2

15.5K 738 67
                                    

   Szedłem ze spuszczoną głową, gapiąc się w telefon. Z trudem przedzierałem się przez korytarz pełen dzikusów w licealnym mundurkach.

- Ała! - Mruknąłem pod nosem, nawet nie zwracając uwagi na sprawcę. Byłem zbyt zajęty rozcieraniem bolącego ramienia.

- ... szam. - Usłyszałem speszone "przeprosiny" od istoty o wyższym levelu niezdarności ode mnie. Podniosłem wzrok, a moim oczom ukazała się skruszona dziewczyna, może rok młodsza ode mnie. Zaczesała niepewnie kosmyk jasnych włosów za ucho. Po chwili zniknęła w tłumie wraz ze swoim, o wiele za dużym, różowym plecakiem.

   Postanowiłem nie zaprzątać sobie tym głowy i ruszyłem lekko spóźniony w kierunku mojej klasy.

- A co to ma być, takie zaniedbywanie zajęć z matematyki? - Rzuciła rozzłoszczona pani profesor, gdy tylko przekroczyłem próg. Posłała mi swój słynny uśmieszek. Już wiedziałem, że czeka mnie lekcja przy tablicy.

   Po około czterdziestu minutach syzyfowej pracy, wreszcie zadzwonił dzwonek. Odetchnąłem z ulgą. Chciałem odłożyć kredę, przedmiot wszystkich katuszy każdego ucznia, ale na moje WIELKIE szczęście, poślizgnąłem się, a wapienny długopis, wypadł mi z ręki i trafił między ogromne cycki nauczycielki. Uciekłem, zapierdalając jak najszybciej to możliwe, by uniknąć spotkania z dyrą. W sumie dobrze jej tak. Może w końcu spojrzy tam na dół i ogarnie, że staniki nie gryzą.

- Mogę się przysiąść...? - Usłyszałem, poznany kilka godzin wcześniej, głos. Uniosłem oczy z nad podręcznika od biologii. Osz ty, to ona. Nie wiedziałem nawet, że chodzi ze mną do klasy. Ja, rozgarnięty. Skinąłem pospiesznie głową. Drobna dziewczyna usiadła obok mnie, posyłając mi rozbrajający uśmiech wdzięczności.

   Po skończonych lekcjach ciągłego napierniczania o tym samym, podreptałem do szatni. Kiedy włożyłem wszystkie książki do szafki, poczułem szarpnięcie za koszulę. Z boku stała dziewczyna, sprawczyni incydentu sprzed paru godzin.

- Cześć. - Odwróciłem się, aby sprawdzić, czy to na pewno do mnie. Ku mojemu zaskoczeniu, nikogo za mną nie było. - Słuchaj, sorry jeszcze raz za tamto, głupio wyszło... Może mały rewanżyk? Obok miejskiem biblioteki jest fajna kawiarnia. Chciałbyś się dzisiaj ze mną tam wybrać? - uśmiechnęła się pytająco. Skinąłem głową.

- No okej, czemu nie? - Chociaż nie mogłem pojąć, czemu ona się przejęła taką błachostką.

   Nałożyłem pospiesznie trampki i ruszyliśmy w stronę wyjścia.

--------='=$)/////////($='=------------
Mało w tym rozdziale jałoi, ale spokojnie. Rozkręci się >:3
Każde wyświetlenie, każda gwiazdunia i każdy koment, nawet krytykujący, dodaje nam motywacji.
Dajcie nam tę moc! *-*
♥ Jesteście kochani ♥

UprowadzonyWhere stories live. Discover now