Rozdział 1

3.3K 121 36
                                    

Clary


Nie mogę uwierzyć z to ten dzień. Niecały miesiąc temu Dylan został zgładzony. Musiałam włożyć w to dużo wysiłku i mocy, która nie daje o sobie znać od tamtego zdarzenia. Jest dziś bardzo ciepły dzień. Pogoda jak na zamówienie.

- Wyglądasz bosko. - Izz zaczęła mierzyć mnie wzrokiem. - Wszyscy padną, jak cię zobaczą.

Uśmiecham się do przyjaciółki i obracam się przodem do ogromnego lustra.

Mam na sobie złotą, zwiewną suknie idealną na dzisiejszą pogodę, kremowe buty na obcasie z kwiatem przy zapięciu w kostce. Moje włosy są wymyślnie zaplecione i zakręcone w spiralne loki. W ogóle jag by to było potrzebne. Moją jedyną biżuterią jest pierścionek zaręczynowy, który nie zdejmuję od dnia balu. Wszystko dopełnia delikatny makijaż.

- Dzięki Izz. - Jękłam z zachwytem. Naprawdę wyglądam niesamowicie.

Isabel została moją druhną. Jest ubrana w luźno okalającą ją sukienkę koloru ecru, przed kolano a włosy ma spięte w wysoki kucyk obwiązany włosami zamiast gumki. Alec oczywiście jest drużbą Jace'ego. Ceremonia obędzie się podczas zachodu słońca w ogrodzie posiadłości Herandale. Moja przyszła teściowa uparła się na ten pomysł i nie dawała za wygraną.

- Nie masz pojęcia, jak bardzo się denerwuję. - Mój oddech przyspiesza.

- Nie sądzę, aby zwiał sprzed ołtarza. - Piorunuję przyjaciółkę wzrokiem.

- Dzięki Izz. Naprawdę mnie uspokoiłaś.

- Zawsze do usług. - Odpowiada z zadziornym uśmieszkiem.

Nadchodzi już odpowiednia chwila. Isabel podaje mi mój bukiet kwiatów i wychodzimy. Przed wejściem do ogrodu czeka na mnie Valentine. Jest ubrany w czarny smoking i kremową koszule. Muszę przyznać, że imponująco wygląda.

- Skarbie... wyglądasz fantastycznie. - Mam wrażenie, że oczy mu zaraz wyjdą z orbit.

-Ty też niczego sobie. - Uśmiechamy się do siebie.

Biorę ojca pod ramię i czekam. Zaczyna grać muzyka po chwili wychodzi Isabell ze swoim bukiecikiem i kieruje się w stronę ołtarza. Czuję jak żołądek mi się zaciska a wszystko wokoło zaczyna się kręcić. Słyszę, że muzyka została zmieniona i nadeszła moja kolej. Biorę głęboki oddech i.

- Nie pozwól mi upaść. - Szepcze do ojca.

- Nigdy. - Odpowiada i robimy pierwsze kroki w stronę ołtarza.


JACE


Jeszcze nigdy w życiu się tak nie denerwowałem. Co będzie, jeśli nie da rady? Co będzie, jeśli to ja nie dam rady? O boże... Biorę głęboki uśmiech, aby się uspokoić.

- Stary. Weź, się uspokój, bo w takim tempie pójdziesz do Cichego miasta zamiast do ołtarza. - Alec jak zawsze potrafi podnieść na duchu.

- Wiesz co...

Nie zdążyłem dokończyć, ponieważ drzwi do mojej sypialni się otworzyły. Do środka wszedł tata. Ma na sobie ciemny garnitur i ciemną koszulę.

- Chłopcy już czas.- Oznajmił. - Cichy brat też już przybył. - Dodał i wycofał, się zamykając drzwi.

- Jace popraw tę swoją fryzurkę i idziemy. - Zmarszczyłem czoło i w ekspresowym tempie wpadłem do łazienki.

Dary Anioła - Inna Historia Część 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz