Rozdział 11

6.3K 470 49
                                    

     

        Dlaczego do cholery płaczę? To był tylko głupi pocałunek. Po prostu widziałem go gryzącego a potem jeszcze całującego Eleanor. Dlaczego?

Dlaczego tak reaguje!, skarciłem siebie w myślach biegnąc wzdłuż wąskiego korytarza. Pojedyncze łzy, co chwilę poczuć ich smak w ustach i obraz okropnie mi się zamazywał. I tak nie zamierzałem się zatrzymywać. Chciałem iść do pokoju i być sam. I przestać myśleć o tamtej sytuacji.

Czułem obrzydzenie i szok, widząc jak Eleanor dobrała się do Victora. W pierwszej kolejności po prostu chciałem zamknąć oczy i udać że tego nie widziałem. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale to wywołało u mnie tak mocne emocje że nawet nie umiałem sobie z nimi poradzić.

Chyba nie chce by ktoś inny go całował. Ani żeby on gryzł kogoś innego. Jestem zły na siebie, że denerwuję się o byle głupotę.

Zasłaniając rozpłakaną twarz, mijałem wampirzą służbę i próbowałem nikomu nie rzucać się pod nogi ani nawet w oczy. Chciałem być sam.

W końcu dotarłem na miejsce. Niestety, przez łzy nie widziałem dobrze ale i tak wszedłem do pierwszego lepszego pokoju, który uznałem za swój.

Zamykając za sobą drzwi, rzuciłem się na fotel najbliżej mnie i zakryłem twarz w dłoniach.

Jesteś za wrażliwy. Jesteś idiotą. Dlaczego tak bardzo się przejmujesz a twoje serce bije jak szalone? Dlaczego nie możesz w końcu przestać płakać?

-Nie mogę- szepnąłem cicho sam do siebie i złapałem za włosy, ciągnąc mocno- Chcę, ale nie mogę.

Nikt nie płacze widząc swojego przyjaciela w pocałunku. Nikt. Więc dlaczego? Nie wiem który raz zadawałem sobie to pytanie, ale przez to że w tym samym czasie prawie wyrywałem sobie włosy, zaczęła mnie boleć głowa. Muszę się uspokoić.

Nie minęła nawet sekunda od tego aż w końcu wziąłem głęboki uspokajający oddech gdy do pokoju wpadł nie kto inny jak Victor.

Zadyszany, stał w drzwiach i patrzył na mnie zszokowany. Oh, nie. Nie zdążyłem otrzeć tamtych łez.

-Koda- zdołał wydusić z siebie wampir i zamknął drzwi.

-Proszę, nie patrz- odparłem szybko i odwróciłem głowę, próbując przestać płakać chociaż to że zobaczyłem jego twarz, znów przypomniało mi o ich pocałunku. Nie chcę tego widzieć.

-Płaczesz?- zignorował moją desperacką prośbę i podszedł do mnie w mgnieniu oka. Poczułem nagle ręce na swoich kolanach, których zimno pokonywało gruby materiał moich spodni i zadrżałem. Jest przede mną.

-Nie, czemu miałbym płakać?- odparłem oschle i mogłem zobaczyć przez włosy jak wciąż patrzy na mnie, jakby próbował wywiercić się w moją głowę i odkryć to o czym myślę.

-Popatrz na mnie- rozkazał a ja oczywiście nawet o tym nie myślałem. Pokręciłem głową i schowałem twarz ponownie w dłoniach, próbując zakryć jak najwięcej.

-Jesteś moim sługą, Koda. Masz się mnie słuchać! Popatrz się na mnie- warknął i poczułem nagły uścisk na kolanach.

-A co jeśli nie?- odważyłem się podnieść głos, pokazując mu moją wymęczoną i jeszcze mokrą twarz- Zabijesz mnie?

Victor lekko zmieszany moim wyglądem i zachowaniem, początkowo nic nie mówił jednak postanowił tego nie kończyć. Jego wyraz gwałtownie zmienił się a oczy zaszły się ciemnością. Złapał mnie nagle za nadgarstki i zmuszając mnie do wstania, rzucił mnie zaraz potem na najbliższą ścianę.

Do NotWhere stories live. Discover now