Przez miłość nie boisz się niczego, oprócz tego, że ją stracisz.

Start from the beginning
                                    

Usłyszałam dźwięk dzwonka, który oznajmiał, że to koniec moich zajęć na dziś. Poprawka, byłby koniec. Jest środa, a ja się cała trzęsę i brzuch mnie tak boli, że gdy myślę o tym występie wyobrażam sobie jak wychodzę i wymiotuje na środku. Nie jest fajnie. Wyszłam z klasy nie zważając na moich "kolegów", którzy się przepychali i śmiali tak głośno, że można by było to usłyszeć na Antarktydzie. Skierowałam się do sali muzycznej, gdzie miała się odbyć ostatnia próba. Nie miałam być tam sama, miało być sporo osób wliczając w to trzy dziewczyny, które mają być chórkiem. Już je poznałam. O dziwo są bardzo sympatyczne i nie śmiały się ze mnie na innych próbach, kiedy ze stresu myliłam tekst, czy też w ogóle przestawałam śpiewać. Jasiek też ma być trochę wcześniej. Poprosiłam panią Agatę o to, by pozwoliła mu wejść do sali przed apelem. Wytłumaczyłam, że to mój najbliższy przyjaciel i nie stresuję się tak przy nim. Ola, czyli jedna dziewczyna, która ze mną śpiewa, jest firanką i tak się tym ekscytowała, że wyglądała jak mały królik, który przed chwilą zjadł najpyszniejszą marchewkę na świecie. No właśnie. Po tym całym incydencie na pełzaczach i w ogóle, moja sytuacja szkolna uległa ogromnej zmianie. Moja klasa zaczęła mówić do mnie po imieniu, a przynajmniej się stara. Nadal są trochę chamscy, ale nie aż tak jak wcześniej. Kiedy idę korytarzem czuję na sobie wzrok wszystkich po kolei, a kiedy dochodzę pod klasę, praktycznie zawsze ktoś podchodzi i pyta się mnie o to jak poznałam Jana itd. Ale pomimo tego wszystkiego staram się nie zaprzyjaźniać tak za bardzo. Mam pełną świadomość, że osoba mogłaby mnie wykorzystać tylko po to, żeby spotkać Jasia lub rozsławić się. Po takim czymś byłby tylko ogromny płacz i smutek, a najgorsze jest to, że wiedziałabym, że to moja wina - tylko i wyłącznie.
- Hej - podszedł do mnie jakiś chłopak. Na oko ponad metr osiemdziesiąt wzrostu. Dobrze zbudowany, ciemny blondyn, niebieskie oczy - też ciemne.
- Cze..Cześć - zmarszczyłam brwi.
- Jestem Maks - podał mi rękę, którą uścisnęłam.
- Eliza - uśmiechnęłam się miło.
- Wiesz gdzie jest sala sto dwadzieścia? - zapytał po chwili.
- Do końca korytarza i w lewo. Też tam zmierzam.
- Jak wspaniale. Nie będę sam przy wchodzeniu. Chodzę do innej szkoły, ale tu chodzi moja siostra i jak zwykle musiała mnie w coś wplątać. Potrzebowali kogoś wysokiego do zawieszenia dekoracji i był tylko jeden chętny na całą szkołę, więc moja siostra powiedziała, że ma wysokiego brata, który chętnie pomoże. Oczywiście punkty dostanie ona. I miej tu rodzeństwo - obrócił oczami.
- Wiem o czym mówisz. Mam dwóch starszych braci i młodszą siostrę. Często było tak, że musiałam im pomagać. - otworzył drzwi przede mną, więc weszłam, on po chwili zrobił to samo.
W środku było parę osób, choć myślałam, że będzie więcej. Odszukałam wzrokiem panią Agatę, która jak się okazało szła w naszą stronę.
- Jesteście już! - przywitała się z nami, tak w ogóle to fajne nowe "dzień dobry". - Eliza, idź do Oli i Sandry, bo już czekają. Gabrysi jeszcze nie ma. O, a ty pewnie jesteś Marcin.
- Maks - poprawił panią mój towarzysz.
- Przepraszam. Mam tyle na głowie, że jak to wy mówicie "nie ogarniam" - zaśmiała się. - A no właśnie El, Jasiek już jest. Zupełnie zapomniałam ci powiedzieć. Przyszedł chwilę temu, ale musiał gdzieś na chwilę wyjść, więc powiedział, żebym poinformowała cię o jego przyjściu. - pokiwałam głową.
Do pani Estew podeszła jakaś dziewczyna i zaczęła z nią rozmawiać. Maks nie wiedział co robić, więc tylko stał. Postanowiłam uratować go z tej sytuacji.
- Przepraszam - odezwałam się do kobiety.
- Tak, co jeszcze? - zapytała się.
- Co mam teraz robić? - odezwał się chłopak.
- A, no tak. Na razie idź gdzieś odpocząć, zaraz wyślę kogoś po dekoracje z sali plastycznej. - kiwnął głową.
- Chodź, zapoznam cię z Olą i Sandrą - poszłam w kierunku ławki szkolnej, na której siedziały.
- Heej! - podeszła do mnie blondynka - Ola i mnie przytuliła.
- Hej. - odpowiedziałam, po czym przytuliłam też brunetkę, która do mnie podeszła.
- A ty to kto? - zapytała po chwili.
- Maks - podał jej rękę, a później wykonał ten sam gest do Oli.
- Widziałyście się z Jaśkiem? - zaczęłam jakiś temat.
- Znaczy się. Widziałyśmy go, ale nie zdążyłyśmy z nim porozmawiać. Wszedł do sali, rozejrzał się, powiedział coś do pani Agaty i wyszedł. - oznajmiła Aleksandra.
- Tak w ogóle to kto to ten Jasiek? - blondyn spojrzał na mnie pytająco, a dziewczyny zaczęły się śmiać.
- JDabrowsky - wykrztusiła jedna po dłuższym czasie.
- Serio? - kiwnęłam głową zachowując pełną powagę.
Jak na zawołanie do sali wszedł Jan. Rozglądał się, aż zobaczył mnie. Uśmiechnęłam się wesoło na sam jego widok. Podszedł i przytulił mnie na powitanie.
- Cześć - powiedział.
- Hej - odparłam.
To chyba serio jest jakaś magia. Przyszedł tu i wystarczyło tylko jedno przytulenie, a już poczułam się swobodniej i przestałam się stresować.
Odsunęliśmy się od siebie.
- Cześć - powiedziała Olka i pomachała ręką.
- Firanka? - zapytał.
- Jak zgadłeś? - zdziwiła się.
- Po prostu znam swoje firanki i potrafię je odróżnić. Na przykład kiedy spotkałem Elizę od razu wiedziałem, że jest firanką i to taką jedną z największych - zaśmiał się, a ja najchętniej zabiłabym go wzrokiem.
- Sandra - podała mu rękę i również się uśmiechnęła.
- Maks - przywitał się też z niebieskookim, ale tak jakoś dziwnie na niego spojrzał, choć może mi się wydawało?
- Gdzie ta Gabryśka?! - wydarła się blondynka.
- Zachowujesz się jakbyś jej nie znała. Pewnie jeszcze odsypia szkołę - uspokoiła ją Sandra.
Czas mijał nam bardzo miło. Śmialiśmy się, a ja w ogóle się nie stresowałam. Czasem tylko jak zagłębiałam się w swoje myśli, to coś tam odczuwałam, ale wystarczało wtedy, że spojrzę na Jaśka. Uśmiechniętego, roześmianego, szczęśliwego. No, tylko czasem trochę dziwnie się zachowywał kiedy gadałam z Maksem. Kiedy była próba zaśpiewałam całą piosenkę nie myląc się ani razu. Blondyna już wtedy nie było, przyczepiał dekoracje. Ogólnie to apel nie miał być za długi.Zawierać miał tylko przedstawienie profili klas, a na koniec wzmianka o kształtowaniu talentów muzycznych. Tu wkraczam ja. Na sam koniec. Śpiewam wolną, ale piękną piosenkę, która ostatnio jest jedną z moich ulubionych.
- Dobra, lecimy się przebierać, bo już przychodzą powoli - stwierdziłam, a moje dwie towarzyszki się ze mną zgodziły.

Pierwsza // J.D. ffWhere stories live. Discover now