8. I don't lie. I just don't tell the whole truth.

1.1K 78 25
                                    

-Coś się stało? - pytam od progu, rozglądając się niepewnie dookoła, aż spojrzeniem napotykam Clove w szlafroku, z włosami upiętymi w niedbałego koka, z miską popcornu na brzuchu.

-Nie, wszystko w porządku. - odpowiada jak gdyby nigdy nic, a nim zdążę mrugnąć, to co trzymała w dłoniach leci przez cały pokój, by zbić się na ścianie - wszystko w jak najlepszym porządku. I w normie. O tak. 

-Dlatego rozbijasz popcorn na ścianach? - uśmiecham się delikatnie i podbieram jego garść, wydłubując odłamki grubego szkła, po czym zjadam - fuj, słodki. Zrobiłabym to samo na twoim miejscu. A tak poważnie, już bez żartów; o co chodzi, Clove?

-O nic. Michael mnie zdenerwował, to wszystko. 
-Oho. - mówię, bo nic mądrzejszego nie przychodzi mi do głowy i siadam naprzeciwko niej - a czym to tak cię zdenerwował, że dzwonisz do mnie praktycznie z płaczem? 
-Powiedział że nie jest pewien tego co czuję i żebym dała mu kilka dni żeby mógł sobie wszystko poukładać. 

Unoszę brwi i patrzę na nią uważnie; nie brzmiała jak Clove. Zupełnie jakby ktoś ją podmienił. Stara Clove rwałaby włosy z głowy, a potem ja musiałabym ją pocieszać i obiecać że jeśli natknę się na jej byłego wybranka, kopnę go mocno w krocze, albo zaproponować jej przebicie mu opon czy obrzucenie drzwi zgniłymi jajkami. Teraz jednak siedzi i pustym wzrokiem wpatruje się w swoje dłonie, zupełnie jakby miała na nich ściągawkę z tego, co właśnie mówi.

-Przyjęłam to na spokojnie, co miałam zrobić? - odpowiada na pytanie którego nawet nie zadałam i uśmiecha się kpiąco pod nosem - popłakać się? Dać mu satysfakcję? Powiedzieć by tego nie robił, bo jest dla mnie wszystkim i nigdy nie spotkałam takiej osoby jak on? Że jasne, wkurza mnie ciągle, ale bez tego wkurzania moje życie byłoby nudne? Powiedział mi to, uściskał mnie, mam spotkać się z nim w przyszłą niedzielę, do tego czasu nie będziemy się kontaktować, ani nic z tych rzeczy. 

-Rozumiem. - rzucam po parunastu sekundach, kiedy dociera do mnie że skończyła mówić - to wszystko? Nic nie planujesz? 

-Co mam planować, Jas? - prycha, wbijając we mnie spojrzenie pod którym aż się kulę - śledzić go? Namówić kumpli żeby go pobili? Położyć się na jego parkingu a kiedy będzie chciał wyjechać samochodem, powiedzieć mu że może po mnie przejechać, albo zmienić decyzję? Nic nie mogę zrobić. Musi sobie poukładać to wszystko. Faktycznie, ostatnio dałam mu powody do zdenerwowania, na przykład ta akcja z tobą, zrobiłam z siebie kompletną kretynkę.

To nic, Clove, ja za to zrobiłam z siebie małą kłamczuchę i nielojalną przyjaciółkę, nie wyszłaś na tym tak wcale najgorzej.

-Nie wiem jak mogłam oskarżyć go o cokolwiek, kiedy wiem jakie ma zasady. Wiem że brzydzi się zdradą i nigdy by tego nie zrobił, ale moja zazdrość musiała być silniejsza. Jestem o niego zazdrosna, bo go kocham, chyba to rozumiesz, a na dodatek wiem że dziewczyny nie przeszłyby koło niego obojętnie, więc... cholera, sama już nic nie wiem.

-Niech zgadnę: spędzisz cały bity tydzień płacząc w poduszkę?

-Pewnie tak. - odpowiada takim tonem, jakby informowała mnie że idzie na imprezę i wzrusza ramionami - może ja się po prostu nie nadaje? Każdy chłopak z czasem ode mnie ucieka. Nie rozumiem tego.

-Nie masz wcale tak źle jakbyś mogła. Popatrz, ode mnie nawet nie uciekają, bo w ogóle ich nie interesuje! - wykrzykuje z udawanym entuzjazmem, przez co rozchmurza się trochę, bo wybucha śmiechem i rozkłada ręce, tak bym mogła się w nią wtulić, co robię od razu, chociaż mam wrażenie że wszystko stanęło mi w gardle - jeśli chcesz, mogę porozmawiać z Michaelem.

friendship can be an excuse. [m.c]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz