Rozdział 13. Superstar

1.2K 69 2
                                    

Piątek.

- Ty, Liam i Becc musicie przyjechać do mojej kawiarni, bo Dean i jego zespół gra koncert.

- Oddech! - zaśmiał się — Postaram się wyjść z kancelarii troszeczkę wcześniej i przyjadę - dodał.

- Widzimy się o ósmej. Pa. - Wymówiłam i uśmiechnęłam się do telefonu. Nie wiedziałam, co się ze mną działo — codziennie chodziłam uśmiechnięta, totalnie szczerzyłam się sama do siebie. Kto działał na mój świetny humor? Chyba tylko jedna osoba miała na mnie wpływ. Kiedy tylko widziałam piękny uśmiech Darrena (na który codziennie patrzyłam, bo miałam nasze wspólne zdjęcie na tapecie telefonu) to czułam się lepiej.

Związałam włosy, posprzątałam mieszkanie i wciąż w świetnym humorze wyszłam na wykłady.

- Styles, wychodź z domu! - Zadzwoniłam do przyjaciela.

- Czekaj... Widzę cię - powiedział, a ja usłyszałam z dwóch stron. Chłopak stał za mną, więc rozłączyłam się.

- Okej, okej. Chodź na wykłady. - westchnęłam.

- Wiesz co, Dee? - Zapytał po chwili.

- Nie, musisz mi powiedzieć - oddałam.

- No więc... Od zerwania z tym dupkiem... Debliem, psycholem, kretynem, idio...

- Wiem o kogo chodzi - przerwałam mu ze śmiechem.

- Wiesz ile mam na niego określeń? Każdy przyjaciel by miał, gdyby taki Justin złamał serce jego przyjaciółce - oddał, a mi dzięki niemu zrobiło się cieplej na sercu.
- Wracając, po tym, jak się pozbierałaś i poznałaś Darrena, to się pozbierałaś. Nie zaniedbujesz uczelni, poszłaś do pracy i wydajesz się być cały czas szczęśliwa - przytulił mnie - wszyscy wam kibicujemy, ale jako twój przyjaciel, cieszę się jeszcze bardziej.

- Czuję się dziwnie, kiedy właśnie ty mówisz takie urocze i kochane rzeczy - powiedziałam.

- Tak, wiem, zupełnie to do mnie nie pasuje.

Poszliśmy na uczelnię, słuchaliśmy rozwodzenia się nad behawioralnymi zaburzeniami u dzieci. Na szczęście to był piątek i po prostu nie dało się ugasić mojego entuzjazmu.

- Gdzie idziesz, Lovato? - Zapytał po wykładach.

- Idę do mieszkania, prześpię się przez chwilę, a później muszę iść do pracy.

- A o której skończysz? Bo dziś mój kolega Dean ma koncert...

- Wiem — uprzedziłam go.

- Skąd? - Zapytał zdziwiony.

- Wyobraź sobie, że spotkałam Deana w supermarkecie. Przypuszczam, że wybrał się tam, żeby zrobić zakupy - wtrąciłam, kiedy jego twarz wyrażała znak zapytania. — A tak serio to rozmawialiśmy, ma koncert tam, gdzie ja aktualnie pracuję.

- Wow! Więc spotkamy się później, pa skarbie.

~*~

- Hej Dani - przywitałam się, kiedy tylko ją zobaczyłam, następnie wpięłam plakietkę ze swoim imieniem w materiał koszulki i wyszłam z zaplecza.

Przez cały dzień coś robiłam — roznosiłam zamówienia, sprzątałam stoliki, zamiatałam podłogę i cóż, szło mi to w miarę zwinnie. Była już dziewiętnasta, kiedy przyjechał czarny samochód, a z niego wysiadł jeden znany mi chłopak i troje innych, których nigdy nie widziałam.

- Hej Demi! - Przywitał się Dean i mnie przytulił. — To jest Kieran i Sean, moi bracia. A tam stoi Kit Tanton — wskazał na stojących obok auta chłopaków. Kieran miał niesforną grzywkę i niebieski kolor włosów. Był wysoki. Sean miał włosy postawione na żel, tak, jak jego najmłodszy brat. On jednak miał brązowy kolor, a na nich widniała blond plama. Kit bardzo przypominał mi Kieran'a, tylko że on był trochę grubszy.

For you I could do everything || Demi Lovato, Darren CrissWhere stories live. Discover now