Nie wiedziałem o czym mówią, a im bardziej się niecierpliwiłem, tym uścisk Onici stawał się dla mnie mniejszą przeszkodą, do ponownego odebrania im dostępu do Kody.

- Co mu jest?! - powtórzyłem.

Król westchnął i, oglądając szyję nieprzytomnego, dał ręką znak Onice.

- Musicie się oddalić. Krew Kody jest bardzo intensywna i, jako młode wampiry, możecie nie oprzeć się pragnieniu...

- Naprawdę sądzisz, że w takiej sytuacji jego krew będzie mnie obchodzić bardziej niż jego życie?! - odpyskowałem i, nie zamierzając się nigdzie wybierać, nie dałem wampirzycy nawet mnie dotknąć.

Król nie był zirytowany, a zdziwiło mnie to bardzo. Gdyby ta sytuacja zdarzyła się między mną, a moim ojcem, nasza kłótnia na pewno nie miałaby końca.

Nie nalegał już dalej, a Onica posłuchała go, dając już sobie spokój z odciąganiem mnie, i szybkim krokiem skierowała się do środka zamku. Odprowadziłem ją wzrokiem pełnym złości, jako że wnerwiła mnie myśl, że zrobiła to, bo kusiła ją krew Kody. Sam nie wiedziałem czy byłem o to zazdrosny, czy może się po prostu o niego bałem. Co jeśli wszystko na raz?

Mijając strażników, spojrzała na jednego z nich i dała mu znak ręką, aby za nią poszedł.

- Każcie przyszykować jedno łóżko w strefie krwi i jak najszybciej wezwijcie jakąś pielęgniarkę.

Zniknęli za zamkniętymi drzwiami, a ja wróciłem wzrokiem do Kody.

- Co się dzieje? Jaka strefa krwi? - Moja irytacja rosła.

Cisza nastała, a oni obaj wciąż bacznie sprawdzali stan chłopaka. Naprawdę nie miałem ochoty widzieć go nieprzytomnego i bezwładnego, w rękach innych wampirów, i na zimnym śniegu. Powinniśmy go najpierw przenieść do zamku, dlaczego wciąż zwlekają?

- Czy skarżył się ostatnio na coś? Ból w okolicy szyi? Dziwne uczucie? - spytał nagle król, a ja przytaknąłem szybko.

- Ostatnio dużo kasłał, ale wmawiał mi, że to naprawdę nic. Możemy go przenieść w inne miejsce?

- Ah, ogromny błąd. O takich rzeczach powinno się od razu informować - westchnął Vesener. - Coś jeszcze? To bardzo ważne...

Zastanowiłem się przez chwilę, o ile możliwe było myślenie w takim nadmiarze emocji. Ból. Szyja. Czy coś mu przeszkadzało...

- Tak... Wczoraj, lub jeszcze przedwczoraj. Oskarżył mnie o ugryzienie i pokazał mi te ślady na szyi. Czy to właśnie to oglądacie? To przez to jest nieprzytomny? Co to jest, do cholery?

- Nie ma czasu. Mamy tylko kilka godzin od pierwszego ataku, aby uratować mu życie. - Król przestał być już taki spokojny i szykował się do podniesienia ciała Kody. Przeszkodziłem mu jednak i sam je wziąłem.

- Prowadźcie.

- Victorze, to zbyt ryzykowne...

- Zapewniam was, że nigdzie nie będzie tak bezpieczny, jak przy mnie.

Vesener pokręcił z rozbawieniem głową i spojrzał w stronę Driona.

- Przypomina ci to coś?

- Zamilcz - odrzekł w odpowiedzi król i skierował się do bram. - Za mną, Victorze. Szybkim tempem. Musimy jak najszybciej zanieść go do zachodniego skrzydła. Trafi do strefy krwi.

Trzymając bezwładne i lekkie ciało Kody, dorównałem zawrotną szybkością Drionowi. Czułem obecność nowo przybyłego tuż za nami.

- Czym jest strefa krwi? - spytałem. Nazwa nie kojarzyła mi się niczym dobrym, nawet jeśli w nazwie miała boskie pożywienie. Nie chciałem też zabierać Kody, gdzieś, gdzie będzie roiło się od innych wampirów. Nie w takim stanie i z ubraniem zabrudzonym jego krwią. Ledwo sam się powstrzymuję.

Do NotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz