13. Don't say you love me because I might not say it back.

1K 74 4
                                    

Źle czułam się ze świadomością wyjazdu Michaela, w dodatku miało to nastąpić już za dwa dni i może nie doszłam do tego typu szaleństwa co moja siostra, przytulająca się do bluzy Caluma kiedy tylko nie było go w pobliżu, a jej oczy przypominały już włoskie orzechy, to potrafiłam się przyłapywać na odliczaniu od pozostałych "nam" godzin mój sen, pracę, a nawet makijaż i obiad by wiedzieć ile pozostało.

Tylko Clove była zadowolona z obrotu sytuacji, wręcz promieniała, wydawać się mogło że wyjazd jej byłego chłopaka to coś, czego naprawdę potrzebowała, chociaż nawet go nie widywała, mieszkali w sporej odległości od siebie, czasem umawiała się z Lukiem, ewentualnie Ashtonem, czasem Prue i Calum odwiedzili ją, ale chyba tylko dlatego że mieszkała sama i zawsze była gościnna, więc mogła udostępnić im jakiś pokój do "spania", więc kompletnie nie potrafiłam zrozumieć jej radości, a ilekroć widziałam uśmiech na jej twarzy, miałam ochotę szybko jej go zmazać.

Pięścią.

Nie poznawałam samej siebie, sam widok wskazówek ściennego zegara w pracy wywoływał u mnie tiki nerwowe, a wszystko pogarszała właśnie moja przyjaciółka, oparta na ladzie, z marzycielskim uśmiechem na ustach.

-Clove, nie możesz tutaj tak długo stać, sklep jest monitorowany. - mówię jej kącikiem ust, a ta na dźwięk tych słów chwyta najbliżej leżące piłki tenisowe w koszu obok kasy i zaczyna każdą dokładnie oglądać udając klienta - wszystkie są tych samych rozmiarów, serio. 
-Och, zamknij się. - chichocze, przenosząc się na regał z kijkami narciarskimi, z miną turysty w muzeum i co chwile ściąga kolejne z wieszaków - wiesz co, wydaje mi się że to będzie wspaniały miesiąc.

-Mówiłaś to tysiąc razy. Tysiąc jeden. - przypominam jej, starając się brzmieć uprzejmie, choć moja ręka mimowolnie zaświerzbiła, dlatego szybko została spleciona z drugą na piersi - ale jakoś nie powiedziałaś czemu miałby być aż taki cudowny.

-Będziecie miały dla mnie więcej czasu. - wzrusza ramionami, a mina nieco jej rzednie - ostatnio w ogóle go nie miałyście. Ani ty, ani Prue. Prue nawet nie liczę, jesteśmy tylko koleżankami, to siostra mojej... no właśnie, przyjaciółki.

Czuję się trochę winna. Faktycznie - w ostatnich dniach trochę ją olewałam i mimo że obie wiedziałyśmy co było tego przyczyną, jakoś żadna nie powiedziała tego na głos. Tak jakby słowa Michael i Clifford były zakazane, jakby był on Voldemortem. 
Można było sobie z tego żartować, jej upór i zaciętość były naprawdę dziecinne, co też było niezrozumiałe, w momencie gdy Clifford naprawdę ją lubił, nie miał do niej żadnej urazy i jestem pewna że zachowywałby się przyzwoicie w jej obecności (w dosłownym tego słowa znaczeniu, wliczając to nie trzymanie na mnie rąk i ust, żeby nie pogłębiać jej depresji i żałoby), co było wyjątkowo niespotykane, jakby tak przewertować katalog jej byłych chłopaków, sympatycznych było... no, w sumie Michael był takim pierwszym miłym. Widocznie sama nie była do tego przyzwyczajona, dlatego według niej, bezpieczniej było po prostu omijać go szerokim łukiem.

-Jas, słuchaj mnie! - syczy, machając do mnie kolejnym narciarskim kijkiem - może zrobimy sobie prawdziwe dziewczyńskie wakacje? Ja, ty i Prue? Wiem, wiem. - ubiega mnie, kiwając głową z pełną zrozumienia miną - prosiłaś o to bym nie organizowała nam czasu we trójkę, ale to twoja siostra, na pewno będzie podłamana tak długą rozłąką ze swoim chłopakiem i... no, zlitujesz się i schowasz dumę do kieszeni, co? Poprawimy jej humor.
-No nie wiem... - zaczynam niepewnie, mając w głowie już co najmniej dwadzieścia wymówek i powodów na "nie", postanawiając wysunąć pierwszy, najbardziej wiarygodny już na samym wejściu - mogę nie dostać urlopu, nie pracuje tu aż tak strasznie długo.

-Gdybyś się postarała, na pewno byś dostała. - stwierdza, zresztą całkiem słusznie, bo mój szef był naprawdę wyrozumiałym człowiekiem i nic nie obchodził go sklep, bo dostawał spore pieniądze za udawanie dobrego kierownika, dlatego pewnie nawet nie zauważyłby mojej nieobecności i wsunąłby tylko kogoś na moje zastępstwo.

friendship can be an excuse. [m.c]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz