapytałem niecierpliwie.
-Tak, tak...-odrzekł wesoło i ruszył w stronę mojego domu. Stałem jak wryty i patrzyłem jak chłopak w czarnych włosach na oczy, obkolczykowany, z tatuażami na ręce i w czarnych ubraniach wesoło idzie na przód... brakowało jeszcze żeby podskakiwał idąc i podśpiewywał jakąś pioseneczkę z przedszkola.
-Riley! Idziesz?-zapytał z uśmiechem i obrócił się w moją stronę.
-Tak... idę.-mruknąłem głosem który zdecydowanie nie pasował do dawnego mnie. Chłodny i znudzony... sam nie wierzyłem że to z moich ust wyszedł ten okropny, pełen bólu i smutku odgłos. Zakryłem usta dłonią.
Co się ze mną dzieje. Rasowy emo wydaje się przy mnie wesoły.


Shaun

Wesoło szedłem w stronę wyjścia z terenu szkoły. Czułem na sobie zdziwione spojrzenie Rileya... ale cóż się dziwić gdy widzisz wesołego emosia...
Jednak było w nim coś co mnie zmartwiło. Wydawał się przybity. Myślałem czy z nim o tym porozmawiać.
-Hej, Riley...-zacząłem niepewnie. Chyba właśnie wkopałem się w rozmowy o uczuciach...
-Tak?-wyglądał na wyrwanego z zamyślenia, bo gdy spojrzał mi w oczy nadal był jakiś rozkojarzony.
-Coś się stało? Wyglądasz na... Przybitego.-Rany nie wierzę że to robię... Rozmawiam z człowiekiem i jeszcze się o niego martwię. Cholera Shaun ogarnij się!
-C-co naprawdę? Przepraszam... Zagapiłem się. Tylko ci się wydaje...-zrobił się cały różowy niczym jego włosy i odwrócił zakłopotany wzrok. Miałem ochotę przyprzeć go do muru i zmusić do mówienia... Choć to dość niewłaściwe... Dawny ja nie miałby wątpliwości. Coś się ze mną dzieje. Czy to przez niego? Czy ja zacząłem się opiekować tym niedojrzałym gnojkiem? Polubiłem go... Chyba jako jedyny w tej szkole jest dla mnie miły i nie boi się do mnie podejść... Argh! Co ja robię?!
-Powiedz prawdę Riley.-nacisnąłem go lekko stanowczym tonem.
-Nic się nie stało...-pisnął cicho lekko przestraszony. Nie no... Nie wytrzymam.
-Myślałem że obejdzie się bez tego...-mruknąłem i przyparłem przestraszonego chłopaka do ściany najbliższego budynku.-Gadaj TERAZ co się stało.
-Mówiłem że wszystko okej...-powiedział cicho a w jego oczach zebrały się łzy. Nie, Shaun nie daj się tej niewinnej buźce. Robisz to by mu pomóc... Pamiętaj! ...Dlaczego się hamuję?!
Uderzyłem go z prostej dłoni w twarz. Na jego różowiutkim policzku został czerwony ślad. Riley jęknął cicho i rozpłakał się.
-Proszę puść mnie... Nie chcę żebyś taki był. Nie chcę ci mówić co się stało...-szepnął kuląc się lekko z obawy że znowu go uderzę. Słuszny strach...
-Chcę ci pomóc.-powiedziałem chłodno i lekko poluźniłem uścisk widząc jego łzy.
-Zostaw mnie w spokoju!-krzyknął w histerii i wywinął mi się po czym zaczął biec jak najdalej ode mnie. Z łatwością bym go dogonił bo biega strasznie wolno. Widać że rzadko to robi... Chyba woli siedzieć w kuchni. Łakomczuch... Pfff...
Stałem w miejscu i patrzyłem jak się oddala, gdy nagle się potknął... Akurat na ulicy! Co za sierota! Na równej powierzchni się tak wywinąć?! Pobiegłem do niego szybko bo nie podnosił się z ziemii. Na szczęście nie jechał żaden samochód. Podniosłem go z ziemii i zaniosłem na najbliższą ławkę.
Był dość ciężki, ale nie takie rzeczy się nosiło...
-Wszystko w porządku Riley? Odezwij się...
Otworzył powoli oczy i spojrzał na mnie. Jego źrenice były rozszerzone ze strachu. Chciał się wyrwać, ale nie miał siły.
-Proszę nie rób mi krzywdy...-ciężko oddychał i płakał. Oni już wystarczająco mnie skrzywdzili.
Nie wnikałem już nawet jacy "oni". Przytuliłem go mocno i pogłaskałem po włosach.
-Już dobrze... Przepraszam.-szepnąłem. Czułem jak się we mnie wtula i słyszałen przez płacz jego ciche: "Dziękuję"...

Wybaczcie tyle czekania na ten rozdział. Brak czasu i weny dobija. Za to rozdział wyszedł trochę dłuższy :3

"Miłość ma smak makaroników"~YaoiWhere stories live. Discover now