~Epilog~

1.3K 130 243
                                        

Kane
Dwa lata później:

- Jest! I co Noa? Mówiłem!

Luke przekracza próg kwiaciarni trzymając w dłoniach stos papierów i uśmiechając się najszerzej jak potrafił.
Jego za duży sweter pasuję mu do aktualnego koloru jego oczu.

Usłyszałem obojętny wzdech czarnowłosej tuż obok siebie.

Nie zwróciłem na niego większej uwagi i przyjrzałem mu się dokładniej, gdyż nie widziałem go od rana, kiedy wstał wyjątkowo wcześnie, by wyjść na miasto.
Od kilku dni chodził przejęty czy został przyjęty na jego wymarzone studia.

Sweter, jeansy i rozpromieniona twarz.
Czyli całkowicie mój ideał.

Uśmiech pojawił się na moich ustach widząc jego dziecięcą radość. To mogło zwiastować tylko jedno.

Miałem nadzieję, że się nie mylę i dostał się na studia o których mówił, tak długo.
Ścisnął kartki mocniej i zatrzymał się w bliskiej od nas odległości.

- I co? - wytknął język w stronę brunetki kiedy ja podszedłem do niego i objąłem go rękoma w tali, cmokając jego usta.

Blondyn westchnął z mieszaniną ulgi i miłości, oddając krótki pocałunek.

- Przyjęli mnie! Oto przed wami nowy student filozofii angielskiej! - wygłosił dumnie, odsuwając się odemnie i zakładając ręce na biodra, unosząc brodę.

- Zobaczymy za ile cię wypierdolą... - powiedziała pod nosem brunetka. Można było w jej głosie usłyszeć ironię.

Wiedziałem, że Noa i Luke prowadzą fałszywe „kłótnie” i odgryzają sobie bez powodu. Mogliby już dawno się pogodzić i zacząć normalnie rozmawiać, ale wolą grać w tą dziwną zabawę w nienawiść.

Nie wracałem się, choć rzuciłem jej ostrzegawcze spojrzenie, którego nie odwzajemniła.

- Ha-ha, spierdalaj. - odparł Luke, przewracając oczami.

- O Boże Luke, strasznie się cieszę! Gratulację! - Julie objęła go szybko, odwracając uwagę od Noy. - Teraz to ci się życie studenckie zacznie. Może poznasz na wydziale jakiegoś super hot chłopaka i...

Ściągnąłem brwi, wkurwiając się na samo wyobrażenie takiej sytuacji.

- I co? - warknąłem przerywając jej oraz zakładając ręce na piersi. Nie mogłem dłużej słuchać tych bredni.

Luke parsknął gdy Julie zaśmiała się głośno, patrząc na mnie przelotnie. Odsunęła się od niego i oparła się o boksy, obok mnie.

- No weź Kane, przecież żartuję. - mruknęła. - Jesteście ostatnią parą, jaką podejrzewała bym o zdradzanie... przecież Kane nienawidzi rozmawiać z nikim innym poza Mitchell'em.

Wzruszyłem ramionami w odpowiedzi, hamując czerwone rumieńce.

- W ogóle przygotowania na ślub? - dodała po chwili szatynka.

- Mam wrażenie, że ty i Noa żyjecie tym tematem. - westchnąłem, odwracając się by podejść do lady, przy której zostawiłem telefon.

- No oczywiście. - odparła poważnie czarnowłosa. Jej włosy upięte w dwie artystycznie nieułożone kucyki, podskoczyły, gdy odepchnęła się od stoiska z tulipanami. - Chcę miejsce w pierwszym rzędzie!

- O ile w ogóle zaproszenie dostaniesz... - odpowiedział jej pod nosem, blondyn.

Powstrzymałem się od parsknięcia śmiechem.

A Ribbon That Shines  |  16+Where stories live. Discover now