Rozdział 14

4.1K 139 7
                                    

Stałam na sali i wpatrywałam się w nich, czy oni powiedzieli to co usłyszałam? Przecież to jest absurdalne, chcą nam pomóc! Czy oni zdają sobie sprawę z tego, że robiąc to mogą pogrążyć Taylor?

— Zdajecie sobie sprawę z tego, co zrobi Tay?

— Tak. 

— Stella zrozum, mamy już dość bycia jej popychadłami – powiedział Niall.

Obróciłam się na pięcie i zaczęłam chodzić w kółko. To wszystko jest niedorzeczne, dwie odwieczne grupy wrogów mają się połączyć w jedno by pokonać tyrana. To zaczyna się robić coraz bardziej dziwne! Nie dość, że jesteśmy ze sobą pokłóceni, to teraz mamy się łączyć w jedność. Ta cała sytuacja zaczyna się robić coraz bardziej dziwna!

— Stella, jeśli tak zrobimy to możemy być pewni wygranej – zwrócił mi uwagę Calum.

Tak to może się tak skończyć, ale trzeba pamiętać iż w cały występ będzie trzeba włożyć więcej pracy. W takiej grupie trzeba już zrobić choreografie i wszystkich ze sobą zgrywać. Nie jest to wcale proste zajęcie, małe grupy są łatwe do utrzymania w rysach. Problem zaczyna się z dużą grupą, mam nadzieję iż jakoś dam sobie z tym radę.

Przeszłam kolejny kawałek rozpatrując wszystko za i przeciw. Nie na widzę podejmować decyzji za wszystkich, to jest takie frustrujące. 

— Zgadzam się. 

Obudziłam się, gdy światło zaczęło mnie razić po oczach. Nie chętnie podniosłam się z łóżka, kiedy już siedziałam przetarłam ręką twarz. Kurde, co to było! Sen na pewno nie to było za bardzo realistyczne jak na sen. W wizję nie wierzę, więc co to było? Sama już nie wiem.

Z rozmyślenia wyrwał mnie śpiew Ellie Goulding, a dokładniej rzecz biorąc piosenka On My Mind. Niechętnie złapałam za urządzenie i odebrałam go.

— Nie wiesz, która jest godzina?

— Dziesiąta – odpowiedział mi zadowolony głos Luka. Jęknęłam i spojrzałam się na zegar, faktycznie jest dziesiąta. No tak, co ja się dziwie wczoraj byłam strasznie zmęczona po treningu i zasnęłam jak zabita.

— Dobra już wstaję.

— To dobrze, czekam na ciebie w salonie za pięć minut.

— Jasne – powiedziałam ze śmiechem i się rozłączyłam.

Dobrze wiedziałam, że Luke sobie żartuje. Ten chłopak zanim wyjdzie z domu trzysta razy poprawia swoją fryzurę, więc jest niemożliwe żeby za pięć minut tutaj był. Z uśmiechem na twarzy wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. W co by się tu ubrać..., już wiem. Wyjęłam z szafy czarne spodenki, takiego samego koloru top, czerwono-czarną koszulę w kratkę i czarne pończochy. Ze swoim nabytkiem skierowałam się do łazienki, gdzie szybko się przebrała i umalowałam. Gotowa wyszłam z łazienki, złapałam za łańcuszek, telefon i kluczyki do motoru, po czym szybko zbiegłam do kuchni. Tak jak się spodziewałam siedziała już tam mama, która wróciła ze szpitala.

— Jak tam z tata? 

— Lepiej, może wypuszczą go w poniedziałek – powiedziała jedząc jabłko. Moja mama ma fioła na punkcie zdrowego odżywiania i nic w tym dziwnego bo jest sportowcem. Problem polega na tym, że ja nim nie jestem, a muszę to jeść. Kiedyś wybrzydzałam, ale teraz nie robi to na mnie wrażenia  ( może dla tego, że chowam niezdrowe jedzenie ), tak nie jestem aniołkiem i często łamię zasady.

— To dobrze – mruknęłam nalewając sobie kawy do kubka, usiadłam koło mamy i zaczęłam spożywać Mandarynkę. Wiem, że na śniadanie to nic, ale spokojnie po drodze pewnie zahaczymy z Luke o Macka i zjemy coś porządnego.

— Wychodzisz gdzieś?

— Umówiłam się z Luke.

— Spędzasz z nim coraz więcej czasu. Czy ty czasem się w nim zakochałaś? 

Wyplułam kawę z powrotem do kubka, wytarłam ręką buzię i spojrzałam się na mamę zaskoczona. Jak ta kobieta mogła pomyśleć, że mnie i Luke coś łączy. Nie źle się wyraziłam łączy nas coś. Kocham go, ale jak brata i nic poza tym. Czy ona straciła rozum, Luke nigdy nie będzie dla mnie nikim więcej niż bratem.

— Mamo! Jak mogłaś tak pomyśleć! Kocham Luka, ale jak brata i nic więcej.

— Po prostu chciałam się upewnić.

Czy na prawdę wygląda to tak jakby on był moim chłopakiem? Mam nadzieję, że nie. Momentalnie przypomniała mi się sytuacja, jak chłopaki tu siedzieli i któryś z nich zapytał o to samo. Ehh, może to faktycznie tak wygląda, a jeśli tak to trzeba coś z tym zrobić.

Nie zdążyłam jej odpowiedzieć bo usłyszałam dzwonek do drzwi. Uśmiechnęłam się szeroko i powiedziałam.

— Idę nie wiem kiedy wrócę.

Nie czekając na odpowiedź skierowałam się do holu, gdzie ubrałam swoje glany i szybko wyszłam na ganek. 

— Siemka mała – powiedział Luke i mnie przytulił.

— Cześć przystojniaku.

— To gdzie jedziemy?

— Do Macka, a potem do hangarów.

— A tam po co?

— Mam sprawę do załatwienia z Justinem – powiedziałam, na co Luke tylko skinął głową. Nie musiałam nic więcej mówić by zrozumiała, o co chodzi. Znał moje i chłopaka relację więc nie będę zaskoczona jak mu wpierdoli.

— No to jedziemy – powiedział, wsiedliśmy na motory. Wcześniej napisałam jeszcze eska do Diany, że dzisiaj nie będzie próby z powodu Justina. Dziewczyna odpisała tylko ok, schowałam telefon do kieszeni i odpaliłam motor. Po chwili już nas nie było.


Autorka: Macie rozdziałek po krótkiej przerwie :)

Jak myślicie, co się będzie działo? O co chodzi z tym snem? Czego chce Justin?

Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał

Całuski ☺


Little Secret|| H. SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz