VII

1.1K 36 20
                                        

Weszłam po cichu do swojego pokoju, bo Gabi i Milo już dawno spali, nic dziwnego, skoro było już grubo po trzeciej w nocy. Pierwsze co zrobiłam to walnęłam się na łóżko. Leżałam na plecach, wpatrzona w sufit, który z jakiegoś powodu wydawał się dziś bardziej obojętny niż zwykle.

"Czarujesz tych chłopaków Myna"

Czy on powiedział to z wyrzutem? Z podziwem? A może z zazdrością?

Przewróciłam się na bok. Telefon leżał nieco zbyt blisko mojej twarzy, kusił. Może powinnam mu odpisać? Albo zapytać wprost, o co mu chodziło? Ale nie chciałam wyjść na zdesperowaną.

Może chciał, żebym zareagowała.

Może chciał, żebym się zastanawiała.

Może chciał, żebym miała namieszane w głowie.

Wzięłam urządzenie do ręki i weszłam na instagram. Wrzuciłam zdjęcie moje, Kaptura i Wiktora na relacje. Bez podpisu, bez emotek, po prostu.

Zamknęłam aplikację i odłożyłam telefon na szafkę nocną, ale oczywiście nie mogłam się powstrzymać. Po pięciu sekundach znowu po niego sięgnęłam.

Nie zobaczył.

Z powrotem odłożyłam telefon na poduszkę i podniosłam się z łóżka. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam świeżą piżamę, skierowałam się do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Wysuszyłam włosy i zaplotłam je w dwa dobierane. Zrobiłam pielęgnacje twarzy, umyłam zęby i po 30 minutach wróciłam do pokoju. Rzuciłam się na łóżko, przykryłam kołdrą i po prostu zasnęłam.

Obudziłam się dopiero o czternastej. Telefon leżał gdzieś między poduszką a moją głową, rozgrzany jakby też miał kaca od myślenia.
Przeciągnęłam się i wbiłam wzrok w sufit. Pusto. Cicho. Niby spokojnie, a jednak coś drapało mnie od środka. Wzięłam urządzenie do ręki i zobaczyłam 4 powiadomienia

Maciek.

Kaptur.

Kinny.

Kostek.

Za dużo. Zdecydowanie za dużo.

Westchnęłam głośno i odrzuciłam telefon z powrotem na poduszkę.

Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki, aby zrobić poranną rutynę. Umyłam zęby i rozpuściłam moje włosy. Weszłam do kuchni a na lodówce wisiała kartka.

"Jesteśmy na zakupach"

Czyli dom pusty.

Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam z niej jogurt do picia. Z moim śniadaniem skierowałam się do pokoju i usiadłam przy toaletce. Chciałam zacząć się malować, mimo że nie miałam nic w planach to pomyślałam, że może lepiej się poczuję jak zrobię makijaż i jakieś ładne zdjęcia. Wyciągnęłam potrzebne kosmetyki i już miałam zacząć, lecz nagle mój telefon zaczął dzwonić. Podeszłam do łóżka i wzięłam urządzenie do rąk, a na nim wyświetlał się numer Maćka. Serce zaczęło mi walić jak młotem a ręce zaczęły drżeć. Chwilę się wahałam, czy odebrać, ale w końcu kliknęłam zieloną słuchawkę.

Cisza.

Postanowiłam odezwać się pierwsza.

-Co tam Maciek?

Cisza.

-Halo? - Zapytałam lekko zirytowana.

-Myna. - Usłyszałam załamany głos w słuchawce.

-Co się stało? - Zapytałam zmartwionym głosem.

Znowu cisza, która trwała zbyt długo, aż w końcu usłyszałam cichy łamiący się głos Maćka.

New Rules//dre$$codeWhere stories live. Discover now