Rozdział 3

1.4K 133 14
                                    

*Chanyeol*

-Co?! - krzyczę do Sehuna. Od tego gwaru pękną mi uszy. Witamy na szkolnej stołówce gdzie jedzenie smakuje gorzej niż żarcie dla psa. Biorę sobie na tacę kawę i jakiś makaron, który miał być chyba z sosem z czarnej fasoli, ale coś nie wyszedł bo wygląda jak gówno.

-Pogadamy przy stole! - krzyczy Sehun prosto do mojego ucha i kieruję się do stołu. Ja płace i robię to samo.

-I jak tam dzionek Channie? - Pierwsze słowo, które przyszło mi do głowy to chujowo, ale nie powiem tak bo będą pytania.

-Dobrze, a jak twój pierwszy dzień? - szybka zmiana tematu 1:0 dla Chanyeola.

-Jest dobrze tylko szkoda, że nie ma Lu. Dziwnie jakoś bez niego.

-Co racja to racja - mówię i biorę łyk kawy, która nie smakuje aż tak źle jak wygląda. Mogło być gorzej.

-Kojarzysz tego chłopaka z różowymi włosami z twojego rocznika? - przez tego kretyna prawie zakrztusiłem się kawą.

-Ta, coś kojarzę. - tylko tyle jestem w stanie odpowiedzieć

-To dobrze - uśmiecha się szyderczo

-Czem...- i nie zdążyłem dokończyć bo krzesło obok mnie gwałtownie się odsunęło. Nawet nie podnoszę wzroku, bo wiem, że to Baekhyun więc tylko wpatruje się wściekłym wzrokiem w Sehuna, a on z głupim uśmieszkiem rusza bezgłośnie ustami mówiąc - Bo właśnie tu idzie - i bierze się za jedzenie lunchu.

-Cześć, mogę się dosiąść? - pyta Baekhyun

Patrzę się na niego jak na idiotę.

-Przecież i tak już tu usiadłeś - mówię i udaje, że jem.

-No fakt. Jestem Baekhyun - mówi i wyciąga dłoń w stronę Sehuna, który nie odrywa od niego wzroku.

- A ja Sehun. Widzę, że się znacie. Skąd? - Bezpośredni do bólu.

-Siedzimy razem na historii u pan Yoo - mówi Baek jakby trochę speszony.

-Rozumiem, ale po co z nami usiadłeś? - Jezu, Sehun serio. Współczuje Baekhyunowi, ale tylko trochę, bo sam się o to prosił siadając tutaj.

-Jaa... - zaczyna niepewnie starszy po czym wzdycha i mówi - Pan Yoo na początku lekcji zadał nam referat w parach i tak się składa, że jestem w parze z Chanyeolem - powiedział to tak szybko, że dosłownie wypluwał z siebie słowa, po których znośny dzień stał się tragicznym dniem. Ze wszystkich 40 osób w klasie dlaczego akurat on? To jakieś przeznaczenie czy co? Ale i tak jest on lepszy niż śmierdzący Kwan lub gruba Nam.

-Więc kiedy mamy to zrobić? - pytam się udając, że mnie to interesuje.

-Może jutro po szkole?

-Zgoda. Gdzie?

-U mnie w domu? Mama wyjechała w delegacje więc jestem sam... Po prostu wyślę ci szczegóły - wstał i wziął swoje rzeczy. Zniknął tak samo szybko jak się pojawił.

-Powiedziałem coś nie tak? -pyta Sehun najwidoczniej zbity z tropu tak samo jak ja.

-Po prostu jedz - wzdycham i zastanawiam się jak wyślę mi szczegóły skoro nie ma mojego numeru.


*Baekhyun*

Biorę tacę z jedzeniem i szukam Chanyeola przeczesując wzrokiem całą stołówkę. Nie wiem jak to możliwe, ale nigdzie go nie widać, a przecież jest ogromny. Idę przed siebie i zauważam go przy ostatnim stoliku. Jest odwrócony do mnie plecami i pogrążony w rozmowie z jakimś blondynem. Bez zastanowienia podchodzę tam i odsuwam krzesło. Nie mam pojęcia dlaczego z nim siadam.

It's okay, I'm hereWhere stories live. Discover now