15

9.2K 612 86
                                    

 DEDYK dla naszych fanów, których spotkałyśmy w realu *asdfghjkl*:

*BelleFleur-de-Lys

*xstcuuu


Jeszcze dość długo łaziłem bez celu po korytarzu. Nie mogłem zasnąć. Cały dom, mimo krzątających się za dnia po kątach pokojówek i kamerdynerów, wydawał się taki pusty. Czy Eryk... zawsze był tu sam?

Nieśmiało zaglądałem do różnych pokoi, rozmyślając nad "obietnicą" Matt'a. Rozważałem, czy na pewno mogę mu zaufać...

Mimo iż, każde drzwi, nawet wyjściowe, nie były zamknięte, to nawet nie próbowałem uciekać. I nie ma co tu się dziwić - powstrzymywała mnie przed tym świadomość posiadania mikronadajnika pod skórą.

Zwiedziłem dwie przestronne kuchnie, ogromną jadalnie z wielkim, ciemnym stołem na środku pokoju, do tego cztery dobrze oświetlone sypialnie oraz trzy niemałe, przytulne salony. W nocy cała rezydencja wydawała się inna... Taka mroczna i tajemnicza. Pełna zagadek. W pomieszczeniach nie znalazłem nic, co mogłoby przykuć uwagę. Jednak przypomniało mi się, o czym mówił mi Eryk. Tamte drzwi na końcu korytarza...

Prowadzony czystą ciekawością, podreptałem po schodach na górę. Powolutku i jak najciszej tylko mogłem, żeby nikt mnie nie zauważył, zakradłem się w głąb holu. Stanąłem przed nieco podstarzałymi drzwiami. Światła w tej części korytarza było mniej.

Powoli nacisnąłem klamkę. Zamknięte. Zrezygnowany kopnąłem w stare drewno.

Sfrustrowany, postanowiłem wrócić do pokoju. Było dość późno.

Nagle napotkałem wzrokiem wejście do pokoju Eryka... Coś w środku mnie kazało mi udać się w tamtym kierunku.

Po co ja tam szedłem? Może chciałem go ostatni raz zobaczyć? Ujrzeć go w momencie, kiedy był zupełnie bezbronny, pogrążony w sennych marzeniach...?

Stąpałem, ostrożnie stawiając kolejne kroki. Zawahałem się, trzymając dłoń na klamce. Zamknąłem oczy i nacisnąłem ją, wychylając się zza otwartych drzwi. Otworzyłem powieki i natychmiast zalał mnie chłód rozczarowania. Nie było go tu. Szybko wycofałem się z progu, natrafiając plecami na znajomą przeszkodę w postaci Eryka. Serce podeszło mi do gardła i cicho pisnąłem.

- Szukałeś mnie? - Zapytał namiętnie, wykręcając mi delikatnie rękę, tak, że stałem zwrócony do niego twarzą.

- Nie... Ja... - Szukałem jakiegoś sensownego wyjaśnienia. - Hmm... Zgubiłem się. - Wypaliłem, niemożliwie się czerwieniąc. Przybiłem sobie piątkę w duchu za głupotę.

- Ah tak? – Popatrzył na mnie z teatralnym zdziwieniem. – To w takim razie, chodźmy się zgubić razem w moim łóżku. [( ͡° ͜ʖ ͡°) ]

Na te słowa zrobiłem się cały czerwony i próbowałem wyrwać rękę z jego dłoni. Jednak na nic były moja starania, bo Eryk zaciągnął mnie w głąb pomieszczenia. Usiadł na łóżku, uwalniając mnie z uścisku.

- Myszko, chodź do mnie. – Powiedział, wskazując zachęcająco na swoje kolana.

- Nie. – Zacisnąłem pięści. Tylko tak mogłem mu się postawić. Puste słowo, które nie miało żadnej mocy. Tylko to mi pozostało...

- Oj, jesteś zazdrosny? – Wstał z łóżka i przysunął się do mnie. – Przyrzekam ci, że z Mattem łączą mnie tylko i wyłącznie interesy. – Oparł ręce na moich biodrach i popatrzył mi głęboko w oczy. – To ty jesteś moim kochaniem i nikt tego nie zmieni. – Serce zaczęło mi trzepotać w piersi, a nogi zrobiły się jak z waty.

Chciałem powiedzieć, że nie o to chodzi. Pragnąłem jedynie znienawidzić go jeszcze bardziej, żeby myśl o ucieczce nie przyprawiała mnie o kłucie w sercu. Ale nie mogłem. Nic mnie przecież nie obchodziło, co powie albo zrobi. A jednak...

Pocałował mnie w czoło, by po chwili trącić nosem o mój policzek. Mimowolnie kąciki ust uniosły się w górę, a ja skarciłem się za to w duchu.

Momentalnie podniósł mnie, chwytając jak księżniczkę. Mimo moich protestów Eryk i tak ułożył mnie spokojnie na łóżku. Sam położył się obok, przytulając mnie mocno, blokując mi tym sposobem każdą możliwą drogę ucieczki.

- Dobranoc, gwiazdeczko. – Wyszeptał wprost do mojego ucha, przygryzając je delikatnie zębami. Z mojego gardła wydobyło się ciche, dziwne mruczenie. Co ja, do cholery, wyprawiałem? Nie mogłem zaprzeczyć, że to mi się podobało, ale czemu moje ciało zmówiło się przeciwko mnie i chciało bezczelnie wydać moje uczucia?

Kiedy tylko Eryk zasnął, nieśmiało oparłem głowę o jego tors, wsłuchując się w równe bicie jego serca. Po chwili rytm mojego zrównał się z jego idealnym rytmem, a po moim karku przebiegło przyjemne mrowienie.

Wsłuchując się w kołysankę jego miarowego oddechu, nawet nie zauważyłem, kiedy zasnąłem.



----------='=$)//////($='=------------

O Bosze, Bosze, mamy już 1K GWIAZDUŃ!!

To dzięki Wam, Misie-tulisie!

Specjalnie z tej okejszyn łapajcie dłuższy rodział!

Wielkie hugaski-przytulaski,

TheDarkShep & tygrynio


UprowadzonyWhere stories live. Discover now